Artykuły

Dwa wydarzenia z ubiegłego tygodnia

Jednym z ciekawszych wydarzeń ubiegłego tygodnia była zamieszanie wokół powołania do reprezentacji Polski w piłce nożnej Maora Meliksona. Lubię te niekończące się rozważania i dyskusje na temat reprezentacji piłkarskiej, choć mniej interesuje mnie wymiar sportowy, dużo ciekawszy wydaje mi się aspekt kulturowy - pisze Paweł Wodziński w felietonie dla e-teatru.

Dla niezorientowanych, Melikson jest Izraelczykiem, piłkarzem Wisły Kraków, mającym - oprócz izraelskiego - także polskie obywatelstwo. Rodzina piłkarza pochodzi z Polski. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by Maor Melikson reprezentował nasz kraj, gdyby tylko chciał. Piłkarz na razie wysyła sprzeczne sygnały, ale sprawa nie jest ostatecznie przesądzona.

Dyskusja, która toczyła się przez ten tydzień przypominała debaty, które prowadzono, gdy do kadry narodowej powoływano Ludovica Obraniaka, Sebastiana Boenischa, Adama Matuszczyka, Eugena Polanskiego, Damiena Perquisa. Większość komentatorów była za, argumentując, iż w trudnej sytuacji w jakiej znajduje się reprezentacyjna piłka, każdy, kto ma związki z Polską i umie dobrze grać powinien występować w kadrze. Chodzi przecież o to, by pomóc osiągnąć jej dobre rezultaty, zwłaszcza podczas Euro 2012, wydarzenia, które w żaden sposób nie może zamienić się w blamaż. Za powołaniem Melisona byli także kibice.

Lubię te niekończące się rozważania i dyskusje na temat reprezentacji piłkarskiej. Muszę przyznać też, że podoba mi się polska kadra w obecnym kształcie, choć mniej interesuje mnie wymiar sportowy, dużo ciekawszy wydaje mi się aspekt kulturowy. Obecna reprezentacja w piłce nożnej jest jedynym znanym mi polskim zespołem narodowym o wielokulturowym charakterze. Znajdują się w niej Polacy, Ślązacy, potomkowie emigrantów z Francji. Gdyby grał Melikson, dołączyłby do tego grona Izraelczyk. Tak jak reprezentacja Niemiec jest odbiciem polityki "multi-kulti", tak zespół narodowy Polski byłby dowodem akceptacji wielu tradycji.

Ma to znaczenie, gdy na cmentarzu w Jedwabnem, synagodze w Orli pojawiają się antysemickie napisy, gdy atakowane jest Centrum Kultury Muzułmańskiej w Białymstoku, a ściany meczetu w Krynkach zostają pokryte nazistowskimi hasłami, gdy niszczone są litewskie tablice w Puńsku, a na samochodzie Dariusza Libionki, historyka, członka Centrum Badań nad Zagładą Żydów, malowana jest swastyka. To drugie wydarzenie tego tygodnia, które przykuło moją uwagę. Dariusz Libionka sądzi, mówi o tym w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej, że to znak od neonazistów. Ciekawe, czy są wśród nich kibice piłkarscy, którym podoba się pomysł, by Maor Melikson grał w reprezentacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji