Artykuły

Podwójne oświadczyny

"Oświadczyny", "Niedźwiedź" w reż. Anne Aumont w Teatrze Kameralnym w Szczecinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.

Współpraca szczecińskiego Teatru Kameralnego z grupą francuskich aktorów i realizatorów, trwająca już od czterech lat, zaowocowała ostatnio spektaklem wg dwóch jednoaktówek Antoniego Czechowa: "Oświadczyn" i "Niedźwiedzia", Te drobne żarty sceniczne, od których rozpoczynał karierę wielki rosyjski dramaturg i prozaik, chętnie są grane właśnie w tym zestawie, jako że łączy je - by tak rzec - pomysł fabularny. Ich tematem są oświadczyny, a intryga komiczna wynika ze zderzenia ze sobą par narzeczeńskich o bardzo różnych osobowościach, ale i też bardzo do siebie podobnych. Rozpaczliwie samotnych i głodnych miłości.

Na podobieństwa - uniwersalność kulturową i obyczajową - zwróciła także uwagę reżyserka spektaklu, Annę Aumont. Spektakl grany jest w dwóch językach - po francusku, a chwilami po polsku (Michał Janicki, a także Patrycja Fessard), zaś w jego kształcie akcentuje się nie rosyjski koloryt, lecz wspólne kobietom i mężczyznom tęsknoty i lęki. Z tego punktu widzenia nieważne więc, jakim językiem do siebie mówią Ona (P. Fessard) i On (Gil Pugbet), a o czym i jak mówią. Oczywiście, wczesne sztuki autora "Mewy" nie są psychologiczną analizą na miarę tych wielkich, późniejszych - to żywe, rodzajowe obrazki, karykatury, celne, acz szkicowe zaledwie. Lecz przenikliwość obserwacji, jaką ujawnia w nich Czechów sprawia, że ukazane postaci nie tylko bawią, ale i mówią coś o nas wszystkich. Również dziś.

Prosta, umowna scenografia (stół, dwa krzesła, tło obrazujące wnętrze domu), umowne - ostro zaznaczające swoją odrębność od epoki - kostiumy (trochę współczesne, a i poetycko-groteskowe, jak kloszowa spódniczka bohaterki "Oświadczyn", przywodząca na myśl strój baletnicy, bajkowej księżniczki, Colombiny), widoczny dystans do granych ról, będących tu raczej ożywionymi figurkami niż pełną kreacją aktorską - to znaki intepretacyjne, z których da się wyczytać, że autorzy spektaklu chcą nas, z jednej strony, bawić konwencją a z drugiej próbują przez tę konwencję właśnie powiedzieć nam, że damsko-męskie relacje, bez względu na czas, są w gruncie rzeczy widowiskiem o tym samym ładunku emocji, a śmiech pokrywa w nich często różne codzienne gorycze, i taką też rolę pełni w spektaklu muzyka, łagodnie dystansująca się od akcji - trochę żartobliwa (nie tylko w partiach klarnetu, na którym gra

w "Oświadczynach" Patrycja Fessard), trochę liryczna...

Niestety, nie wszystkie elementy spektaklu udaje się tu złożyć w dobrą całość. Zwłaszcza "Oświadczyny", zagrane od początku na nucie mocnej farsy, niestosujące prawie w ogóle, tak ważnych u Czechowa, pauz i zawieszeń tonu, zbyt prędko przestają bawić. Za wiele w nich gry "od kulisy do kulisy", za dużo "śmiesznych" min (celuje w tym Pugibet) i krzyku zagłuszającego piękny francuski język. Inny ton "Niedźwiedzia", narastający od wysilonej powagi do szaleńczo-miłosnego finału, daje większe pole do popisu aktorom, którzy też z większą dyscypliną i humorem opowiadają nam, jak śmieszne i smutne bywają pojedynki na uczucia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji