Artykuły

"Wesoła wdówka" - nie tylko z przodu widziana

PIÓRA bażancie - 199 sztuk, ozdoby (korale, guziki specjalne, kamienie, cekiny) - 1230 sztuk, tkaniny (w tym aksamit, atłas, szyfon, płótno, jedwab itp.) - około 1,5 tys. m taśmy ozdobne - ok. 1 tys. m. Oprócz tego koronki, gumki, filc, brokat, folia srebrna, skórki królicze, kamelówka i licho wie jakie jeszcze inne dodatki. Te dane nie są zestawieniem dokonanym przez współczesnego Bolesławowi Prusowi, subiekta sklepowego. To z grubsza biorąc, zużycie materiałów przez pracownię krawiecką, modniarską i tapicerską Operetki Wrocławskiej.

Dekoratornia "pożera" przeciętnie ponad 10 tys m sześć. drewna (tarcica, sklejka, płyty wiórowe, krawędziaki itp.), 63 kg gwoździ, 100 zawiasów, ponad 100 kg farby i kleju. W tym wszystkim nie ujęto jeszcze specjalnych rekwizytów, ale dajmy spokój dalszej wyliczance: wystarczy powiedzieć, że średni koszt nowego przedstawienia naszego teatru muzycznego kształtuje się w granicach ok 3 mln zł. Wpływy są oczywiście mniejsze. Tak to już jest, iż operetkę, na całym zresztą świecie - łącznie z wiedeńską - prześladuje deficyt. Jedynym, znanym wyjątkiem jest teatr w Świerdlowsku. Toteż przeważnie ratuje ją przed finansowa plajtą kiesa państwowa.

W naszej operetce na 120 artystów przypada tyle samo pracowników obsługi, administracja zaś liczy zaledwie 14(!) osób - prawo Parkinsona tu więc nie działa. Zdobyte z trudem materiały (nawet i dyrektor kupuje żarówki) są ludzie (mimo raczej symbolicznych gaż) - też, ale do udanego przedstawienia niezbędne są jeszcze chęci i dużo pracy. Trzeba przygotować aktorów, orkiestrę, balet czy chór. Potem to wszystko należy ze sobą połączyć by współgrało i oprawić w scenerię - słowem - stworzyć specyficzny klimat operetki. Do tego potrzeba nie tylko kostiumów, peruk, dekoracji oraz rekwizytów, ale też odpowiedniego nagłośnienia, światła, zabezpieczenia p.poż., służby porządkowej, no i oczywiście suflera. Nie wiem. czy dobry zawiadowca stacji, z kolejowym dyplomem poradziłby sobie z ruchem tylu ludzi na scenie. A zdarzają sie trudne do przewidzenia, "podbramkowe" sytuacje. Każde brawa dla solistów i tych innych na scenie to także sukces pozostałych za kulisami pracowników teatru. Naszym obiektywem uchwyciliśmy fragmenty "kuchni" teatralnej, która ostatnio z powodzeniem wypichciła "Wesołą wdówkę". Ferenca, czy jak kto woli Frantza Lehara.

W dniu prasowej premiery już od godz. 17.45 wzmożony ruch przed portiernią na ul Bogusławskiego. Punktualnie o 18 otwarto pracownię perukarską, możemy na%et dotknąć perukę "wdówki". Scena też już ożyła; pod kierownictwem brygadiera Wiesława Hutnika ustawiane są dekoracje. Jest jednak za ciemno i nie możemy fotografować. Pan Ryszard Burakowski, kierownik pracowni elektrycznej, daje się ubłagać, by wyjątkowo przed podniesieniem kurtyny zwiększyć światło. W garderobach przebieranie i malowanie (twarzy oczywiście), panuje nastrój podniecenia, ale wszystko odbywa się w koleżeńskiej, przeplatanej dowcipami atmosferze. Biegniemy na scenę, muzycy stroją instrumenty, maszyniści nas wypraszają, bo łatwo o wypadek, a deski są już wysłużone. Czekamy z boku kulisy. Godzina 18.50 - wszyscy są już na stanowiskach. Rozlega się pierwszy gong... za chwilę publiczność zobaczy i usłyszy jedno z najlepszych z przebojowymi "kawałkami" dzieł Lehara. I, należy to stwierdzić, że się nie zawiodła, oglądając tę nową wrocławską premierę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji