Artykuły

Mity i kity

Dzisiaj będę rozbierać starą babę. Baba jest straszna, żyje dawno dawno temu, za siedmioma górami, w domku na kurzej stopie, eksperymentuje na zwierzętach i żywi się dziećmi. Wiele do roboty nie ma, dlatego czasem pojawia się w naszych czasach, mniej lub bardziej incognito. Baba Jaga współczesna - pisze Malina Prześluga w felietonie dla e-teatru.

Wcielenie pierwsze - literacko-codzienne.

"Z początku ich nie widzicie. A potem niczym zbłąkana mysz pojawia się raptem w polu widzenia przypadkowy szczegół: staroświecka damska torebka, pończocha, która zsunęła się w dół i zatrzymała na lekko opuchniętej kostce, niciane rękawiczki na dłoniach, niemodny kapelusik na głowie, przerzedzone siwe włosy pobłyskujące niebieskawym odcieniem. Właścicielka tej niebieskiej poświaty porusza głową jak mechaniczny piesek i uśmiecha się bladym uśmiechem (...) Przetaczają się obok was jak zeschnięte jabłka. Jeżdżą autobusami, tramwajami i metrem, jakby były czyimś zagubionym bagażem."

To fragment książki Dubravki Ugrešić "Życie jest bajką", którą właśnie czytam i polecam też.

Takich Bab Jag dzieci się nie boją, dorośli też nie. O takich można pisać czułe książki, ustępować im miejsca, wyczuwać mdły zapach starości, niecierpliwić się za nimi w kolejce, gdy szukają w portmonetce kilkunastu groszy. Można im podrzucać bezdomne koty w nadziei, że je dokarmią, a nie zjedzą. Te Baby Jagi nie straszą. Nikogo nie obchodzą, starość jest przezroczysta.

Wcielenie drugie - teatralno-dziecięce.

Dla jednych to odgrzany kotlet, dla innych plac budowy. Baba Jaga w teatrze to babka w sile wieku, atrakcyjna i kusząca. A ponieważ dzieci przestały się bać Bab Jag dawno dawno temu, zamęcza się je operacjami plastycznymi i deportacją w nieznane tereny. Zdarzają się Lejdi Jagi - seksowne, wyrafinowane zołzy z, nie wiedzieć czemu, niemieckim pazurem, jak w najnowszej sztuce Jarosława Jakubowskiego "Wielka podróż malinowego królika". Są też Czarownice Blade: mieszczuchy i kosmopolitki, co dla rozrywki porywają ojców (dzieci za cwane) - "Ostatni Tatuś" Walczaka. Niektóre, żeby przykuć uwagę, muszą stać się małe, śliczne i dobre ("Malutka Czarownica" Otfrieda Preusslera). Są czarownice mądre, głupie, ładne, brzydkie, pachnące i śmierdzące, żadna już nie mieszka w lesie i nie naciąga dzieciaków na słodycze. Zniknęły im brodawki, garby, łysiny i miotły, wszystkie odkleiły się od mitu i prawią o zupełnie innych rzeczach. Nie straszą pożeraniem (które dziecko dziś to kupi...). Najczęściej okazuje się, że z prawdziwą Babą Jagą nie mają nic wspólnego i stąd ich wielki weltschmerz, bo przecież one są inne, lepsze, współczesne, a ty, biedny widzu, myślałeś, że masz do czynienia z Jagą z nietoperzej krwi i szczurzej kości. Zamęcza się Jadzię, odzierając z mitu do golizny, bo najważniejsze, by się do tego mitu odnieść, a potem go wyśmiać. I hej. Jak się do tego dokoptuje Kapturka, Calineczkę i Pinokia, przebierze wszystkich, ufryzuje i włoży w usta "joł madafaka", jest hicior. Nowa interpretacja Jasia, Małgosi i trzech świnek w krainie czarów i tłumy walą w teatr drzwiami i oknami.

Wcielenie trzecie - społeczno-polityczne.

Świeże wcielenie, z gazet i tiwi. Ta Baba Jaga ma najlepszy kamuflaż. Baba Jaga Nergal kontra Baba Jaga obrońcy wartości katolickich. Nie mamy bladego pojęcia, którą stronę sporu tak naprawdę nawiedza. Najważniejsze, że straszy najbardziej, najgłośniej i najstraszniej ze wszystkich swoich wcieleń. Psy wiesza, drze koty, demonizuje. Baba Wrzask, Baba Krzyk. Z jednej strony drze ryja i Biblię, z drugiej strony na katechezie zadaje zadanie domowe: "wejdź na stronę z oświadczeniem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i podpisz się pod protestem przeciwko obecności Nergala w telewizji". Nie mam ani katechezy ani telewizji, ale robi mi się straszno. Zacytuję "Krótką historię czarownictwa" Jeffrey'a B. Russela: "W okresach przesunięć i rozmycia wartości czary i czarownictwo mogą mieć dodatkową funkcję konkretyzującą i wskazującą rozproszone lęki". A więc Baba Jaga - narzędzie. Ten spór zdecydowanie przekracza moje rozumienie wolności poglądów i jedyne, co przychodzi mi do głowy, to przymrużenie oka: http://www.youtube.com/watch?v=yp_l5ntikaU

To tyle. Rozbieranie kieszonkowe. Można by dłużej, Baba Jaga to pociągający mit, rozbierany w kulturze, popkulturze, na dole i na górze. Myślę sobie tylko nieśmiało, że może gdzieś w Borach Tucholskich, Puszczy Białowieskiej czy innej głuszy mieszka jeszcze prawdziwa, słowiańska trzystuletnia Baba Jaga, doprawia wywar z pająka i patrzy tęsknie na ścieżkę. Mogłabym tam pójść i zaprosić ją do nas. Nastraszyłaby dzieci, żeby nie były takie cholera na wszystko znieczulone, skierowałaby nagonkę medialną na właściwy tor, a staruszkom dodałaby animuszu. Chyba że wcześniej by mnie zjadła. Tak czy siak, mogę zaryzykować. Jeśli ktoś z Państwa o Jadzi z lasu słyszał, proszę dać znać, bo cierpię na niedobór prawdy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji