Artykuły

Zostawcie Marię w spokoju!

"Komornicka. Biografia pozorna" w reż. Bartka Frąckowiaka na Scenie Prapremier InVitro w Lublinie i w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Wioleta Rybak w Teatraliach.

Osoba Marii Komornickiej i jej przemiana w Piotra Własta do tej pory interesowała głównie studentów filologii polskiej albo osoby zajmujące się problematyką gender. Teraz pisarka została bohaterką najnowszego spektaklu w reżyserii Bartka Frąckowiaka - "Komornicka. Biografia pozorna", którego premiera miała miejsce w ramach Sceny Prapremier InVitro w Lublinie.

W 1907 roku Maria Komornicka spaliła wszystkie swoje damskie ubrania, wyrwała zęby i zaczęła podpisywać się jako Piotr Odmieniec Włast. W kilka chwil z kobiety stała się mężczyzną. Dlaczego? Bo myślała, że jako mężczyzna będzie miała więcej do powiedzenia w tamtych czasach? Bo źle się czuła w ciele kobiety? Reżyser mógłby zrobić spektakl będący próbą dotarcia do powodów tej przemiany, ale zainteresowanych pogłębieniem tematu odsyła do biblioteki, gdzie znajdziemy bogatą bibliografię dotyczącą tego obszaru: "Mogą państwo notować" - ironicznie zachęca widzów Anita Sokołowska, grająca główną rolę w przedstawieniu. W takim razie można zadać pytanie: o czym jest ten spektakl i po co powstał?

Bohaterka zostaje przedstawiona na scenie wśród licznych obrazów oraz przedmiotów w szklanych gablotach przypominających eksponaty muzealne (skrzętnie opisanych wraz z datami powstania w programie rozdawanym publiczności). W tej przestrzeni Sokołowska przedstawia widzom poszczególne epizody z życia poetki - m.in. opowiada o jej rodzicach, mężu - Janie Lemańskim, licznych podróżach i starości spędzonej w zakładach psychiatrycznych, gdzie została zamknięta przez własną rodzinę. Umiejętnie w tym zakresie wykorzystane zostają multimedia - rzucany w tle obraz z kamery pokazuje szczegóły prezentowanych zdjęć, listów, notatek, pytań zapisywanych przez aktorkę na małym stoliku pełnym papierów.

Spektakl "Komornicka. Biografia pozorna" mimo swojej wielopoziomowości określić można jako monodram - Anita Sokołowska sama mierzy się z rolą łączącą w jednej osobie Marię, Piotra, zawierającą także narrację innych osób. Już na samym początku losy bohaterki zostają streszczone, więc w spektaklu nie ma napięcia będącego wynikiem stopniowego ujawniania kolejnych szokujących faktów z jej życia. Zresztą brak owego napięcia w pierwszych scenach jest mocno odczuwalny, historia zaczyna interesować dopiero po upływie trzydziestu pierwszych minut. Natomiast pozostała godzina faktycznie wciąga widza w opowieść o niezwykłych losach Marii/Piotra. Gra aktorki może jednak nieco irytować - ciągła zmiana tembru głosu czy tempa mówienia, miotanie się po scenie wśród licznych rekwizytów nie wpływa dobrze na odbiór spektaklu - wręcz przeszkadza. Trudne do wytrzymania są zwłaszcza te momenty, w których aktorka zaczyna śpiewać albo pluć wodą. Nieciągłą narrację Sokołowskiej uzupełnia grana na żywo muzyka. Podobnie jak gra aktorska opiera się na wachlarzu możliwości, tak w warstwie muzycznej Krzysztof Kaliski używa różnych stylistyk - poprzez delikatną muzykę stanowiącą ledwo zauważalne tło, po ostre, drażniące dźwięki gitary elektrycznej. Z pewnością Sokołowska otrzymała trudne zadanie aktorskie, któremu podołała, jednak mnogość użytych środków wydaje się zbędnym nadmiarem - najlepiej słucha się jej, gdy mówi swoim naturalnym głosem. W spektaklu nie ma konieczności skupiania uwagi publiczności w ten sposób, ponieważ warstwa dramaturgiczna jest wystarczająco dobra, by opowieść porywała. Weronice Szczawińskiej natomiast udaje się połączyć ze sobą fragmenty utworów poetyckich Komornickiej, nieco późniejszych, podpisywanych nazwiskiem Własta oraz tekstów innych autorów, jak chociażby przejmujących "Listów do ojca" Kafki.

W trakcie spektaklu część scenografii autorstwa Anny Marii Karczmarskiej jest ogrywana przez Sokołowską, poruszającą się między rekwizytami rozłożonymi po całej przestrzeni sceny. Na postumentach prezentują się m.in. lalki pozbawione głów, prawidła do butów czy słoik z zębami, obok stoi prasa drukarska i kozioł gimnastyczny, co tworzy dość bogate rekwizytorium. Niektóre sceny oparte są na niezwykłym pomyśle - jak moment, w którym włoskie orzechy zostają wysypane ze szklanej głowy manekina i rozłupywane, co ma być symbolem pobytu Piotra w szpitalu psychiatrycznym.

Tytuł spektaklu: "Komornicka. Biografia pozorna" sugeruje, że jego zawartość może zawierać liczne hipotezy. Bo co tak naprawdę wiemy o Komornickiej/Właście? Dysponujemy jedynie kilkunastoma faktami z jej życiorysu, listami czy jedną zachowaną fotografią - reszta pozostaje w kwestii domysłów. Wszelkie powstałe pomniki i okolicznościowe wystawy zostają wyśmiane jako pełne przekłamań. Cała historia tej postaci obrosła w legendę, podczas gdy sama jej twórczość zazwyczaj pozostaje pomijana. Może warto zostawić w spokoju jej osobę i zainteresować się tym, co pisała, jak krzyczy w pewnym momencie Sokołowska? Spektakl Frąckowiaka nie przynosi odpowiedzi na pytanie, czy Komornicką należy uznać za szaloną, czy za ikonę feminizmu. Zadaje pytania, odpowiedź pozostawiając widzowi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji