Artykuły

Spotkanie trzech Machaliców...

Silą sprawczą tego spektaklu są jego aktorzy. Trzej Machalicowie: senior rodu Henryk oraz dwaj jego synowie Piotr i Aleksander. I jedyna w tym gronie aktorka spoza tego rodzinnego klanu - Halina Skoczyńska. W tym przypadku pomysłem na spektakl stała się właśnie jego obsada aktorska. Wspólne spotkanie na scenie trzech Machaliców.

Podczas przedpremierowego spotkania aktorzy wyznali nam, że długo trwało poszukiwanie najbardziej stosownego po temu tekstu. Najpierw w grę wchodziła jakaś sztuka rodzinna z rolami ojca, i dwóch synów, nim wybór padł na trochę już dziś zapomnianą "Cenę" głośnego przed laty, także z mariażu z Marilyn Monroe, amerykańskiego dramaturga Arthura Millera. Sztukę o lata całe trwającym konflikcie oraz całkowitym rozejściu się dróg życiowych dwóch absolutnie nie mogących zrozumieć się braci. I dobry był to wybór. I to także ze względu na temat sztuki jak i - a może nawet przede wszystkim - ze względu na jej świetny materiał aktorski. Atrakcyjne, a nawet na swój sposób efektowne - zadania aktorskie. Chociaż bardzo nierównej próby. Najbardziej atrakcyjna aktorsko jest tu bowiem jedna, świetna już w samym egzemplarzu rola, starego i doświadczonego życiowo Żyda handlarza meblami Solomona. Wszystko w niej jest. I jakaś tajemnicza aura emanująca z tej postaci i bogactwo anegdot, i siła argumentacji. Ileż jednakże wniósł do niej ciepła, humoru oraz własnej inwencji aktorskiej Henryk Machalica. Z ról dwóch synów ciekawsza jest rola policjanta, w którego to wcielił się tutaj warszawski Piotr Machalica. Najtrudniejsza jest rola jego brata - Waltera trochę bezbarwnego człowieka sukcesu, a ona to przypadła w udziale poznańskiemu Machalicy Aleksandrowi. Dobrą, prawdziwą, momentami graniczącą z aktorskim ekshibicjonizmem rolę zapisała też na swym koncie Halina Skoczyńska.

Aktorstwo jest największym magnesem tego spektaklu. Co jednakże ma nam dziś do powiedzenia sama ta sztuka? I o czym w istocie swej jest to sztuka? Otóż powstała ona w pamiętnym 1968 roku i wyraźnie nosi piętno tego czasu. Napisał ją bowiem Miller w roku wielkiej rewolty młodych, która to ujawniła nie tylko głębokie konflikty i podziały społeczne nękające ówczesny świat, ale i dwie tak sprzeczne z sobą wizje człowieka: idealistyczną i moralizatorską, oraz pragmatyczną i konserwatywną. Mamy tu więc moralitet. Rzecz o konflikcie i braku miłości w rodzinie, ale także - a może nade wszystko - o cenie jaką się płaci za karierę. Chociaż nieraz wypada nam także drogo zapłacić i za to, że się jej nie zrobiło. No i po prostu zmarnowało życie.

Wiele stawia ona pytań i to trudnych pytań. Wiele w niej z pozoru mało interesujących słów, mało akcji. Ale mimo to przedstawienie świetnie sprawdza się w kontakcie z widownią. Publiczność śledzi je z zapartym tchem, z prawdziwym zainteresowaniem. I jest tak głównie za sprawą aktorów. Bo przecież gdyby nie ta precyzja słowa, gestu, ruchu panów Machaliców, gdyby nie ta maksymalna szczerość aktorska Haliny Skoczyńskiej, ta pozbawiona raczej wartkiej akcji sztuka w pewnym momencie zaczęłaby przecież publiczność nużyć. U Millera mamy bowiem klasyczną jedność miejsca, i czasu i akcji. I długie, czasami pełne dygresji rozmowy o życiu. I tylko aktorstwo sprawia, że śledzimy to wszystko z aż takim zainteresowaniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji