Artykuły

Charlie w Ameryce

"Ameryka" w reż. Jana Klaty z Schauspielhaus Bochum na Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Niemiecki spektakl Jana Klaty jest melancholijny, choć dowcipny i kolorowy. To opowieść o dojrzewaniu, inicjacji w życie, które oferuje tylko kolejne upadki. I nie daje wiele nadziei.

Niedokończona powieść Kafki nie miała tytułu - "Ameryka" to tytuł nadany przez Maksa Broda. Kafka nigdy nie był w Ameryce, Klata podobno też. Cóż, Kafka jednak chyba nigdy nie zamienił się w karalucha, co nie przeszkodziło mu napisać "Przemiany". Ale z tej nieobecności prawdziwej Ameryki u Kafki Klata i Justyna Łagowska, autorka scenografii, wyciągnęli interesujące sceniczne wnioski. Ameryka jest tutaj serią kolorowych powidoków i wyobrażeń, sztucznym światem jak z książeczek dla dzieci, tych z kartonowymi domkami, które wyrastają na kartkach po otwarciu książki. Albo jak ze starego teatru z malowanymi prospektami. Wędrówka Karla Rossmanna po Ameryce znaczona jest kolejnymi prospektami, które opadają widowiskowo, rozrzucając po widowni confetti i papierki, i odsłaniają nowe miejsce akcji i rozglądającego się ze zdumieniem Karla. W każdym prospekcie jest zamaskowany papierem otwór dla Karla: opadając, prospekt rozdziera się na jego głowie.

Karl (znakomity Dimitrij Schaad), drobny chłopiec w czarnym garniturku, wygląda jak młody Charlie Chaplin - ubogi wędrowiec uparcie walczący z przeciwnościami losu. Filmowa burleska to zresztą jedno ze źródeł inspiracji Klaty. Karl jest wrzucony w obcy i sztuczny świat, w którym zapraszają go do (niemożliwego) położenia się na tekturowej kanapie i siadania przy tekturowym stole, w którym wszyscy są przesadnie wystylizowani "po amerykańsku".

Świat wykreowany przez Justynę Łagowską jest przerażający i zabawny. Wuj Karla paraduje w stroju futbolisty (czy jest coś bardziej amerykańskiego?), pan Green odziany jest od stóp do głów w zieleń, narzeczony Klary to kowboj w staroświeckiej bieliźnie, hotel Occidental w miejscowości Ramzes utrzymany jest w stylu egipskim a la Las Vegas, a obsługa, w stosownych strojach, przybiera obowiązkowo "egipskie" pozy. W tym amerykańskim raju symulakrów Rossmann wydaje się jedynym żywym człowiekiem, choć też przecież jest odbiciem - Chaplina.

Ale nie o Amerykę i ironiczne odwrócenie mitu "od pucybuta do milionera" (Karl w Ameryce stacza się coraz niżej) Klacie chodzi. Ta sztuczna Ameryka jest tutaj obrazem świata, a wędrówka Karla - obrazem życia, niemożliwego do zrozumienia, niemożliwego do poznania. Co więcej, doświadczenia tej wędrówki na nic się nie przydają, Karl nie zdobywa niczego - ani posady, ani miejsca w życiu, ani dojrzałości.

Gdy opadnie ostatni prospekt, odsłania się pusta scena. Na horyzoncie pulsuje wielkie, groźne czarno-złote słońce. Ostatnie słowa spektaklu brzmią: "Teraz Karl zrozumiał wielkość Ameryki". Przeszedł przez podsuwane przez nią dekoracje, dotarł do jądra ciemności, stanął przed nim samotnie - ale to przecież kolejna dekoracja, tyle że utrzymana w innym stylu.

Schauspielhaus Bochum "Ameryka" wg Franza Kafki. Reżyseria - Jan Klata, scenografia - Justyna Łagowska, fotomontaże - Piotr Rajkowski, kostiumy - Mirek Kaczmarek, choreografia - Maćko Prusak, adaptacja - Olaf Kröck. Pokaz 10 października w ramach 36. Krakowskich Reminiscencji Teatralnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji