Na wety do Współczesnego
Staropolskim zwyczajem po sutym obiedzie serwowano na wety wymyślne specjały. Dopiero taki deser stanowił godne zakończenie uczty.
Tym razem otrzymujemy teatralny deser w nieco innej postaci. W czerwcowy wieczór anno domini 1997 premierą "Tanga" Mrożka otwarto nową scenę Teatru Współczesnego, nazwaną skromnie Barakiem. W istocie chodzi o murowany budyneczek, sąsiadujący z macierzystą sceną, w którym ze smakiem zaaranżowano amfiteatralną widownię. Jest ona tak mała, że zgromadzeni w niej goście mają prawo uważać się za wybrańców losu.
Wbrew panującej modzie odcinania się od korzeni, Współczesny wznawiając "Tango", nawiązał do nich. Prapremiera światowa tej sztuki w reżyserii Erwina Axera miała miejsce właśnie na deskach Teatru Współczesnego w 1965 r.
Nie sądzę, by "barakowa" inscenizacja przyniosła nową interpretację wyrażanych wielokrotnie niepokojów człowieka naszych czatów. Może dlatego, że widzowie - uwiedzeni gwiazdorską obsadą - delektują się wychwytywaniem znajomych tonów i wirtuozowskich akcentów w kreowanych przez aktorów postaciach. Kolczyk w uchu i kucyki Zbigniewa Zapasiewicza wywołują większy aplauz niż artykułowane przez niego deklarację na temat eksperymentów w sztuce!
Grający dziś rolę Wuja Eugeniusza Wiesław Michnikowski, przed ponad trzydziestu laty wcielał się w zbuntowanego Artura. Myślę, że był to najbardziej przekonujący Artur, jakiego widziałam - a miałam okazję oglądać później niejednego (nawet w Helsinkach). Marta Lipińska występuje w roli Eleonory, Krzysztof Kowalewski w roli Edka, Ewa Gawryluk jako Ala, zaś wspaniałą Babcię Eugenię gra Danuta Szaflarska. W dość niewdzięczną, jak dowodzą ostatnie doświadczenia, postać doktrynera Artura wciela się obiecujący Piotr Adamczyk.
Nową scenę Teatru Współczesnego witamy z entuzjazmem i nadzieją.