Artykuły

"A w życiu jest drama z komedią..."

GORZKIE doświadczenie - "nie być od swego czasu zrozumianym" - było udziałem Cypriana Kamila Norwida. Zdawał sobie z tego sprawę: "jestem bez wszelkiej wątpliwości najsamotniejszym z pracujących myślą Polaków". Milczenie jakie bezustannie napotykała jego twórczość wśród współczesnych było jeszcze bardziej bezwzględne niż to, które towarzyszyło Słowackiemu. Wiele z utworów Norwida nie ujrzało nawet druku za życia pisarza.

O nim to pisał Mieczysław Jastrun - "nie wszedł do literatury tak jak jego poprzednicy. Wchodził powoli, bocznymi drzwiami z oporem ze strony społeczeństwa. Dziś można już mówić o triumfie tego długo zapoznanego poety. Wielkość Norwida narastała w świadomości zbiorowej w miarę jak odnajdywano jego pisma i otrzepywano je z pyłu bibliotek i prywatnych zbiorów, dochodziła niejako do samowiedzy w umysłach i sumieniach kilku pokoleń... Nie jest on klasykiem w pospolitym znaczeniu tego słowa, gdyż jest pisarzem żywym dla współczesności".

Na pewno - Jeśli czytamy u Norwida "sztuka sztucznymi sposoby się nie stawa... jeszcze dotąd nie ma sztuki utworzenia sztuki... nie z krytyki sztuka, ale z prawdy" - to jest głos we współczesnej dyskusji o literaturze. Jeśli przeczytamy: "cała tajemnica postępu ludzkości zależy na tym, aby coraz więcej stanowczo przez... rozjaśnianie prawd, broń największa... ostateczna to jest męczeństwo uniepotrzebniało się na ziemi" - to dotykamy jednego z najistotniejszych problemów naszego czasu, walki z polską bohaterszczyzną i walki o racjonalny rozwój stosunków między narodami.

Jeśli Norwid występuje przeciwko literaturze "utwierdzonej w społeczeństwie na warstwie mody i amatorstwa" to postuluje taką literaturę, której przyznajemy największą wartość, która stanowi istotną część życia społeczeństwa i w tym życiu bierze udział. Intelektualna wartość jego utworów, głęboki humanizm i racjonalizm, pełen ironii sposób widzenia ludzi i świata, surowa prostota stylu i zwięzłość każą sięgać dzisiejszemu czytelnikowi po teksty Norwida jako pulsujące żywą treścią, aktualne.

Kilka zdań o teatrze Norwida. "Malarz..., liryk i myśliciel. Norwid wszystkie te twórcze pierwiastki kojarzył jakby atomy pierwotne dla wielkiej syntezy teatru - pisał Adam Grzymała Siedlecki.

Niestety żaden z utworów dramatycznych pisarza nie został wystawiony za jego życia. Za to później wzbudziły one żywe zainteresowanie ludzi teatru i inscenizatorów, wśród których możemy zanotować tak znakomite nazwiska jak Stanisława Wyspiańskiego, Juliusza Osterwy czy Wilama Horzycy. Zwłaszcza ten ostatni był wielbicielem gorącym i propagatorem dramatów poety, czego dowodem są trzy norwidowskie prapremiery w jego inscenizacji: "Kleopatra" (1933), "Miłość" (1939), oraz "Za kulisami" (1946). W przedstawieniach tych odnosili sukcesy wybitni aktorzy, że wspomnimy przede wszystkim Irenę Eichlerówna i Józefa Węgrzyna.

Prapremiera "Aktora" - komedii napisanej w latach 60-tych ubiegłego stulecia, a nie granej za życia Norwida dla "wymagań drobiazgowych cenzury" - odbędzie się na scenie Teatru Wybrzeże.

Już podtytuł, jaki daje autor swej sztuce - komediodramat" jest wielomówiący, wprowadza odrazu w aurę szczególnego, pełnego ironii norwidowskiego humoru. Odcienie tej ironii analizuje w jednej ze swych prac wybitny znawca twórczości autora "Fortepianu Szopena" Wacław Borowy: są one rozliczne - "od uśmiechniętej serdeczności przez mądrą pobłażliwość, bezradną świadomość, łagodzony smutek aż po bezmierną gorycz i wykrzywiony śmiech sarkazmu. Przejścia pomiędzy jednym, a drugim nieuchwytne; sama granica między prawdą, a udaniem - która przecie stanowi o istocie ironii - prawie niedostrzegalna".

Ta granica między prawdą, a udaniem to właśnie sprawa, która Norwida w "Aktorze" szczególnie interesuje. Prawie wszyscy bohaterzy komedii to ludzie upozowani na innych niż są w istocie. Każdy jest on, a nie on". - Załamany bankructwem hrabia Jerzy prawie na Hamleta, jego matka na ciężko doświadczoną od Boga matronę polską, sentymentalny, oderwany od życia Werner na znakomitego poetę, którego świat nie chce rozumieć, Nicka na teoretyka dyktatora najwytworniejszej mody, Felcia zza kawiarnianego kontuaru na damę z towarzystwa, nawet stary właściciel hotelu pod Jeleniem na bohatera narodowego i filozofa. A fabuła komedii jest niemal sensacyjna. Akcja rozgrywa się w środowisku arystokracji i za kulisami teatru; wątkiem łączącym poszczególne wypadki jest bankructwo wiedeńskiej spółki Gruckschnella, kóre powoduje radykalne zmiany w życiu bohaterów sztuki. Rozwiązanie perypetii Jerzego, któremu przyjaciel aktor oddaje rolę w teatrze, aby mógł w ten sposób zdobyć pieniądze na spłacanie długów, jest niespodziewane i zaskakujące.

Wiele w tym wszystkim ostrej satyry społecznej; ale także nieco ironii wobec obowiązujących w komedii obyczajowej schematów.

Widz konfrontuje fakty i opinie o nich; obserwując bohaterów sztuki w działaniu, demaskuje nieprawidłowość ich sądów o samych sobie, o wydarzeniach, w których uczestniczą. Dramat, który przeżywają we własnym mniemaniu, w autora i naszym nazbyt często może być tylko komedią.

Wiele w tym humoru, ale także trochę gorzkiej zadumy, jaką budzi zrywanie maski z wszelkiego udania i fałszu w kulturze, życiu, słowie.

Komedia Norwida zbudowana jest na kontrastach - które zawsze trzymają w na pięciu widownię - patos ustępuje tu miejsca potoczności, trywialność nastrojowi podniosłemu, spięcia dramatyczne znajdują często rozwiązania pełne komizmu. I nie zapominajmy - sztuka jest napisana wierszem, któremu zwięzłość i subtelne rozróżnianie wieloznaczności słowa, celność w wykorzystaniu języka potocznego, umiejętność operowania pauzą i przemilczeniem nadaje wartość poezji współczesnej.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji