Artykuły

O teatrze w czasopismach

Jakkolwiek w rubryce niniejszej nie uwzględnialiśmy na ogół recenzji z poszczególnych przedstawień, sądzimy, że należy odstąpić od tej zasady w stosunku do wypowiedzi Jerzego Koeniga, dotyczącej spektaklu Wyzwolenia w Teatrze Powszechnym, która ukazała się Współczesności (Bardzo modne "Wyzwolenie", nr 226). Nie jest to zresztą typowa recenzja, lecz ostra i zaczepna rozprawa z twórcą tego przedstawienia, Adamem Hanuszkiewiczem, ze stosowaną przez niego metodą realizatorską i z całą jego koncepcją teatru. Rozprawa, której zaczepność i jadowitość, godząca nie tylko w artystyczny, lecz i pozaartystyczny "sposób bycia" Hanuszkiewicza, pozwala ją zakwalifikować jako pamflet. Określenie tym mianem wystąpienia Koeniga nie jest samo przez się równoznaczne z dezawuacją i stwierdzeniem jego szkodliwości. Pamflet jest pełnoprawnym gatunkiem literackim, mającym swe piękne tradycje, i może stać się cennym orężem w walce, w dyskusjach ideologicznych: wnosi w nie bowiem ożywczy niepokój, wznieca ferment, sprowokuje do kontrataków, polaryzuje stanowiska. Oczywiście, pod warunkiem, że nie zrodził się tylko z czyjejś przyrodzonej złośliwości, czy chęci załatwienia porachunków osobistych, lecz z autentycznego przejęcia się jakąś sprawą ogólną, z troski o wartość nadrzędną. Te właśnie motywy dostrzegamy w wystąpieniu Koeniga, i z tego względu - nie wdając się na tym miejscu w merytoryczną ocenę jego słuszności - polecamy je uwadze czytelników.

W istocie Koenig, zwracając się bezpośrednio przeciwko adaptacji Wyzwolenia dokonanej przez Hanuszkiewicza, przeciwko wprowadzonym przezeń zmianom i przekształceniom w strukturze utworu, rozprawia się w ogóle z lansowanym u nas ostatnio hasłem "autonomiczności teatru" i z uprawnieniami realizatorów w stosunku do tekstu literackiego; a raczej z przekraczaniem tych uprawnień na naszym gruncie rodzimym. Jest to sprawa zbyt ważna i imająca zbyt wielkie znaczenie dla rozwoju całego naszego życia teatralnego, by nie brać pod uwagę wszelkich głosów w dyskusjach i polemikach na ten temat. A niektóre sformułowania Koeniga zdają się trafiać w sam rdzeń dylematu. Np. mówiąc o silnym akcentowaniu przez Hanuszkiewicza związków Wyzwolenia z Witkacym, Mrożkiem, Różewiczem, Koenig stawia pytanie:

"Czy istnienie tych związków oznacza aby na pewno konieczność odczytywania Wyspiańskiego poprzez np. Witkacego czy Mrożka - jak to robi Hanuszkiewicz? Proszę pomyśleć mamy do wyboru Dziady odczytane przez Mrożka - i Mrożka odczytanego przez Dziady - czyli poprzez tradycje dramatu narodowego. Pierwsze jest modne i płytkie, drugie jest na pewno trudniejsze, ale chyba naprawdę ambitne..." Przeciwstawienie celne i na pewno warte przemyślenia. Również interesujące wydają się uwagi autora na temat stosunku naszej obecnej "awangardy" do twórców tzw. wielkiej reformy; do poczynań Craiga czy Meyerholda; i na temat naszych opóźnień w tym zakresie.

Z drugiej jednak strony nie można pominąć milczeniem rozlicznych "błędów i wypaczeń" popełnionych przez autora - zapewne w ferworze walki - jeżeli idzie o konkretne zarzuty przeciwko realizacji Hanuszkiewicza. Zarzuty te są pedantycznie uszeregowane, podzielone na punkty, podpunkty, oznaczone różnymi cyframi itd. Ale taka dokładność i planowość wymaga tym większej precyzji i tym baczniejszej kontroli nad ścisłością i prawdziwością każdego z poszczególnych sformułowań. Niestety, warunki te nie zawsze są tu dopełnione. Oto np. rubryka b), w której autor zarzuca Hanuszkiewiczowi, że oryginalny teatr Wyspiańskiego zastąpił swoim własnym, hanuszkiewiczowskim teatrem; jako elementy tego ostatniego, obce Wyspiańskiemu, figurują pod cyfrą 3: "Tania symbolika: kołyska, anioł, czako ułańskie, armaty z wojen napoleońskich".

Otóż, po pierwsze: kołyska, to właśnie element, wprowadzony przez samego Wyspiańskiego; tutaj autor wyraźnie się zagalopował. Po drugie: dlaczego "tanią symbolikę" ma reprezentować anioł, a nie np. Hestia, występująca w oryginale dramatu? Czy rzeczywiście armaty z wojen napoleońskich nie znajdują swoich odpowiedników w licznych emblematach symbolistyki Wyspiańskiego? Zastrzegamy się, że nie chodzi nam tu o obronę samoistnej wartości takich czy innych szczegółów wprowadzonych przez Hanuszkiewicza; chodzi o obiektywną słuszność użytego tu przeciwstawienia.

Również nieprecyzyjny, a właściwie zupełnie niezrozumiały wydaje się "zarzut" opatrzony cyfrą 4. Cytujemy: "Pięknie mówione przez Hanuszkiewicza strofy Wyspiańskiego rodem z telewizyjnej estrady poetyckiej".

Co to znaczy? Na czym polega tu ironia? Czy fakt, ze Hanuszkiewicz pięknie mówi teksty poetyckie w telewizji, podważa jego interpretację teatralną? Czy istnieją w ogóle jakieś kanony, narzucające ścisłą odrębność poetyckiego przekazu w teatrze i w telewizji? Ze swojej strony możemy zaręczyć "słowem honoru", że gdyby np. Osterwa zmartwychwstał i wygłosił dziś modlitwę Konrada, zarzut, że jego interpretacja jest "rodem z estrady telewizyjnej", mógłby znaleźć również pełne zastosowanie.

Takich nieścisłości, a nawet pewnych zafałszowań - mimowolnych oczywiście - znajdzie się więcej w enuncjacji Koeniga. Sygnalizujemy je z tą samą bezstronnością, z jaką staramy się podkreślić interesujące i płodne fragmenty tej wypowiedzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji