Artykuły

Spektakl nie dla każdego

"Szczęśliwe dni/Komedia/Ostatnia taśma " w reż. Pawła Świątka w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Anita Dmitruczuk w Gazecie Wyborczej - Opole.

Jednoaktówki Samuela Becketta hitem frekwencyjnym pewnie nie będą, ale dla części widzów to na pewno ciekawa propozycja.

Już sam fakt połączenia w jedną całość trzech oddzielnych i pisanych w różnym czasie utworów mógłby się wydawać pomysłem karkołomnym. Mógłby, gdyby nie został przeprowadzony tak sprawnie. " Komedia", " Szczęśliwe dni" i " Ostatnia taśma Krappa" na scenie Kochanowskiego tworzą jedną całość a szwów w tym wszystkim nie widać.

Autorzy spektaklu sprawnie poprzeplatali fragmenty jednoaktówek tworząc z nich bardzo uniwersalną opowieść o starości, samotności i strachu. Jej bohaterowie mogliby być wyjęci z jednego utworu i umieszczeni w kolejnym, bo każdy z nich, po swojemu zmaga się z tym co nieuniknione- ze śmiercią. Winnie ze " Szczęśliwych dni" zagaduje własny strach i samotność (fenomenalna Judyta Paradzińska). Krapp z " Ostatniej taśmy..." wariuje od swoich nagranych wspomnień i rozlicza się z życiem. Osobliwy trójkąt z " Komedii" prowadzi w nieskończoność rozmowę pełną wyrzutów, tak jakby stare pretensje miały jeszcze znaczenie. Wszyscy (no może prawie wszyscy, ale trzeba dotrwać do końca przedstawienia żeby to stwierdzić) zachłannie szukają uzasadnienia dla swojego istnienia. Bo co zrobią, jeśli go nie znajdą?

Całość podana jest w bardzo surowej scenografii, a za kostiumy aktorom służy bielizna. Bohaterów widzimy w "domowych pieleszach", trochę tak, jakby szykowali się do snu. Mówiąc o rzeczach fundamentalnych są po prostu nadzy, bezbronni.

Tak naprawdę w tym przedstawieniu nie dzieje się nic. Jest szalenie statyczne, a surowość scenografii i kostiumów sprawia, że jedyną rzeczą, na której może skupić się widz są monologi aktorów. Na pewno nie jest to propozycja dla każdego. Monologi te nie są niczym przyjemnym. A teatr nie daje prostych recept, wprost przeciwnie- szykuje widzowi mało przyjemny czyściec. Nie wiem czy w szybkim, konsumpcyjnym świecie łatwo mu będzie znaleźć odpowiednich adresatów tego przedstawienia. Dla jednych będzie ono głęboko humanistyczne, dla innych przydługie i zwyczajnie nudne. To nie jest przedstawienie dla tych, którzy oczekują od teatru rozrywki, ani też nie dla tych, którzy chcieliby aby Kochanowski prowokował.

Spektakl jest wielkoscenicznym debiutem Pawła Świątka. Może go chyba zaliczyć do tych " przyzwoitych". Na pewno należą mu się jednak brawa za nie nachalne wykorzystanie multimediów w teatrze. Kamery i telewizory na scenie nie są fajerwerkiem, ale wnoszą do spektaklu wartości, które autorowi trudno było by osiągnąć inaczej. O Świątku wiem więc na razie tyle- nie kusi go grzeszne efekciarstwo. To dobrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji