Artykuły

Nowe szaty króla

Wystawiona w krakowskim teatrze "Groteska" opowieść Andersena o nowych szatach królewskich ma bogatą historię w polskich wydaniach utworów duńskiego bajkopisarza. W różnych epokach zmieniał się też tekst tłumaczenia zależnie od kierunków pedagogicznych i poglądów obyczajowych.

Treść satyryczną tego utworu zaczerpnął Andersen z obserwacji współczesnych sobie wydarzeń: lata trzydzieste i czterdzieste XIX wieku są w Danii okresem ostrych walk postępowych ugrupowań społeczeństwa przeciwko wynaturzeniom ustrojowym absolutnej monarchii. Owocem tych starć była Konstytucja wprowadzona w życie w roku 1849. Bajka Andersena, ośmieszająca króla i jego dwór, powstała w klimacie dojrzewającej w kraju opozycji. Śmiesznostki królów, siedzących na podminowanych gniewem ludu tronach - to częsty w ubiegłym stuleciu temat satyryków ołówka i pióra. Sylwetki króla i jego otoczenia, scharakteryzowane w krótkim opowiadaniu Andersena, przypominają cięte szkice Daumiera, rysującego karykaturalne podobizny Ludwika Filipa.

Występujące w "Nowych szatach króla" postacie dwóch chłopców z ludu, którzy wodzą za nos całe dworskie towarzystwo, wyrażają triumf zdrowego ludowego rozsądku nad głupotą, zakłamaniem i snobizmem panującej klasy.

Adaptacja "Nowych szat króla" na scenę "Groteski" nie jest pierwszą w Polsce próbą opowiedzenia bajki Andersena w formie scenicznej satyry. W katowickim wydawnictwie "Odrodzenie" ukazało się w r. 1947 opracowanie tej bajki jako trzyaktowej satyry scenicznej przeznaczonej dla zespołów amatorskich. Autorem tego opracowania, wydanego z dowcipnymi rysuneczkami Juliusza Glattyego, jest Jan Bocianowski. Tę bezpretensjonalną przeróbkę opatrzono wskazówkami reżyserskimi z zaznaczeniem, że "widowisko przeznaczone dla dorosłych pomyślane jest w formie groteski - dotyczy to zarówno oprawy dekoracyjnej, kostiumowej, muzycznej, jak i interpretacji tekstu przez grających".

Tekst Aleksandra Maliszewskiego, który wybrał Władysław Jarema jako podstawę dla scenariusza swojego przedstawienia, zamyka się również wiernie w granicach oryginału. Wprawdzie Maliszewski próbuje wzmocnić satyryczną wymowę utworu przez wyakcentowanie szczegółów obyczajowych życia dworskiego, ale niestety zwarta treściowo bajka Andersena traci nieco przy rozwleczeniu jej na trzy akty, skoro nie wprowadza się nowych elementów. To jest materiał na krótki skecz, albo pantominę. Widowisko satyryczne oparte na tekście słownym wymaga dowcipu, mocnej pointy, zwłaszcza że po przetransponowaniu tej bajki na scenę odpada moment niespodzianki, trzymający w napięciu uwagę podczas czytania tekstu Andersena.

Główną zaletą przedstawienia "Nowych szat króla" w "Grotesce" jest jego kształt plastyczny. Z rozmachem i z dużym smakiem artystycznym zaprojektowano maski włożone na głowy żywych aktorów. Są to wielkie maski jak w ludowych widowiskach karnawału nicejskiego. Trzeba podziwiać świetne powiązanie masek z ludzkim tułowiem. Całość skomponowana harmonijnie, trafna w proporcjach, tworzy nowy typ lalki, ukazujący się w naszym teatrze bodaj po raz pierwszy w tak udanej formie. Niektóre maski wręcz znakomite - syntetyczne, niezwykle wyraziste. Plastycy - M. Mikulski i J. Skarżyński - operują celowo skrótami, tworząc skondensowane typy.

Postać Króla - może trochę przeholowana w karykaturalnym rysunku - ma olbrzymi ładunek satyry zarówno w potężnej kukle, jak i w popiersiach tworzących ważny element dekoracyjnego tła. Wachlarz i lorgnon Królowej wyrażają błyskawicznie cały jej typ psychiczny. Maski Ministrów - pełne ekspresji i stopione po rzeźbiarsku z całymi postaciami. Maski Heroldów - jakby zabłąkane w tym zespole z innej pracowni - bardziej statyczne, robią wrażenie raczej elementu dekoracyjnego.

Kostiumy słusznie potraktowane z bajkową dowolnością mają zasadniczo cechy stylu empire i epoki Ludwika Filipa, choć kostiumy Generała i Żołnierzy przypominają nam jeszcze inne monarchie. W ten sposób plastycy podkreślili uogólniony sens bajki Andersena.

Ale kształt plastyczny masek - to dopiero część kształtu tych postaci scenicznych. Czy zdołano równie trafnie powiązać nieruchomą maskę z ruchem żywego aktora? Udało się to tylko częściowo: najlepiej w postaciach Żołnierzy i Generała, których uproszczone, odmierzone ruchy i stylizowane postawy pozwalały zapominać, że mamy przed sobą sztuczne w samym założeniu połączenie żywych ludzi z maskami. W ruchach innych postaci raził brak konsekwencji, zbytnia żywiołowość, kontrastująca nieznośnie z martwotą masek. Sądzę, że na głębszej scenie, jaką dysponuje "Groteska" w Krakowie błąd ten nie raził w tym stopniu, jak na scenie świetlicy jednego z warszawskich Związków Zawodowych, który udzielił gościny "Nowym szatom króla".

W pierwszym akcie maski zaciekawiały i cieszyły oko, ale już w drugim stały się nużące. Zainteresowanie widowni słabło tym bardziej, że zniekształcenie głosów przez maski zanieczyszczało dykcję.

W inscenizacji nie trudno odczytać tendencję do sztucznego rozwlekania treści przy pomocy dobudówek. To, co się dzieje w "Teatrzyku Dobry Wieczór" (scenka lalkowa ustawiona na dużej scenie) - nie jest wcale powiązane z dalszą akcją, po prostu zbyteczne. Lalki ukazujące się w tym "pudełku" wcale nie są wiernymi kopiami aktorów w maskach, różnią się od nich przede wszystkim ruchami. Poszczególne sytuacje ciągnie reżyser jak gumę (np. scena zaglądania przez dziurkę od klucza). Dobrze pomyślana scena końcowa z lalką nagiego króla odwróconego tyłem została przegrana również wskutek nadmiernego wydłużenia. Efekt satyryczny stał się tu efektem - nieestetycznym.

Brak konsekwencji w reżyserskim ustawieniu postaci chłopców i aktorskim wykonaniu tych ról. Aktorki występujące w rolach Janka i Franka nadużywają gierek. Chłopcy są chwilami wystylizowani w ruchach, to znów realistycznie potraktowaną parą łobuziaków. W ten sposób zamazuje się ich rola w sztuce. Nie pomaga im w uchwyceniu właściwego rytmu muzyka Zbigniewa Jeżewskiego, który nie potrafił przez zróżnicowanie motywów wydobyć kontrastu pomiędzy prostotą tych chłopców z ludu i sztucznością dworu królewskiego. A wydobycie tego kontrastu powinno być przecież podstawowym zadaniem realizatorów "Nowych szat króla" na dzisiejszej scenie.

Przedstawienia, które widzieliśmy dotychczas w "Grotesce", pozwalają stwierdzić, że zespół ten żarliwie poszukuje ciągle nowych form teatru lalkowego. "Nowe szaty króla" są jeszcze jedną próbą, świadczącą o bogactwie inwencji i o poważnych walorach pracowni plastycznej tego warsztatu teatralnego. Szkoda, że "Groteska" nie wykazuje równie owocnej żarliwości w kierunku pracy nad scenariuszem, ruchem lalki i żywym słowem, nad celowym wykorzystaniem dużego wysiłku reżyserskiego, który w ogólnej ocenie widowiska trzeba określić jako poświęcanie klarownego rysunku całości dla efektów, niekiedy, drugorzędnych.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji