Artykuły

Wszyscy moi synowie

OPADAJĄCEJ kurtynie towarzyszyły nie milknące oklaski. Aktorzy byli zmuszeni do kilkakrotnego dziękowania widowni za gorące przyjęcie. Czyli nowa sztuka w teatrze im. J. Osterwy została przyjęta z pełną aprobatą.

Akurat 10 lat temu sztuki Millera zwycięsko zdobywały scenę i widownię polską. W różnych miastach pokazano wtedy ŚMIERĆ KOMIWOJAŻERA, PROCES W SALEM, WIDOK Z MOSTU. Lublin opóźnił się z prezentacją tego wybitnego pisarza amerykańskiego. Wystawiając jednakże WSZYSTKICH MOICH SYNÓW - i sztukę, którą Miller zdobył sukces jeszcze w 1947 r., i lubelski teatr nawiązał do spraw niezwykle aktualnych i społecznie i moralnie. Powiedzmy - nawiązał bardzo szczęśliwie odnosząc pełne powodzenie.

Miller pisze, że chciał w sztuce pokazać, iż skutki naszych czynów są tak samo namacalne jak owe czyny, mimo iż działając, rzadko sobie z tego zdajemy sprawę. Autor rozważania natury psychologicznej zawarł w problematyce współczesnej. Fabrykant nie chcąc utracić intratnych zarobków sprzedaje samolotowe silniki z usterkami, co powoduje śmierć ponad 20 lotników. W czasie śledztwa i rozprawy sądowej wina obciąża swojego wspólnika, którego ukarano długoletnim więzieniem. Ofiarą zbrakowanych części samolotowych pada również jego własny syn. Ale to są przyczyny konfliktu, sprawy retrospektywne, które zaważają na kształcie stosunków rodzinnych i towarzyskich rodziny Kellerów. Stosunki te od początku sztuki są napięte. Nic dziwnego, bo w podświadomości wszystkich tkwią sprawy niedopowiedziane, winy niezmazane, przeświadczenie braku chęci męskiego odpokutowania za przestępstwo. Kazimierz Braun zrealizował bardzo konsekwentny, logiczny i psychologicznie przekonujący spektakl. Jego zamysł wsparli aktorzy. Rewelacyjnie zagrał Krystyn Wójcik jako Joe Keller, stanowiący drobne ogniwo w społeczeństwie - jak pisze Miller - ale tym bardziej dla niego niebezpieczne, że nie uświadamia sobie nierozerwalności ze środowiskiem, w którym tkwi. Niepokoje wewnętrzne Chrysa przedstawił Krzysztof Gordon. Jest bezkompromisowy, choć przecież czuje związki z rodziną, ze swym ojcem, kocha go, a jednocześnie buntuje się przeciwko ukrywaniu przestępstwa. Reprezentuje młode pokolenie, doświadczone okrutnie wojną. Mimo pozornych konfliktów między Chrysem a Georgem, którego wspaniale odtwarza Jerzy Krasuń, istnieje między obu chłopcami nić porozumienia, więź wspólnoty myślenia, próba zerwania z przeszłością. Rozhisteryzowaną żonę Joe'a gra Maria Szczechówna, która stworzyła kobietę ciekawą psychologicznie. Jako narzeczona George'a występuje Ewa Ulasińska. Pełna wdzięku i zalotności wyposażyła swoją Annę w podtekst psychologiczny. Jako Susie zobaczyliśmy Marię Kaczkowską. Niby postać drugorzędna, ale dzięki umiejętnościom aktorki, Susie w konflikcie dramatycznym odgrywa ważną rolę. Ponadto w dramacie występują: Marian Drozdowski (Jim), Barbara Pohorecka (Lidia) i Tadeusz Kuduk (Frank). Interesujące tło nadał spektaklowi scenograf Janusz Warpechowski.

WSZYSCY MOI SYNOWIE powinni wzbudzić u lubelskiej publiczności większe zainteresowanie teatrem. Po komediowym przesycie wreszcie jest sztuka o dużym ładunku zaangażowania społecznego, bogata pod względem konfliktów psychologicznych, nabrzmiała problemami moralnymi. A poza tym problematyka współczesna, a więc to, co widz lubi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji