Artykuły

Częstochowa. Premiera "Do dna" u siebie

W sobotę o godz. 19 w Teatrze im. Mickiewicza odbędzie się częstochowska premiera spektaklu muzycznego "Do dna". Powstał na podstawie dwóch jednoaktówek: "Cinzano" i "Urodziny Smirnowej" Ludmiły Pietruszewskiej z songami Agnieszki Osieckiej.

Premiery częstochowskiej, bowiem była i sopocka - 2 lipca w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej. Spektakl wyreżyserował dyrektor sopockiej sceny Andre Ochodlo.

Recenzent portalu trójmiasto.pl napisał: "W tonie to tragikomicznym, to z nutą absurdu, to na kabaretowo, to znów śmiertelnie poważnie bohaterowie i bohaterki sztuki Pietruszewskiej lawirują w nierównym rytmie spektaklu. Panowie śpiewają serio o swoim nieudanym życiu, w części damskiej jest bardziej rubasznie i tragi-śmiesznie, a bohaterki po kilku głębszych ściskają się i zaśmiewają, zataczając się po scenie z pijacką czkawką,

potem okładają się wzajemnie poduszkami, by na koniec zasnąć zwinięte w kłębek". Dalej dodaje: "Nie zawiodły (...) songi Agnieszki Osieckiej z muzyką Przemysława Gintrowskiego w wykonaniu męskiego zespołu aktorskiego, przemycające odrobinę liryzmu i bezlitośnie obnażające dusze postaci. Piosenki, które nie tracą ani na aktualności, ani na teatralności i w nurt sztuki wchodzą całkowicie naturalnie".

W trójmiejskiej "Gazecie Wyborczej" można było przeczytać: "Niewątpliwie udane w Do dna jest stopniowanie emocji, płynne, bez zgrzytu przechodzenie od śmiechu, absurdu do smutku i gorzkiej zadumy. Andre Hubner-Ochodlo ma też niewątpliwie oko do dobrych aktorów. Mimo tracącej myszką, zbyt dosłownej i wtórnej interpretacji tekstów Pietruszewskiej stworzyli oni w większości wyraziste i ciekawe postacie. Pasza Adama Hutyry żyje w swoistej schizofrenii - nie mogąc pogodzić się z rozstaniem z żoną i ze śmiercią matki, po prostu nie przyjmuje tych faktów do wiadomości. Wycofany, obezwładniony nawarstwiającymi się sytuacjami z kobietami Kostia Machalicy, jego żona Polina (Agata Ochota-Hutyra) - wystraszona, wymęczona matka dwojga dzieci, której ze wszystkich uczuć pozostał jedynie żal, czy pełnokrwista, żywiołowa Smirnowa (Iwona Chołuj) trzymająca w ryzach cały drugi akt - to kreacje zasługujące na uznanie.

- "Do dna" oznacza picie do końca, ale i życie na dnie - mówił o spektaklu reżyser. - Na dnie są bohaterowie Pietruszewskiej, którzy wiedzą o tym, i właśnie dlatego piją. Zamknięte koło. Ale to nie jest spektakl o tym, jak się pije w Rosji, to spektakl o ludziach, którzy tak strasznie się pogubili...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji