Artykuły

Radom. Ludzie listy piszą

W sobotę miałem wątpliwą przyjemność wizyty w radomskim teatrze na sztuce "Jednoręki ze Spokane". Przedstawienie odbywało się na scenie kameralnej, co według mnie potęgowało dyskomfort. Ale po kolei - pisze Czytelnik Gazety Wyborczej - Radom.

W sobotę miałem wątpliwą przyjemność wizyty w radomskim teatrze na sztuce "Jednoręki ze Spokane". Przedstawienie odbywało się na scenie kameralnej, co według mnie potęgowało dyskomfort. Ale po kolei - pisze nasz Czytelnik

Treść sztuki, według zapowiedzi, dość interesująca, trochę kryminału, pachnie zbrodnią, zemstą po latach. W rzeczywistości jak w większości takich jednoaktówek do dyskusji.

Za to gra aktorów całkiem przyzwoita. Mamy tu psychopatycznego mordercę, parę handlarzy narkotykami i hotelowego recepcjonistę. Aktorzy całkiem dobrze wcielają się w rolę i wszystko byłoby OK, gdyby nie jeden fakt. Od samego początku ze sceny padają słowa typu "kur ", "spierd " itp. Słowo "spieprzaj" należy do tych najłagodniejszych. W zamierzeniu twórców miało to pewnie przybliżyć widzom realia codziennego życia.

Ja stanowczo protestuję. Naszego ojczystego języka uczył mnie jeden z najlepszych polonistów w Radomiu. Zachęcał nas do wizyt w teatrze, chociaż wielu wolało kino. Uczył, że teatr to coś więcej niż kino, że jest to wyższa forma obcowania z kulturą. Widz w teatrze ma większe wymagania, chce bezpośredniego kontaktu ze sztuką i z aktorami, dla których ubiera się bardziej odświętnie i nagradza ich pracę brawami. Inaczej mówiąc, idzie do teatru, spodziewając się czegoś więcej niż w kinie i na ulicy. Co dostaje?

Lekcję wulgarnego języka, jaki codziennie słyszy wokół siebie. Wiem, zaraz usłyszę, że to taki specjalny zabieg, mający oddać naszą rzeczywistość, ale ja tego nie chcę!

Nie po to idę do teatru. Miałem naprawdę ochotę wyjść po 10 min, ale z szacunku dla nieźle grających aktorów nie zrobiłem tego. Nie mam natomiast wcale szacunku dla osoby decydującej i zatwierdzającej w teatrze taki repertuar. Panie Dyrektorze, używanie niecenzuralnych słów jest w Polsce karalne (typowy przykład nierealnego prawa). Rzucanie mięsem nic nie zmieniało w tej sztuce, niczemu nie służyło, a jedynie utwierdzało co niektórych, że tak można, że to jest fajne, modne Cóż się potem dziwić, że jurorka jednego z popularnych programów rozrywkowych w TV, oceniając występ trzynastoletniej dziewczynki, mówi do niej: "Jesteś zaje sta". Czy naprawdę upadliśmy tak nisko?

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji