Artykuły

Szaniawski czy Szaniawszczyzna?

JEST to sztuka szczególna. Chociaż powstała u progu naszej powojennej rzeczywistości, wyrażała pytania, które przyniosły lata późniejsze. Jednocześnie stanowi ona credo artystyczne twórcy, rodzaj odautorskiego komentarza, sygnalizującego problematykę Ptaka, Żeglarza, Mostu. Dwa teatry. Dramat - manifest, nad którym przetoczyło się wiele krytycznych batalii, dziś żelazna pozycja teatralnych repertuarów, stały temat szkolnych lektur. Czyżby Szaniawski - klasykiem?

Lecz ostatnia premiera, którą zaprezentował na scenie warszawskiego Teatru Małego Andrzej Łapicki, budzi pewien niepokój. Precyzyjnie wyreżyserowany spektakl zostawia wrażenie niedosytu, a wygłaszane kwestie rażą wielosłowiem. Warto więc sięgnąć do rodowodu "Dwóch teatrów".

Dramat powstał w 1945 roku, w okresie wojennych wędrówek pisarza. Ale można powiedzieć, że Szaniawski "próbował" "Dwa teatry" znacznie wcześniej. Właściwie od debiutanckiego "Murzyna" (1917) realizował on teatr słowa. Znaczy to, iż słowo stanowiło główny element kształtujący sceniczne uwarunkowania wpisane w tekst. Szukając zaś słów, autor komponował dramaty z trojakiej perspektywy: postaci (np. "Murzyn", "Most"), symbolu ("Ptak") i stawianej tezy (np. "Żeglarz", "Adwokat i róże"). Plan niedomówień określa dalszy ciąg słów. I kiedy autor szuka różnych odcieni znaczeniowych słowa i kiedy przemilcza ważną treść rozgrywanych wypadków - słowo zawiera najwyższy sens utworu. Temu są dopiero podporządkowane pozasłowne środki ekspresji. Szaniawski uparcie trzyma się etycznych stereotypów, by penetrować wyizolowane zjawisko ludzkich marzeń, przeżyć. Końcowe wnioski zostają niedopowiedziane. Dialogi wskazują tylko kierunek zmian osobowości bohatera. Częstym zabiegiem jest gra literackich konwencji. Chwilami znakomitemu opanowaniu tworzywa językowego grozi niebezpieczeństwo warsztatowych wprawek (np. spiętrzona metaforyka w "Adwokacie i różach" raz po raz ujawnia... niedomyślenia). Pisarz stale ogranicza konkretny opis miejsca i czasu oraz upraszcza psychikę postaci, a rysuje tylko sposoby oceny przedstawianych reakcji.

Dlatego dramatom Szaniawskiego groziło zawsze swoiste niebezpieczeństwo ze strony ludzi teatru. Pomysły reżysera czy scenografa mogły łatwo odsłonić myślowy stereotyp, zacierając granicę między słowem a milczeniem. Stąd ramy słuchowiska tak bardzo odpowiadają klimatowi pisarstwa autora "Zegarka". Tym razem przekaz owy chroni wieloznaczność wprowadzonych zdarzeń.

Szaniawski uczył się, jak brzmi słowo od największych, bo w Reducie Juliusza Osterwy. Redutowym kontaktom zawdzięczał świadomość techniki aktorskiej. Pamiętał o słynnych analitycznych próbach Reduty, kiedy obmyślał konstrukcję zdań, dobierał słownictwo pod kątem wskazówek dla aktora. Wspomniał kiedyś, iż sięgał do pewnych motywów inspirowany malarstwem. Lecz ten styl malarskiej impresji wokół tematu sąsiaduje z literackim banałem. Idący za tropem milczenia i słowa aktor musi uważać, by nie ulec uproszczeniom "Szaniawszczyzny", rozumianej potocznie jako przesadna nastrojowość. A niepotrzebne wydłużanie tempa spektaklu zdarzało się i redutowcom lubiącym czasem celebrować każdy przecinek. Trzeba więc pamiętać, że prymat słowa w dramatach Szaniawskiego powinien rozszerzać płaszczyznę współpracy: pisarz - aktor.

Karol Irzykowski, nobilitując "Szaniawszczyznę", nazwał ją "świadomą formą lakoniczności przemyślenia". Mieści się w tej definicji całokształt wizji teatralnej. Odautorski komentarz dopisywały temu "Dwa teatry".

Dwa teatry czy jeden? O tym mówi dramat i o to spierali się krytycy. I i II akt przedstawia scenę Małe zwierciadło, którą nieco żartobliwie rekomenduje teatralny woźny: "Jak u nas podadzą kawę, to kawa pachnie; a jak przy wytwornym śniadaniu zadzwoni kieliszek, to słychać, że to "bacarat" (...), u nas jest realizm i autentyzm". Ale tragedia wojenna odsłania, istniejący poza Małym zwierciadłem, Teatr snów: "Przybywamy nawet wówczas, gdy nas nie chcą. Potrafimy czasem pobudzić serce śpiącego do gwałtownego bicia, twarz zalać łzami..."

POPREMIEROWA dyskusja okazała się ważkim argumentem w sporze o realizm socjalistyczny. K. Brandys akcentował groźbę "poetycznej mistyki autora". S. Otwinowski bronił mistrzowstwa formy. Kiedy jednak polemika między W. Natansonem a T. Peiperem dotyczyła świata poetyckiego sztuki, artykuł M. Kierczyńskiej, ogłoszony na łamach "Kuźnicy" w 1947 roku, daleko wychodził poza sprawy kompozycji. Kierczyńska dostrzegła w tekście manewr polityczny (!) pisarza i ostro sformułowała końcowy werdykt: "Na propagandę czystego irracjonalizmu nie ma już u nas miejsca. Zjawia się zatem propaganda uzupełniania realizmu przez irracjonalizm, kończąca się apologią krzesania iskier ze słońca, szablami z tektury i akcentem pogardy dla prawdy większości - propaganda, która ma wysoce reakcyjny społeczno-polityczny wydźwięk".

I tak bez sądów, nie wyważony głos publicystki "Kuśnicy", dodatkowo wsparty dezawuującą wypowiedzią A. Ważyka, stał się "wilczym biletem" dla pisarza. Teatr twórcy Mostu zniknął z naszych scen, a dopiero po 1956 roku nastąpiła rehabilitacja.

Przypominam tę historię nie bez kozery. Lubiany i popularny w międzywojennym dwudziestoleciu autor z trudem zyskiwał sobie należne miejsce w powojennym teatrze. Lecą może, jakby spłacając dług za krzywdzące epitety "Kuźnicy", otoczono Dwa teatry nimbem poetyckości. Zwłaszcza III akt zwykło się "uzupełniać" całą gamą półgestów, półcieni. Niedopowiedzenia przykryły dyskursywny charakter starcia obu Dyrektorów, wewnętrzną komplikację "wieloznacznego realizmu" pod którym podpisuje się twórca.

Wracając do ostatniej inscenizacji w Teatrze Małym - nie przypadkiem z galerii postaci Małego zwierciadła wyróżnia się Kazimierz Wichniarz w roli Woźnego. Ten znakomity aktor dostrzegł humor słowny i sytuacyjny dramatu, nie gubił sensu słów, ale i nie dopowiadał im metafizycznych podtekstów. Bawił się postacią, zgodnie z mądrym uśmiechem Profesora Tutki.

DOBRZE się stało, że Andrzej Łapicki sięgnął po Dwa teatry. Są w przedstawieniu ciekawe pomysły inscenizatorskie (np. obraz "Krucjaty dziecięcej"). Szkoda, że reżyserowi "Szaniawszczyzna" nieco oddaliła lekturę Szaniawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji