Artykuły

Sami wybrali

Naskórkowe dowcipy, "grube" wy­razy, jednoznaczne aluzje i gesty, które padały w "Tutam" - większości poznańskiej publiczności ogromnie się podobały. A ja zatęskniłam za kawał­kiem dobrej teatralnej literatury, w któ­rej ta para artystów mogłaby zalśnić pełnią swego aktorstwa.

W poniedziałkowy wieczór na scenie poznańskiego Teatru Muzycznego Jo­anna Żółkowska i Janusz Gajos wystą­pili w sztuce "Tutam" Bogusława Scha­effera, wyreżyserowanej w Teatrze Po­wszechnym w Warszawie. Był to typo­wy spektakl gościnny: dwójka znanych aktorów, autor sztuki z uznanym nazwi­skiem, dwa przedstawienia jednego wie­czoru i odpowiednio "słone" bilety.

Sam pomysł dramaturgiczny sztuki Schaeffera wydaje się interesujący. Akcja roz­grywa się jednocześnie w kawiarni i na jej zapleczu. Osobami dramatu są dwie pa­ry: Ona i On, bywalcy owej kawiarenki, oraz Kelnerka i Kelner, pracujący w tej­że. Wyszukane, subtelne dialogi Jego i Jej o literaturze, teatrze, filozofii i czystych uczuciach - kontrapunktują z prostacki­mi przekrzykiwaniami Kelnera i Kelner­ki, którym idzie o sprzątanie, zmywanie naczyń, zgubiony but, łóżko. Para wyidealizowana i para pospolita.

Żółkowska i Gajos kreują podwójne ro­le, które układają się w zmieniające co chwile konfiguracje. Ona chce się podo­bać Jemu, ale kokietuje także Kelnera. On, wprawdzie coraz bardziej oczarowa­ny Nią, próbuje jednak flirtować z Kel­nerką. Kelner - zachowujący się po chamsku prostak, mający na dodatek kło­poty z przestrzeganiem prawa - powołu­je się na swoje tytuły doktorskie, a Kel­nerka kuje na pamięć definicje trudnych słów, by wydać się sobie mądrzejsza. Jed­nocześnie spektakl ma charakter coraz bardziej oniryczny, nierealny. I tak jest do końca - nie wiemy, czy to zabawa w teatr ("przecież gramy dla publiczno­ści" - mówią aktorzy), czy może sen ("ta kawiarenka tylko nam się śniła")?

Oniryczny charakter przedstawienia mógłby być - prawdopodobnie - wytłumaczeniem irytującego swoją niespójno­ścią tekstu. Nieustannie kojarzył mi się on z puzzlami, których w żaden sposób nie można złożyć, ponieważ zupełnie do sie­bie nie pasują. Czegóż tam nie było! Re­cytowanie Heideggera obok trywialnego ogrywania "kaca", polityczne (mocno przeterminowane) aluzje obok gestu Ko­zakiewicza, cytaty z literatury obok wul­garnych dowcipów. Cały czas odnosiłam wrażenie, że autor bardzo chce przypodo­bać się publiczności. Zarówno Żółkowska, jak Gajos ze swo­ich zadań wywiązali się świetnie. Dwoili się i troili, błyskawicznie przepoczwarza­jąc się z jednej postaci w drugą, nawet kre­ując głosem (w scenie gry w brydża na za­pleczu kawiarni) po dwie role jednocześ­nie. Szkoda tylko, że ich znakomity war­sztat aktorski służył tak płaskiemu, pseudo-zabawnemu tekstowi. Ale sami wybrali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji