Artykuły

Co tam panie w teatrze?(fragm.)

Tytułowy bohater dramatu Edwarda Radzińskiego "ŁUNIN CZYLI ŚMIERĆ KUBUSIA FATALISTY" to jeden z najbardziej niezwykłych i zagadkowych Rosjan XIX stulecia. Ten myśliciel, poeta, historyk, kawalerzysta, donżuan, dekabrysta, więzień i zesłaniec fascynował pisarzy tej miary co Puszkin, Mickiewicz, Hercen, Dostojewski i Tołstoj. Drażnił cesarzy Aleksandra I, Mikołaja I i Wielkiego Księcia Konstantego. Doprowadził do szału Beckendorffa, Orłowa i innych oficerów II Wydziału. Był Rosjaninem, który ośmielił się złożyć w Rosji następujące oświadczenie: "Jedna tylko kariera jest dla mnie otwarta - kariera wolności..." Zaczęła się na polach historycznych bitew: pod Austerlitz i Borodino, potem Lipskiem i Paryżem. Kiedy liberalizm Aleksandra I okazał się czczą obietnicą, Łunin pierwszy wysunął wśród późniejszych dekabrystów projekt carobójstwa. Kiedy okazało się, że dekabryści nie mają żadnego realnego programu działania, Łunin był już w Paryżu, potem w Warszawie...Kiedy rozpoczęły się, po nieudanym przewrocie, wielkie aresztowania i przesłuchania dekabrystów, Łunin znalazł się między nimi i jako jeden z pierwszych bronił się nie pogrążając nikogo, szydząc i drwiąc z oskarżycieli. Wywieziony na katorgę napisał szereg prac i listów, których treść doprowadziła do uwięzienia go w najstraszliwszej twierdzy tamtych czasów: w Akatuju. Gdzie w wieku lat 58 umarł, jak pisze w swojej doskonałej książce Natan Ejdelman, śmiercią niezupełnie naturalną.

W dramacie Radzińskiego Łunin jest czlowiekiem, któremu zostało półtorej godziny życia. Tyle, ile trwa przedstawienie. Na początku przedstawienia podpisał pakt z mordercami, obejrzał ręce, które mają go udusić, zgodził się na oficjalną wersję swojej śmierci - "atak apopleksji". Zostaje mu półtorej godziny na przepatrzenie całego życia, rozliczenie się z prześladowcami, spotkanie z nieżyjącymi przyjaciółmi...

W Teatrze Dramatycznym Łunina gra, a raczej Łuninem jest Zbigniew Zapasiewicz...Nie potrafię opisać tej roli Zbigniewa Zapasiewicz. Roli wielkiej. Genialnej. Sięgającej jakiegoś pułapu aktorskich możliwości. W roli Łunina Zbigniew Zapasiewicz jest całym sobą. Rozchełstany, cielesny, ospały i nagle, nieoczekiwanie, wystrzeliwujący w przestrzeń jasną tyradą oskarżeń, z których każde przenika jak pchnięcie nożem. Jakby aktor utożsamiał swoje stracone pokolenie z tamtym, dekabrystów...I przeciwwaga uniesienia: krótki, sardoniczny śmiech. Jakim śmieją się ludzie, którzy osiągnęli szczyt samotności i świadomości. Śmiech, który jest odpowiedzią na wszystkie prozaiczne i ostateczne pytania. Śmiech Kubusia Fatalisty, który pojął istotę swego pana. Śmiech Łunina...

Niewiele natomiast da się powiedzieć o samym przedstawieniu. Obsada pozostałych ról, a zwłaszcza obu carów i Konstantego (Wojciech Pokora, he, he,he!) oraz ukochanej Łunina (pani Niemirska), jest przysłowiową kulą w płot. Scenografia, a zwłaszcza reżyseria Piotra Cieślaka, sprowadziły się niestety do niepotrzebnego mnożenia bytów na scenie. Zaś muzyka, tak świetnie zapowiadającego się niegdyś kompozytora Jerzego Satanowskiego, potwierdza niestety zasadę, iż ilość tworzonych dzieł, nie zawsze przeradza się w ich jakość...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji