Artykuły

Mewa morska

Mewa zabita przez Kostię Trieplewa jest być może jedną z setek krążących nad plażą w Orłowie, gdzie, jak co roku, swą scenę letnią uruchomił Teatr Miejski im. Gombrowicza. Czechow chciał, żeby estradę, gdzie Nina Zarieczna recytuje swój monolog, umieszczono nad jeziorem; w Gdyni trzy białe ramy Elżbiety Wernio stoją wśród zieleni, za nimi rozciąga się morski horyzont. Ta topograficzna nielojalność nie zgrzyta: jednostajny szum fal i królewski zachód słońca sprzyja zadumie i skupionemu śledzeniu perypetii bohaterów "Mewy"; dzięki umiejętnym okrojeniom tekstu nie razi też przeniesienie sytuacji z domu w plener. Julia Wernio nieco uprościła konflikt sztuki, jednoznacznie przeciwstawiając idealizm, młodość i żarliwość kandydatki na aktorkę - Niny i kandydata na poetę - Trieplewa, zblazowaniu, egoizmowi i nicości ich "mistrzów". Nie dała tym ostatnim szans obrony: Trigorin (gościnnie Adam Ferency) został jedynie nieciekawym gryzipiórkiem, Urszula Kowalska swoją Arkadinę zwulgaryzowała ponad miarę. Co gorsza, blado wypadli też młodzi: Grzegorz Jurkiewicz, świetny w rolach komediowych, nie umiał przekonać ani do emocji, ani do głębokości myśli swego Kostii, młodziutka Dorota Nikiforczyk nie znalazła środków zwłaszcza do pokazania Niny na skraju obłędu w ostatnim akcie. Wyraziste sylwetki kreślone przez Beatę Buczek-Żarnecką (zapijająca życie Masza), Stefana Iżyłowskiego (Sorin), Dariusza Siastacza (sarkastyczny Dorn) przykrywały nieco niedostatki pierwszego planu i przydawały blasku sprawnemu i zwartemu widowisku. Urlopowa widownia przyzwyczaiła się już do letniej sceny w Gdyni, odwiedza ją tłumnie. Ma rację: gdzie jest druga taka plaża, na której Czechow spotyka się z Szekspirem, Durrenmattem i Gombrowiczem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji