Artykuły

Nie musi być przyjemnie

- Idąc do szkoły myślałam tylko o teatrze. W ogóle nie brałam pod uwagę kariery filmowej i nie ma w tym z mojej strony żadnej kokieterii. Liczył się tylko teatr. Jakoś nie wyobrażałam sobie, że będę grać w filmach chociaż interesowałam się kinem - mówi KATARZYNA MACIĄG.

Chciałbym aby nasz wywiad był Laidenschaflich...

(śmiech) - Dobrze. To jest moje ulubione słowo w języku niemieckim.

A co znaczy?

- Namiętny. To bardzo ciekawe słowo i brzmi tak ładnie. Leidenschaftlich...

Przed szkołą teatralną studiowałaś w Instytucie Germanistyki UW. Przydała się znajomość języka niemieckiego w aktorskiej karierze?

- No chyba tak, skoro zagrałam w niemieckim filmie "Weselna Polka". Pojechałam na casting do Berlina i fakt, że potrafiłam się z nimi dogadać ułatwił sprawę. Pomyśleli pewnie, że będzie się ze mną łatwiej pracować i porozumieć.

A czy jak się gra po niemiecku to zmienia się też mimika, sposób grania?

- Rzeczywiście jest trochę inaczej. Granie w obcym języku jest nienaturalne, więc na pewno wpływa na zachowanie. Miałam na przykład improwizować scenę kłótni, ale nie mogłam tego przekazać w sposób emocjonalny, bo każde słowo najpierw starałam się sobie przetłumaczyć, a dopiero potem wypowiedzieć. To nie ma nic wspólnego z intuicją tak potrzebną w graniu. W obcym języku emocje się jakby zacinają. Poza tym usta się inaczej układają, jest inna artykulacja przez co zupełnie jest inna moc słów. Gdy byłam na niemieckiej wersji Szekspira to wydawało mi się, że mocne sceny robią na mnie większe wrażenie niż gdy mordują się na scenie u nas.

Na mnie robi wrażenie to, że w Niemczech wszystko się dubbinguje i w związku z tym wszystko tam brzmi zupełnie inaczej. Nawet Kermit z Muppett Show...

- I to jest absolutnie nie do zniesienia. Nie wiem czy to prawda, ale w Polsce podobno też ma być niebawem wszystko dubbingowane. Mam nadzieję, że to tylko plotki. Ja sobie tego nie wyobrażam.

Tam się dubbinguje również do kin.

- No właśnie o tym mówię. Właśnie to jest najbardziej irytujące. Jest na przykład film braci Cohen i Jeff Bridges nagle mówi w języku naszych zachodnich sąsiadów. To jest chore. Bez prawdziwego głosu aktora taki film zupełnie traci na wartości. Przecież to jest ważna kwestia, interpretacja, gra głosem... Nie mam pojęcia jak oni mogą to oglądać.

A ty pracowałaś w dubbingu?

- Nie. Byłam blisko aby być dzwoneczkiem w bajce, ale się nie udało.

A do szkoły teatralnej poszłaś żeby grać w teatrze czy w filmach?

- Myślałam tylko o teatrze. W ogóle nie brałam pod uwagę kariery filmowej i nie ma w tym z mojej strony żadnej kokieterii. Liczył się tylko teatr. Jakoś nie wyobrażałam sobie, że będę grać w filmach chociaż interesowałam się kinem.

Wydajesz mi się osobą bardzo wrażliwą więc wyobrażam sobie, że praca na planie filmu "Głęboka woda" opowiadającym o osobie pracującej w opiece społecznej nie była łatwa.

- Mieliśmy naprawdę bardzo trudne sceny. Sprawy dotyczące bezdomnych dzieci, rodzin alkoholików czy przemocy w domu to sprawy bulwersujące i ogromnie emocjonalne. Nie da się tego zagrać po łepkach, bo wyjdzie to groteskowo. Trzeba się w pełni zaangażować. Wszystko musi być bardzo wiarygodne. A to sprawiało, że czasami w głowie zaczynał się kłębić jakiś rodzaj smutku.

Jakoś specjalnie się do tego przygotowywałaś?

- Tak, mieliśmy spotkania w ośrodkach opieki społecznej. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest ich w Warszawie aż tyle. Nie znałam przedtem tych miejsc. Jak zwykle było jednak zbyt mało czasu by w pełni poznać to środowisko.

Myślisz, że mogłabyś być takim pracownikiem socjalnym?

- Chyba nie, bo za mało we mnie optymizmu. Gdy spotykałam się z ludźmi, którzy pracują w opiece społecznej to podziwiałam ich pozytywne nastawienie do wszystkiego wkoło. We mnie tego nie ma.

Jesteś z natury pesymistką?

- Więc jak mogłabym pomagać ludziom w takich ciężkich sytuacjach? Boję się, że tylko mówiłabym im że jest bardzo źle, a może być jeszcze gorzej. I dzieliłabym z nimi ból, ale tylko to. I co oni mogliby zrobić z taką pomocą? Powiedzieć, ma pani rację jest tragicznie?

Zawsze mówisz, że jest i będzie źle?

- Walczę z tym, ale gdy opisuję jakiś stan rzeczy to obraz zawsze jest raczej pesymistyczny. Wiec praca w opiece społecznej, to nie dla mnie...

Byłoby z ciebie niewiele pożytku...

- Mam taką teorię, że ludzie, którzy pracują w tym zawodzie, robią to również dla siebie. To że pomagają innym dowartościowuje ich, sprawia, że odczuwają satysfakcję i czują się z tym lepiej. Tak naprawdę chodzi o nich samych, sobie również pomagają. I dzięki temu starają się jeszcze bardziej.

Jak ty wychodzisz na scenę, to też dajesz radość widzom, ale tak naprawdę chodzi o to, że sama masz z tego satysfakcję.

- I dostaję energię ze strony widowni. Tak samo oni dostają ją od tych, którym pomagają. Dzięki temu dużo lepiej się żyje.

Przy okazji mogłaś się przekonać na własne oczy jak wiele jest osób potrzebujących pomocy. Przyznasz, że jest to bardzo irytujące, że ciągle jako społeczeństwo nie potrafimy sobie z tym poradzić.

- "Głęboka woda" właśnie ma widzom zwrócić na to uwagę. Mogą się pojawić głosy, że po co opowiadać o tak smutnych sprawach, o tak drażliwych tematach, że w telewizji powinno być miło i wesoło. Ale nie zgadzam się z tym. Ten serial ma ludziom uzmysłowić ile jest wokół nas biedy i nieszczęścia, że nie jest tak wspaniale. Jest raczej źle, ale można starać się to chociaż trochę naprawić.

A ciebie, tak jak bohaterkę serialu wrzucił ktoś kiedyś na głęboką wodę?

- Chyba przeżyłam coś takiego gdy przyjechałam do Warszawy na studia i nikogo nie znałam. Potem gdy po jakimś czasie zrezygnowałam z nich to czułam się w takim zawieszeniu bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

Przygotowując się do rozmowy zauważyłem, że zostałaś zaszufladkowana jako feministka. Skąd się to wzięło?

- Z wywiadów, w których trzeba coś opowiadać i odpowiadać na pytania "Kim pani jest"? Więc odpowiadam i z moich wypowiedzi wynikło, że jestem feministką. I chyba rzeczywiście nią jestem.

To z tym większą przyjemnością pracowałaś na planie serialu, skoro reżyserowały go wspaniałe kobiety Kasia Adamik i Magda Łazarkiewicz.

- Tym bardziej, że miałam już dosyć niektórych polskich reżyserów, którzy udają macho. Zdjęcia z reżyserkami w porównaniu do tych z facetami to dla mnie miód. Panowie są z reguły poblokowani i próbują to przełamywać agresją na planie. Można się do tego oczywiście zdystansować i starać obrócić to w żart, ale gdy pracuje się z kimś dłużej to działa negatywnie na psychikę gdy ktoś na ciebie ciągle krzyczy. Z dziewczynami tego w ogóle nie było. To jest zupełnie inna relacja. One skupiają się na temacie, a nie na udowadnianiu kto ma większą władzę.

A jakie masz plany?

- Właśnie wróciłam z Wiednia gdzie graliśmy sztukę teatralną a teraz gram w filmie mojego kolegi Sebastiana Buttnego wróżkę.

Wróżkę, która jest pesymistką?

- Właśnie taką. Reżyser tak sobie ją właśnie wyobraża.

Będziesz wiarygodna jako wróżka. Mnie już oczarowałaś.

- I bardzo dobrze, tak właśnie miało być.

I teraz ja mogę powiedzieć, że czuję się Leidenschaftlich

****

Głęboka woda (1/13) - serial obyczajowy, Polska 2011, reż. Magdalena Łazarkiewicz

wyk. Marcin Dorociński, Katarzyna Z. Michalska, Katarzyna Maciąg

Niedziela 21:05 TVP2, TVP hd

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji