Artykuły

Bardzo czytelne "Wyzwolenie"

"Wyzwolenie" jest polemiką autora z naszą wielką poezją romantyczną. Romantycy, a wśród nich najbardziej uwielbiany Mickiewicz, włożyli Polsce męczeńską koronę, ogłosili ją mesjaszem narodów. To piękne, ale obezwładniające. Oznaczało: trzeba cierpieć i - spoczywając w grobie niewoli narodowej - czekać na cud zmartwychwstania. Wyspiański w swoim dramacie wyraża protest przeciwko mesjanistycznej idei biernego czekania. Jego Konrad jest zwolennikiem czynu, działania.

"Wyzwolenie" - to także generalna rozprawa poety z naszymi wadami narodowymi, które były przyczyną wielu klęsk, nieszczęść i w końcu utraty niepodległości Polski.

Katowickie przedstawienie "Wyzwolenia" - skromniejsze, znacznie mniej wizualnie efektowne niż uznany za szczytowe osiągnięcie w inscenizacji tego dramatu krakowski spektakl Konrada Swinarskiego - odznacza się wyjątkową czytelnością. Jego twórcy i wykonawcy przekazują sens utworu w sposób maksymalnie prosty, jasny, logiczny. "Wyzwolenie" w inscenizacji i reżyserii Józefa Pary, występującego w roli Konrada - to nie tylko dramat historyczny, mówiący o sprawach należących już do przeszłości. Jest to do dziś żywy teatr polityczny, obywatelski, nasycony nie przebrzmiałymi jeszcze treściami.

Największym sukcesem Pary jako reżysera i aktora jest rozwiązanie sceny z Maskami, zawsze sprawiającej najwięcej kłopotu inscenizatorom, najtrudniejszej, najbardziej zwykle nużącej dla widzów. Para wyeliminował z niej wszystkie zawiłości, liczne - niezrozumiałe dla większości odbiorców i powodujące dłużyzny - aluzje literackie. Pozostało tylko to, co może dotrzeć do ogółu publiczności, a równocześnie jest najbardziej istotne i wywołuje silny rezonans na widowni.

W przedstawieniu Pary jest to scena kulminacyjna, kluczowa. Reżyser dał jej formę publicznej dyskusji politycznej. Polemiści Konrada toczą z nim spór, rzucając swoje kwestie z

różnych miejsc widowni. Zwycięża Konrad - siłą i rzeczowością swoich argumentów. Narzucającą się cechą katowickiego "Wyzwolenia" jest niemal całkowity brak patosu. Wszyscy wykonawcy podają tekst, jak w realistycznej sztuce, co niezmiernie ułatwia jego odbiór. Najbardziej zaskakuje prawie potoczny sposób mówienia u wykonawcy głównej roli, który gra Konrada dojrzałego, przychodzącego z bagażem doświadczeń, pewnego swoich racji. Takiego Konrada nie widywało się w żadnej z dotychczasowych inscenizacji "Wyzwolenia". Zawsze był to bohater patetyczny, przeżywający wahania i rozterki, ścigany przez mściwe Erynie, dla których nie ma absolutnie miejsca w przedstawieniu Józefa Pary. Jego logicznie pomyślanym, końcowym akcentem jest powrót na scenę robotników - tych samych, których spotyka Konrad na początku pod bramą teatru i w których gronie zostaje po odegraniu swojej dramy o narodzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji