Gangi Nowego Jorku
"West Side Story" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu ocenia Magda Piekarska.
Ta ulica należy do nas - skandują Jetsy w "West Side Story" Wojciecha Kośielniaka, a mnie przed oczami staje inna scena. Jest śmigus--dyngus, siedzę w pociągu, który lada moment odjedzie w kierunku Wrocławia. Zdrętwiała ze strachu obserwuję przez okno jak z policyjnych samochodów wysypują się dziesiątki kibiców żużla. Coś skandują, ale nie słychać słów, tylko głuchy pogłos nienawiści. W panice chcę wysiadać, ale pociąg rusza. Oni nie zdążyli wsiąść, ale za chwilę inni pasażerowie spędzą podróż sterroryzowani.
Kościelniakowi udało się stworzyć niezwykle aktualne przedstawienie. "West..." za sprawą scenografii, kostiumów, a nawet tanecznych kroków głęboko siedzi w latach 50., a jednak odczuwa się boleśnie, jak bardzo jest o nas - tu i teraz. Sharki i Jetsy, Portorykańczycy i Amerykanie z ubogich dzielnic, kibice Śląska i Zagłębia Lubin, Słowacy i Romowie, którzy tak bardzo się nienawidzą, nie mogą jednocześnie żyć bez siebie. Obecność obcego, świadomość różnic jest im potrzebna - do tego, żeby wyrzucić z siebie gniew na nieudane życie, na zły świat, który różowe cadillaki rezerwuje dla bogatych chłopców z dalekich osiedli.
Choreografia Małgorzaty Fijałkowskiej w scenach przemocy jest na tyle "przezroczysta", że zaciera się granica między tanecznym układem a walką. Dzięki kostiumom i charakteryzacji udało się zachować odrębność członków dwóch gangów, więc fonetyczny zabieg zniekształcania mowy przez południowców wydaje się niepotrzebny.
Sceny przemocy są równoważone zarówno przez komediowe akcenty kobiece, jak i romantyczny wątek Tonego (Sambor Dudziński) i Marii (Bogna Woźniak) . Młoda para weszła w szekspirowską historię bez zgrzytu - w ich niewinne uczucie wierzy się bez zastrzeżeń, a "Tonight" i "Somewhere" w ich wykonaniu brzmią przekonująco.
Im bliżej finału, tym atmosfera na widowni gorętsza - organizatorzy powinni do każdego biletu dołączyć opakowanie chusteczek. Te łzy są chyba najlepszym sprawdzianem dla musicalu, który jest także melodramatem. Uprzedzamy - bez happy endu. Bo nie tylko miłość jest wieczna. Nienawiść też.