Artykuły

Tragifarsa medyczna drukiem

"Noc" powstała na zamówienie teatru w Düsseldorfie, który zaplanował cykl przedstawień pod prowokacyjnym hasłem "Nowa Europa. Czekanie na barbarzyńców". Do napisania tekstów zaproszono autorów ze wschodniej Europy - cykl rozpoczęto właśnie spektaklem "Nocy" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego - o wydanym właśnie dramacie pisze Joanna Targoń.

Niemiecko-polski spektakl grany jest w Düsseldorfie, mogliśmy też oglądać go w Krakowie.

I tam, i tu przyjęty został bardzo dobrze - na widowni rozlegały się salwy śmiechu. Niemcy śmiali się z siebie i nas, Polacy śmiali się z siebie i z nich. Śmiech na przedstawieniu opartym na fobiach i kompleksach, uprzedzeniach i niechęciach, bolesnych, wstydliwych sprawach współczesności i historii dawał nadzieję, że jakoś się z tym bagażem można uporać, że kiedyś rzeczywiście powstanie nowa Europa, w której może i "wszyscy ludzie będą braćmi", jak głosi słowami Schillera hymn Unii.

"To nie jest sztuka, to jest zbiór tekstów do śpiewania, do recytacji. ( ) Dla mnie są to głosy w ciemnościach, ciemnościach nocy. Odśpiewują swoje i milkną. Powinny jeszcze gdakać kury i wyć psy. Tak to usłyszałem" - pisze Andrzej Stasiuk w krótkim wstępie do wydanej właśnie przez Czarne "Nocy". Ten zbiór ma strukturę dość swobodną, poszczególne kwestie nie są nawet przypisane postaciom - jedynym zabiegiem porządkującym jest podział na sceny, z zaznaczeniem miejsca akcji. Jubiler, ciało i dusza to jedyni bohaterowie o wyraźnej indywidualności; jest jeszcze chór - czasami odgrywa rolę bajarza czy komentatora, czasami przyjmuje na siebie konkretniejsze obowiązki: żałobników, lekarzy w szpitalu.

Stasiuk wyszedł od konkretnych, szeroko opisywanych zdarzeń. Nielegalnego handlu organami, plagi polskich złodziei samochodów. Także lęków, wyrażanych przed naszym wejściem do Unii, mniej lub bardziej oficjalnie - że z jednej strony, Zachód zostanie zalany wschodnimi barbarzyńcami, a nas z kolei Zachód pozbawi duchowości czy narodowości. Przywołał też historię - ale nie tę oficjalną, lecz tę żywą w indywidualnym doświadczeniu, w przekazywanych opowieściach ludzi prostych, którzy różnice cywilizacyjne widzą w fakcie używania (bądź nieużywania) soli do gotowania zrabowanej kury.

Z tego gruntu logicznie wyrasta "tragifarsa medyczna" - zdarzenie, które mogło być koszmarem sennym zarówno porządnego Niemca, jak i słowiańskiego złodzieja. Niemiec udręczony przez złodziei, nienawidzący i bojący się Wschodu, któremu przeszczepiają serce polskiego złodzieja; złodziej zastrzelony przez Niemca, który traci serce i w dodatku jeszcze duszę, czyli te elementy, którymi ponoć górujemy nad Zachodem. Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć.

Stasiuk bawi się przewrotnie, inteligentnie i z dużym poczuciem humoru tymi koszmarami, drążąc abstrakcyjną sytuację, doprowadzając ją logicznie (choć nierealistycznie) do końca, w którym na szpitalnym łóżku leżą zgodnie Niemiec z polskim sercem i Polak bez serca, ale za to z duszą, zjednoczeni miłością do niemieckiej motoryzacji.

Andrzej Stasiuk, "Noc", Czarne, Wołowiec 2005

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji