Artykuły

Żmijewski profanuje, katolicy milczą

"Msza" w insc. Artura Żmijewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Krzysztof Świątek w Tygodniku Solidarność.

"Liturgia to najczęściej wystawiany na świecie scenariusz. Czas sprawdzić, czy to przypadkiem nie szmira" - mówi! reżyser Artur Żmijewski inscenizujący "Mszę" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Wszystko wyglądało tak jak w kościele, tyle że zamiast księdza na scenie występował aktor ubrany w ornat. Wypowiadał modlitwy z lekcjonarza, wygłosił kazanie, podniósł chleb i wino w geście przeistoczenia. Pod koniec przedstawienia "ksiądz" podszedł do teatralnych rzędów i zaczął rozdawać z kielicha opłatki. Część widzów wstała i przyjęła je na język, jak czynią wierni w czasie komunii, inni śmiali się histerycznie, o czym mówił sam reżyser. Artur Żmijewski zrobił z katolickiej mszy spektakl, by przekonać się, jak sfera sacrum zaistnieje w przestrzeni profanum, czyli na teatralnych deskach. Profanum przeszło w profanację. Nie spotkała się ona jednak ze zdecydowanym protestem biskupów ani środowisk katolickich.

Można zapytać - ile jeszcze bluźnierstw i profanacji muszą zorganizować nasi artystyczni i polityczni performerzy, by w końcu polscy katolicy powiedzieli głośno: nie! By siła ich protestu zmusiła sąd do skazania Żmijewskiego za obrazę uczuć religijnych. By sędzia nie mógł uciec się do fałszywej argumentacji o "artystycznej swobodzie". Dlaczego Artur Żmijewski nie jest na tyle odważny, by zaprezentować na deskach Teatru Dramatycznego muzułmańskie nabożeństwo? Może zadrwiłby sobie razem z aktorami z pokłonów, jakie mężczyźni biją wtedy Allahowi? No, panie reżyserze, śmiało. Ale nie, tego Żmijewski nie zrobi. Z prostego powodu - w krótkim czasie Teatr Dramatyczny zostałby rozniesiony w pył. I nie jest to czcza gadanina. Wyznawcy islamu nie są tak tolerancyjni dla swobody artystycznego wyrazu. Przekonał się o tym kilka dni temu redaktor naczelny wydawanego w Paryżu dziennika satyrycznego "Charlie Hebdo", który kpił z tunezyjskich muzułmanów, zamieszczając np. prześmiewcze rysunki. Redakcja została podpalona. Islamiści nie pozwalają na szydzenie z ich świętości.

Nie chodzi o to, by bojówki jakiejś organizacji katolickiej wrzuciły koktajle Mołotowa do warszawskiego teatru. Ale by polscy katolicy nie przyzwalali milcząco na profanowanie świętej dla nich liturgii. Nacisk powinien być tak silny, aby Żmijewski słono zapłacił za swoją prowokację. By dotknęła go też społeczna anatema odstraszająca potencjalnych naśladowców...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji