Małżonkowie na śmietniku
"Tragedie małżeńskie" w reż. Marii Sowińskiej w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Dlaczego Maria Sowińska, reżyserka spektaklu opartego na tekstach Stefanii Grodzieńskiej, przeniosła akcję na śmietnik? Na wysypisku można znaleźć przedmioty, które "normalna" rzeczywistość reglamentuje: anielskie skrzydła, obudowę telewizora czy pociętą firankę. Przedstawienie skrzy się od głupstewek, jakie można wyprawiać z rekwizytami. Prawie powiodła się próba ogolenia zarostu pilotem od telewizora...
Wyrzucone przedmioty, którymi para bezdomnych bohaterów mebluje tymczasowe siedlisko, tracą pierwotne przeznaczenie. A zyskują nowe, na różnych zasadach. Zgodnie z regułami dziecięcych zabaw blaszany kubeł na śmieci staje się samochodem, a miska - anteną satelitarną. Katarzyna Kaleta i Maciej Piotrowski wykorzystują też rzemiosło animatora: uczynienie lalkowego partnera z zagłówka fotela albo szczotki nie sprawia im najmniejszego problemu. Pokazu konceptów dopełnia finał: aktorzy nie schodzą ze sceny, lecz zjeżdżają z niej - nieistniejącą naturalnie - windą.
Na tle energetycznych działań aktorów z tekstu Grodzieńskiej wyłażą wata i kłaki; jego dowcip obrósł brodą tak gęstą, że trudno się już przez nią dopatrzeć jakichkolwiek walorów. Dialogi oparte na wmawianiu sobie przez postacie nawzajem rzeczy, których nie powiedziały, zwyczajnie nużą. Przezwiska "żabka" i "słonik" mają tak banalną motywację, że aż boli. Mimo pikantnego ogrywania miłosnych ksywek lalkami-przytulankami: słonik to plecaczek-woreczek z długą trąbą...
Sentymentalnie nastrojona część widowni średniego pokolenia jakoś tam jeszcze reaguje na te kokieterie Grodzieńskiej. Ale rymujące pokolenie hip-hopu niczego tu dla siebie nie znajdzie.
Inna sprawa, że pod koniec sezonu Arlekin dał premierę przyzwoitą w konkurencji teatrów ogródkowych. Latem w polskich przyteatralnych kawiarenkach warto pokazać "Tragedie małżeńskie". Może nie jest to najbardziej freestylowy i orzeźwiający drink. Ale w wakacje klasyki barmaństwa też można od czasu do czasu popróbować.
