Artykuły

"Oresteja", czyli o ludzkim duchu praw

Ciemna scena z pulsującą czerwoną plamą pośrodku, zapowiedzią krwawych wydarzeń. Grozę i tragizm spraw mających się rozegrać podkreśla muzyczny prolog Zenona Kowalowskiego; dominujący w przedstawieniu spokój - scenografia Andrzeja Sadowskiego. Po obu stronach dwie bramy zamknięte jońskimi kolumnami, w głębi podesty. W zupełnej ciemności rozlega się chóralna recytacja starców argejskich: "Oto już rok dziesiąty..." Józef Para, reżyser i adaptator "Orestei" w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, uczynił z chóru mocny element konstrukcyjny widowiska. Zbudował spektakl na zasadzie kontrastu: spokój i dynamizm. Monolog Chóru płynął spokojnie, cicho, chwilami monotonnie, a sprawiał wrażenie burzy. Chór zastygł w bezruchu jak kamienna bryła rzeźbiarska; ale był to bezruch pozorny.

Część I przedstawienia, "Agamemnon", to reżyserska i aktorska etiuda na trzy postacie: Klitaimestry, Kasandry, Aigistosa. Klitaimestra nienawidzi Agamemnona, mszcząc się na nim za ofiarowanie córki, Ifigenii, bogini Artemidzie. Barbara Pijarowska wydobyła z roli królowej nie tylko jej okrucieństwo, ale i jej wielkość. Odważnie przyznaje się do popełnionej zbrodni:

"Z dawnam już te zapasy obmyślała

skrycie,

długom na nie czekała - i otom

zwycięska!

Tu stoję, gdziem zadała cios! Spełnione

dzieło.

A jakem go zgładziła, powiem - i

niczego nie zaprę się (...) Oto Agamemnon,

mój małżonek, padł trupem od ciosu

tej ręki."

Mimo swej zbrodni wzbudza w nas szacunek i podziw. Potrafi przecież być szczera. Jej ból po stracie ukochanej córki jest autentyczny i głęboki. Małego Oresta ratuje przed niechybną zgubą i prawdziwie boleje na fałszywą wieść o jego śmierci. Pijarowska doskonale rozegrała scenę załamania się potężnej królowej. Stanęła nagle wobec pytania, gdzie kończy się świadome działanie jej woli, a zaczyna Alastor - coś czego ona jest jedynie narzędziem, bezwolnym wykonawcą. I gdy sprzeciwia się dalszemu rozlewowi krwi, gdy mówi, że "nie chce czynić więcej zła", mówi to szczerze, nie tylko dla uratowania kochanka przed śmiercią.

Jakże blado i żałośnie wygląda na tle Klitaimestry jej kochanek i wspólnik zbrodni, Aigistos! Mały, nędzny tchórz, niezdolny do ryzyka, butny i pewny siebie, gdy wie, że za nim stoi jego wielka kochanka. Toteż chór drwi sobie z niego, nie obawia się gróźb, a nawet sam grozi mu zemstą Orestesa, syna zamordowanego Agamemnona. Eugeniusz Kujawski stworzył postać doskonale nijaką, bezwolną i małą aż do obrzydliwości; ale postać, która zna swoją małość. Tragedię swego rodu opowiada szczerze, pełen zgrozy dla niegodziwości czynu Atreusza, ojca Agamemnona, zdając sobie sprawę, że jest zbyt słaby, aby zemsty mógł dokonać sam.

Postaci Kasandry natomiast zabrakło jednolitości rysunku. Jej złowróżbna wieszczba przeszła bez echa, niemal nie zauważona. Elżbieta Fediuk stworzyła postać wdzięcznej wieszczki snującej wizje przeszłości i przyszłości, traktując ją zbyt sielankowo. Kasandra wstępując w progi domu Agamemnona wie, że idzie na pewną śmierć i wie, kto jej ten ostateczny cios zada. "Pójdę. Niech się dopełni: przyjmę śmierć. Podwoje domu tego jak wrota witam Hadesowe" - to poddanie się Losowi. Ale nie jest to poddanie się bezwolne, lecz z wyboru. Kasandra podjęła przecież decyzję z całą świadomością.

W części II tragedii zarysowuje się dramat Elektry, Orestesa i nieżyjącego Agamemnona. Pośrodku sceny duży polny kamień, imitujący grób królewski. Z lewej strony powoli nadchodzi Elektra z żałobnicami. Czarno odziane Ofiarnice zawodzą chóralnie żałobną pieśń, składają ofiary na grobie zamordowanego króla. Elektra znajduje kosmyk włosów na kamieniu nagrobnym. Czyżby to Orest? Scenę powitania ukochanego brata Joanna Dobrzańska zagrała ze wzruszającą prostotą i naturalnością.

Scena pogrąża się w zupełnym mroku. Jaskrawo białe światło to duch Agamemnona. Józef Para stwarza obraz wstrząsający i pełen dramatycznego napięcia. Sugestywnie i mocno brzmi jego niski, dźwięczny głos. Jakby nieważna staje się sceneria i akcja: ponad tłumem klęczących niewiast i mężczyzn niesie się tylko potężne przesłanie Agamemnona-Pary.

Prawa greckie zobowiązały syna, by pomścił śmierć ojca. Tadeusz Galia (Orestes) nie wciela się w postać bezlitosnego mściciela. Jego Orestes nie jest marionetką w rękach losu, nie potrafi bezmyślnie podporządkować się przykazaniom. Nie uspokaja go przeświadczenie, że jeśli Apollo wziął na siebie odpowiedzialność za sumienie człowieka, człowiek ów staje się od tej chwili czysty, nawet matkobójca. Orestes przybywając do Argos był zdecydowany zabić jedynie Aigista. O matce nie myślał, chociaż jej wina była równie wielka. Elektra nie ma żadnych oporów, pragnie tylko zemsty. Orestes wie, że żądają od niego czegoś straszliwego i nieludzkiego. Jednocześnie nie widzi żadnego innego wyjścia z labiryntu, w którym się znalazł. Toteż decyzja jego brzmi nie zwycięsko lecz rozpaczliwie: "Zabiję ją!... Potem - niechaj zginę!" Posłuszeństwo i wiara w moc Apollina nie może zastąpić sumienia. Oczyszczenie nie wystarcza do wybawienia zabójcy od pościgu krwiożerczych Erynii.

W "Eumenidach" nad Orestesem odbywa się sąd ludzki. Oskarżycielkami są Erynie, trochę bezbarwne i za mało drapieżne; obrońcą Apollo. Rozwiązaniu patronuje Pallas Atena (Janina Szarek). Była to chyba najmniej udana postać. Nie dodała żadnych wewnętrznych argumentów do tego, którym były jej mitologiczne narodziny z głowy Zeusa:

"Ten kamyk na ostatku oddam za

Orestem.

Nie miałam nigdy matki - i wszystko,

co męskie

jeno nie związek z mężem - zawsze

miłe będzie

sercu mojemu - cała należę do ojca..."

Krwiożercze Erynie przekształcają się w bóstwa dobra i szczęścia - Eumenidy; dom w ziemi Ateny będzie odtąd "cichy, wolny od cierpień"; bez ich łaski bowiem żaden dom nie jest szczęśliwy. Orestes zostaje uniewinniony, ale pytanie, czy faktycznie, w swoim sumieniu, pozbył się winy, nie zostaje rozstrzygnięte.

W przedstawieniu Józefa Pary dominowały monumentalizm i groza. Spektakl poprowadzony został z żelazną dyscypliną, podporządkowany jednej myśli, klarowny i przejrzysty, spoisty jak monolit. Para podkreślił i uwydatnił to, co najistotniejsze w tragedii: siłę poetyckiej wyobraźni Aischylosa, jego głębię widzenia dramatu ludzkiego oraz wspaniały rytm greckiego wiersza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji