Artykuły

Warszawa. Konflikt w jury

Dea Loher [na zdjęciu], znana niemiecka dramatopisarka, w ostatniej chwili wycofała się z jury 3. Międzynarodowego Festiwalu Szkół Teatralnych.

Festiwal organizowany przez warszawską Akademię Teatralną miał być konfrontacją studentów szkół teatralnych z kilkunastu krajów świata, od Australii po Meksyk. Miał być poważną dyskusją na temat młodego teatru. W jury zasiedli: Andrzej Seweryn, Gabor Zsambeki, węgierski reżyser, Jacek Ostaszewski, kompozytor i muzyk, Elmo Nuganen, estoński reżyser oraz właśnie Dea Loher, autorka m.in. znanych w Polsce sztuk "Przypadek Klary" i "Niewina".

"Członkowie jury mają swoją opinię, ale nie zadają żadnych pytań, nie są ciekawi żadnych dramatycznych form i treści odbiegających od tych tradycyjnych, które już dobrze znają (...) Przyjemnością dla jury powinna być żywa i głęboka dyskusja na temat tych spektakli, niestety wydaje mi się, że jury usiłowało uniknąć tych trudności, głosując jedynie według swojego upodobania. Jednak upodobaniem można się kierować jedynie w kuchni i nie jest ono właściwym kryterium oceniania sztuki" - napisała Dea Loher w votum separatum, które w niedzielę [3 lipca] krążyło wśród studentów Akademii Teatralnej.

Janusz Majcherek, rzecznik festiwalu, nie wyklucza, że jej zachowanie wzięło się po prostu z chęci wywołania sensacji. - Dea Loher zerwała umowę z festiwalem i opuściła jury, tłumacząc się brakiem zgodności światopoglądowej z innymi członkami jury - komentuje. - Uznała, że w jury są mężczyźni o konserwatywnych poglądach, którzy nie podejmują istotnej dyskusji, np. nie zajmują się obrazem kobiety w spektaklach.

Rzecznik festiwalu uważa, że zachowując się w ten sposób, zaszkodziła przede wszystkim studentom: - Lekceważąc członków jury, jednocześnie zlekceważyła studentów, ich starania, ich pracę.

Jednak część studentów przyjęła bunt niemieckiej dramatopisarki jako znak, że coś jest nie tak. - Dea Loher chciała rozmawiać o teatrze. Nie oceniać, nie wartościować, ale dyskutować. Wyjechała po cichu, nie wzięła ogromnego honorarium, które dostaną inni jurorzy. A teraz najłatwiej zrobić z niej wariatkę, obłąkaną. Sytuacja jak z "Iwony, księżniczki Burgunda" Gombrowicza. Cały dwór udaje, że nie wie, co się dzieje - opowiadają studenci, prosząc o anonimowość.

Wczoraj wieczorem jury festiwalu ogłosiło werdykt. Grand Prix zdobyli studenci z Pragi za spektakl "Kubuś i jego Pan", a trzy równorzędne nagrody zespołowe szkoły z Moskwy, Petersburga i Rzymu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji