Teatr przyjazny
Rozmowa z Edwardem Wojtaszkiem, reżyserem przedstawienia "Damy i huzary" w Teatrze im. J. Osterwy
- W polskim teatrze mija już czas "nowego odczytywania" klasyków, epatowania widza różnymi sztuczkami. Tymczasem plakat do mających dziś premierę "Dam i huzarów" zdaje się zapowiadać kolejne eksperymenty na Fredrze.
- Nie będzie żadnych eksperymentów. Dochowałem wierności nie tylko tekstowi, lecz także temu, co autor w didaskaliach podpowiada reżyserowi.
- Skąd zatem gogle na nosie huzara granego przez Sanakiewicza?
- Komedia ta, mimo tytułu, nie opowiada ani o damach ani o huzarach. Fredro ukazuje odwieczny, rozbuchany świat mężczyzn. I my ten świat - chłopców mniejszych i większych - pokazujemy. Na plakacie jest jego esencja: odwiecznie ponętny kobiecy biust, szpanerskie dziś gogle... Fredro więc u nas będzie w czystej postaci, natomiast gdzie indziej trzeba szukać umundurowania z czasów napoleońskich.
- Dosyć długo ze swojej Warszawy jechał pan do Lublina? Wcześniej był Paryż, Rabat, także Poznań, Gdynia, Szczecin, Elbląg, Radom...
- Mimo prób nie było mi dane zostać aktorem. Byli lepsi. Wyjechałem do Paryża, gdzie byli wówczas moi rodzice. Na
Sorbonie ukończyłem studia w zakresie wiedzy teatralnej, a potem reżyserskie w warszawskiej PWST (dyplom w 1980 r.). Reżyserowałem różnych autorów, w tym niedawnego laureata Literackiej Nagrody Nobla - Gao Xingjiana, lecz nigdy dotąd Fredry.
A do Lublina przyjechałem na zaproszenie dyrektora artystycznego Teatru im. Osterwy, Krzysztofa Babickiego. Wbrew oczekiwaniom niektórych, Fredry się nie przestraszyłem. Ba, czym staję się dojrzalszy, tym bardziej cenię klasyków. A Fredro ze swoim humorem, piękną strofą, mistrzowskim wyczuciem sceny, dostarczyć może największej satysfakcji zespołowi, a mam nadzieje, że publiczności także.
- Jak się panu pracowało z lubelskimi aktorami?
- Lublin jest ciekawym i atrakcyjnym ośrodkiem teatralnym, także ze względu na działające tu grupy alternatywne. To - jak sądzę - był dodatkowy magnes dla czwórki młodych aktorów, którzy pojawili się w Teatrze Osterwy i dobrze wkomponowali się w zespół. Z moich obserwacji wynika, że wkrótce będzie to scena licząca się w kraju. Tym bardziej że wokół teatru wyczuwa się niezwykle przyjazną mu aurę.