Artykuły

Toruń. Iwan Wyrypajew u Horzycy

Wiktor Ryżakow reżyseruje dla Teatru Horzycy najnowszy spektakl "Ja", który powstaje na podstawie tekstów cenionego rosyjskiego dramaturga Iwana Wyrypajewa [na zdjęciu]. "Gazecie" opowiada o pracy z toruńskimi aktorami.

Rosyjski reżyser Wiktor Ryżakow w 1988 roku ukończył znaną moskiewską Szkołę Teatralną im. Szczukina. Studia kontynuował w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej im. Łunaczarskiego. Obecnie Ryżakow współpracuje z Teatrem Doc w Moskwie, który cieszy się opinią najciekawszej sceny w Rosji. Do tej pory na deskach tego teatru zrealizował dwa utwory Iwana Wyrypajewa, najbardziej znanego w Rosji dramaturga młodego pokolenia. Były to: "Tlen" i "Walentynki". Ta pierwsza sztuka otrzymała główną nagrodę na toruńskim festiwalu Kontakt w 2003 roku. Ryżakow od 2001 roku wykłada reżyserię w rosyjskich szkołach teatralnych.

Grzegorz Giedrys: Czytając internetowe opisy "Ja", odniosłem wrażenie, że nie da się opowiedzieć tej sztuki własnymi słowami. "Tlen" Wyrypajewa, który pan reżyserował, korzystał z mowy współczesności, a "Ja" posługuje się raczej językiem poetyckich i symbolicznych uogólnień. Czy to sprawiało panu problemy?

Wiktor Ryżakow: Nie, ponieważ oba spektakle łączy poetyckość, ale w "Ja" rozumiem ją całkiem inaczej niż w "Tlenie". W "Ja" chodzi o mnie. Chodzi też o tych, którzy unikają teatru. O ludzi, których zniechęca oficjalna dydaktyka i tradycyjna "kultura". O tych, którym zagraża przyzwyczajenie do form przeobrażających ludzi w zwykłych, przeciętnych obywateli. Dramat Wyrypajewa sam w sobie wcale nie był aż taki trudny, jakby mogło się wydawać. Ale interesujące rzeczy nigdy w końcu nie okazują się proste. Wystarczy tylko pokonać początkowe przeszkody, a potem wszystko się układa.

Jak je pan pokonał?

- Najpierw próbowaliśmy z aktorami wspólnie czytać tekst Wyrypajewa. Potem każdy z nas opowiadał o swoim życiu. Mówiliśmy o tym wszystkim na różne sposoby. Szukaliśmy języka, który pozwoliłby nam na swobodne porozumienie się ze sobą. Mam nadzieję, że to doświadczenie wyda się interesujące i pouczające nie tylko dla nas.

Czy dostrzega pan jakieś różnice w pracy z aktorami rosyjskimi i polskimi?

- Tak naprawdę różnica polega tylko na tym, że tam jest Aleksander i Iwan, a tu jest Jarek, Filip, Radek i Tomek. Jakiś głębszych różnic między aktorami z Polski i Rosji nie dostrzegam. Posłużę się może pewnym przykładem. Jeśli się żyje z żoną od wielu lat i spotka się drugą kobietę, to później oczywiście inaczej się patrzy na swoją małżonkę. Pierwsze spotkanie z tą inną, chociaż poprzedziło je milion komplikacji, jest pełne uwielbienia i zachwytu. Tak samo jest z przygotowywaniem spektaklu z nowym zespołem. Bez zakochania się w toruńskich aktorach praca z nimi nie byłaby możliwa.

Dlaczego pan się zakochał w aktorach Teatru Horzycy?

- Dlatego że spotkałem tu ludzi zdolnych do podjęcia każdego ryzyka. Nie oczekiwałem, że będą od razu gotowi wyruszyć ze mną w tę podróż. Cieszę się, że nie są to tego rodzaju profesjonaliści, którzy potrafiąc zagrać rolę na 10 możliwych sposobów, nie są jednocześnie zamknięci na inne propozycje. Praca w stałym zespole Teatru Horzycy daje im stabilność i pewność siebie, ale w żaden sposób ich nie krępuje. Każdy z nich jest oddzielną planetą. Każdy ma swój język teatralny i wie, że mówienie w zupełnie nowym języku jest zawsze niebezpieczne. Na pewno teraz możemy powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy i że udało nam się przezwyciężyć wszystkie przeszkody.

Premiera "Ja" wg Iwana Wyrypajewa w reżyserii Wiktora Ryżakowa odbędzie się w Teatrze Horzycy w niedzielę [15 maja] o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji