Lekkość arcymistrzów
"Tutam" Bogusława Schaeffera w znakomitej interpretacji Joanny Żółkowskiej i Janusza Gajosa nie starzeje się mimo upływu lat.
Te sztukę oglądałam na początku lat dziewięćdziesiątych w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Zachwyciła mnie i rozbawiła do łez. Schaeffer w aktorskiej interpretacji Joanny Żółkowskiej i Janusza Gajosa zakwitł i można tylko podpisać się pod słowami Lucjana Kydryńskiego, który po zobaczeniu "Tutam" w tej obsadzie wyleczył się z niechęci do Schaeffera. "Owa niechęć - pisał Kydryński - brała się z tego, iż oglądałem jego utwory w wykonaniach przeciętnych - zwłaszcza "Zorzę" i "Grzechy starości". Gdy zobaczyłem je grane przez aktorskie znakomitości dowcipasy stały się dowcipami, a wulgarności zastąpił niekwestionowany wdzięk".
Żółkowska i Gajos w "Tutam" zdali egzamin na arcymistrzów aktorskiego rzemiosła i przy każdym wznowieniu ten wynik się potwierdza - również po dwóch poniedziałkowych przedstawieniach w poznańskim Teatrze Muzycznym. Oboje aktorów jeszcze raz zmierzyło się z grą dwóch ról na przemian. W sekwencji błyskawicznych transformacji wcielali się w parę intelektualistów spędzających poranki w kawiarni i parę kelnerów, których prostackie wrzaski dobiegały z zaplecza lokalu. Tempo tych metamorfoz zapierało dech, lekkość wykonania wciągała i pozwalała zapomnieć o bożym świecie.
Wszelkie formy nadęcia i sztampy zostały błyskotliwie wyśmiane. Zarówno te na poziomie życia intelektualnego, jak i prostej egzystencji kelnerów. Zresztą w tej sztuce wszyscy są po trochu wykpieni wraz z miłością, która wiąże pary. Kwituje to figlarnie Gajos mrugając na koniec do publiczności okiem. I okazuje się, że właśnie na taką lekką, inteligentną rozrywkę jest nieustające zapotrzebowanie. Bilety na sztukę "Tutam" rozeszły się w Poznaniu w okamgnieniu.