Artykuły

Harmonia skrajności

Spektakl dopełnia obrazu najlepszych osiągnięć Rozmaitości ostatnich lat.

Hiszpański pisarz Ramón Maria del Valle-Inclán nie miał w Polsce szczęścia do sceny. Jego sztuki wystawiane były dotąd rzadko. 0 znakomitości "Słów Bożych" z 1920 r. skutecznie przekonuje inscenizacja Piotra Tomaszuka, której premiera odbyła się w czwartek na scenie Teatru Rozmaitości w Warszawie.

Spektakl Tomaszuka dopełnia obrazu najlepszych osiągnięć Rozmaitości lat ostatnich. Lokuje się w jednym szeregu z teatralnymi przebojami: "Bzik tropikalny" Witkacego/Horsta d'Albertisa i "Historia o Miłosiernej, czyli Testament psa" Suassuny/Cieplaka. "Słowa Boże" Valle-Inclána są napisane kunsztownie i z wyczuciem sceny. Autor, z właściwym południowcom temperamentem, żongluje skrajnościami. Czego tu nie ma? Jest ochoczo manifestowana pokora i bojaźń Boża, ale i najbardziej grzeszne żądze. Jest sporo ludowego sprytu i mądrości, wszelako niedobrze, egoistycznie ukierunkowanego. Zło święci triumfy. Szczególnie wówczas, gdy dobro okaże się zwyczajną słabością.

Opowieść o Mari-Gaili, żonie bogobojnego zakrystiana Pedro Gailo, walczącej ze swą szwagierką Mariką o wózek z wodogłowym "niziołkiem" Wawrzkiem, na którego kalectwie można zarabiać na jarmarkach, kłóci się z nakazami moralnymi i najprostszymi odruchami serca. Rzecz jest jednak tak mocno osadzona w mentalności wieśniaczej, że przyjmujemy ją jako oczywistość. I nie dziwi, że dzika brutalność przeplata się tu z najczulszą tkliwością, a niekiedy nawet idzie z nią w parze. Reżyserowi udało się pozyskać stawkę znakomitych aktorów. Waldemar Obłoza - Pedro Gailo, Maria Peszek - Simona, jego przemądrzała córka, Jacek Mikołajczak - Lucero, wędrowny kuglarz i pożeracz kobiecych serc, Magdalena Kuta - pazerna Marika, Maria Maj - sprytna żebraczka Tatula... itd., aż do epizodów - co rola, to sukces. Temperaturę spektaklu wyznaczała jednak rola Mari-Gaili w perfekcyjnym wykonaniu Joanny Kasperek. Pozyskanie wózka z kalekim siostrzeńcem męża pozwoli jej, zawodowej płaczce, zrzucić kokon czarnych chust i nasycić się chwilą wolności, równie krótkotrwałą jak żywot mieniącego się wspaniałymi barwami motyla. Mari-Gaila z metodyczną skrupulatnością stopniowo wyzwala się z wszelkich rodzinnych i społecznych więzów, aż po nuworyszowską rozwiązłość. Aktorstwo Kasperek sprawia, że nic w tej roli nie jest do końca jednoznaczne. Nawet jej diaboliczne wyuzdanie zdaje się tak stopione z charakterem postaci, że nie ma w sobie nic wulgarnego.

Rola Joanny Kasperek to prawdziwa perła. Kiedy aktorka pojawia się w swoich scenach, w teatrze zatrzymuje się czas. Widzimy tylko ją, gdy promienieje niezwykłym światłem nowo odkrywanych możliwości, zachłystując się do obłędu niespodziewanie pozyskaną wolnością. I choć nie akceptujemy postawy jej bohaterki, potrafimy ją zrozumieć.

Widowisko harmonijnie współtworzyły dekoracje (i lalki) Mikołaja Maleszy, kostiumy Zofii de Ines, genialna muzyka Jacka Ostaszewskiego i współbrzmiąca z nimi reżyseria świateł Krzysztofa Sendke. Sukces!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji