Artykuły

Diderot przez Wojtyszkę opisany

Aż trudno uwierzyć, że "Semiramida" wyszła spod pióra autora "Wznowienia". Między tymi dwoma dramatami jest bowiem gigantyczna przepaść. Rzecz jasna, nie myślę tu o różnicy czasów, w jakich osadzona jest akcja obu sztuk (oświecenie i nasza współczesność), ale choćby o wręcz zaskakująco różnym poczuciu humoru autora. "Semiramidę" co prawda wspiera sam mistrz Diderot, a "Wznowienie" może li­czyć jedynie na kukiełki (z krówką na czele), nie zmienia to jednak faktu, że wszelkie cytaty i zapożyczenia trzeba było in­teligentnie złożyć w logiczną i zajmującą widza całość. Wojtyszce sztuka ta udała się co najmniej dobrze.

Fabuła "Semiramidy" osnuta jest wokół podróży Diderota do Petersburga i wieńczącego ją pobytu na dworze carycy Kata­rzyny II. Już tylko to jest opowieścią ciekawą samą w sobie, a wzbogacone finezyjnymi i pełnymi humoru dialogami i mo­nologami, staje się scenicznym minirepetytorium z literatury i historii. Oczywiście nie tylko. "Semiramida" jest przede wszystkim znakomitym materiałem na tzw. aktorski spektakl, z trzema co najmniej popisowymi rolami. Nic dziwnego, że na jej reżyserię zdecydował się Erwin Axer, i to w warszawskim Teatrze Współczesnym. No bo przecież cokolwiek by o tym teatrze mówić, zawsze gwarantuje on widzowi, że zobaczy co najmniej dobrych aktorów. Tak też dzieje się i tym razem.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje niewątpliwie Zbi­gniew Zapasiewicz, który wcielił się w postać Diderota. Nie tylko gra słynnego filozofa, ale także animuje całą akcję. Rzecz dzieje się bowiem na dwóch planach czasowych. Jest retrospektywną opowieścią o znajomości z carycą, a zarazem filozofującym dialogiem z publicznością. Zapasiewicz wyraźnie dobrze czuje się w powierzonej mu roli - gra z dużym poczuciem humoru, dystansem i lekkością, którą zapewne jeszcze wielu pamięta ze słynnego "Kubusia fatalisty" w reż. W. Zatorskiego. Można chyba zaryzykować twierdzenie, że rola ta jest niejako dopełnieniem tej sprzed lat. Również grająca gościnnie Joanna Szczepkowska może zapisać rolę Katarzy­ny II na konto swych sukcesów. Nie ukrywając dystansu do odtwarzanej postaci, mistrzowsko wydobywa cechy tytuło­wej Semiramidy Wschodu. Klasę potwierdziła tez Maja Ko­morowska (caryca Elżbieta). Raz jeszcze udowodniła że równie dobrze może grać Becketta, Durrenmatta i np. Wojtyszkę. Właściwie jedynym zgrzytem jest grająca Katarzynę Daszkową Olga Sawicka .Trudno zrozumieć, dlaczego stwo­rzyła postać aż tak groteskową, wyraźnie odstającą od wszystkich pozostałych.

Połączenie dobrego aktorstwa, precyzyjnej reżyserii oraz oszczędnej i funkcjonalnej scenografii okazało się raz jeszcze niezastąpioną receptą na udaną realizację interesującego tek­stu. Nie ma tu żadnych udziwnień, wybujałej inscenizacji i no­watorskich rozwiązań. Jest za to kawałek przyzwoitego, może nieco mieszczańskiego (czy to taka wielka wada?) teatru, w którym jednakowo ważne są tekst, reżyseria i wykonanie. A to, że Wojtyszce uda się interesująco Diderota opisać, za­pewne było w górze zapisane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji