Artykuły

Celem teatru są nie tylko premiery

- Dostajemy sygnały od publiczności, że repertuar bardzo się podoba. Zdanie widzów jest dla nas ważniejsze od recenzji krytyków - mówi ANDRZEJ BUCK, dyrektor Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.

Dorota Żuberek: Ostatnia premiera zielonogórskiego teatru to "Łgarz" Carlo Goldoniego. Kto dziś jeszcze gra komedię dell'arte?

Andrzej Buck [na zdjęciu], dyrektor Lubuskiego Teatru: - Najprościej jest wystawiać coś współczesnego, bo to jest modne i budzi najmniej polemik. Graliśmy i gramy najlepsze, by nie powiedzieć najmodniejsze, współczesne tytuły: "Powrót" Jerzego Łukosza, "Niezidentyfikowane szczątki ludzkie" Brada Frasera, "Czaszkę z Connemara" McDonagha (prapremiera polska), "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki, "Koronację" Modzelewskiego. Niektóre pokazywaliśmy na scenie Teatru Małego w Warszawie. Ale my nie lekceważymy klasyki. Wspomniała Pani "Ożenek", dodajmy - "Poskromienie złośnicy", "Śluby panieńskie", "Iwonę, księżniczkę Burgunda". Widzowie chętnie oglądają komedie, dlatego często wyjeżdżamy z "Szalonymi nożyczkami", z "Prywatną kliniką". "Łgarz" - wbrew sugestiom, że to ramota - okazał się hitem. Jesteśmy w przededniu premiery plenerowej. W takim kształcie sztuka będzie podróżować po Polsce.

W tym sezonie mamy mało premier...

- W repertuarze mamy teraz blisko 30 tytułów. Dorzućmy do tego przegląd winobraniowy, powinobraniowy, dramatu współczesnego, Noc Poetów... Prócz "Łgarza" i "Ożenku" wystawiliśmy "Mieszankę firmową, czyli pociąg do absurdu" [projekt aktorskiego małżeństwa Brawerów - red.], "Chamleta, czyli co się dzieje w państwie duńskim" [program Kabaretu "Pod Leonem"], "Po latach o tej samej porze". Celem teatru są nie tylko premiery. Sztuki, które mamy w repertuarze, będziemy grać tak długo, jak długo widzowie będą chcieli je oglądać. Im dłużej gramy jakiś tytuł, tym lepiej to świadczy o spektaklu.

Ale widz szuka nowych teatralnych przeżyć.

- Lubuski Teatr kreuje repertuar, uwzględniając potrzeby środowiska i całej teatralnej Polski. Nie mogę robić teatru dla stu osób. Powiem więcej, uważam, że oferta nasza jest duża i często publiczność nie jest w stanie jej skonsumować. Urząd Miasta oraz Uniwersytet Zielonogórski chętnie wspierają młodych widzów, częściowo refundując ceny biletów. Dostajemy sygnały od publiczności, że repertuar bardzo się podoba. Zdanie widzów jest dla nas ważniejsze od recenzji krytyków.

Czy jest pan zadowolony z tego sezonu?

- Gdybym powiedział, że jestem w pełni zadowolony, znaczyłoby to, że jestem złym dyrektorem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji