Artykuły

"Naśladowanie" Szekspira

Tak to zostało określone w programie spektaklu: naśladował Bohdan Drozdowski. I trzeba od razu dodać: parafraza "Otella", dokonana przez autora "Konduktu", w sposób wyraźny wytycza kierunek realizacji Szekspira na toruńskiej scenie. Zanim jednak przejdziemy do omówienia tego spektaklu, oddajmy głos reżyserowi, Wilfredowi Harrisonowi z Wielkiej Brytanii, któremu ta parafraza wręcz się podoba: Drozdowski - według niego - nie usiłował uwspółcześnić Szekspira, ale wyeliminował mnóstwo kwiecistości, romantyczności, ekstrawagancji, archaizmów językowych, charakterystycznych dla wcześniejszych tłumaczeń, a zachował, poezję i to, co u Szekspira najważniejsze.

Trudno podzielić tak pochlebną opinię reżysera o tłumaczeniu. Nie oddaje ono, niestety, tego co u wielkiego Stratfordczyka najważniejsze, lecz raczej to, co powierzchowne, naskórkowe. Owszem Drozdowski konsekwentnie uwspółcześnia tekst - ale w tym sensie, że go brutalizuje i upraszcza. Chwilami wręcz szokuje nagromadzenie brutalnych słów i częste prostackie aluzje do spraw związanych z seksem. Być może my wychowani na tłumaczeniach Józefa Paczkowskiego czy Stanisława Koźmiana. nie umiemy docenić faktu, iż wydanie Drozdowskiego bliższe jest dosadnemu słownictwu bujnej epoki renesansu. A jednak wypowiedzi młodych miłośników teatru utwierdziły mnie w przekonaniu, że istota sprawy nie tkwi bynajmniej w przyzwyczajeniu pewnej części odbiorców do "eleganckich" tłumaczeń Paczkowskiego.

Rzecz w tym, że Drozdowski starając się maksymalnie skondensować tekst "Otella", oczyścić go z barokowej ornamentyki, gubi po drodze tak charakterystyczne dla Szekspira subtelne cieniowanie stanów umysłu i serca bohaterów. I w efekcie to, co w oryginale wieloznaczne i delikatne w odcieniach, co stanowi koronkowy obraz ludzkich przeżyć, u Drozdowskiego staje się jednoznaczne, zubożone, spłycone. Jest to więc parafraza niedobra i takie "naśladowanie" Szekspira nie powinno mieć naśladowców.

Ponieważ teatr toruński wybrał jednak akurat "Otella" w wydaniu Drozdowskiego - reżyser i aktorzy znaleźli się od razu w trudnej sytuacji - zwłaszcza aktorzy, którym piekielnie utrudniono stworzenie pełnych, bogatych wewnętrznie postaci. Nie pomógł im w tym bynajmniej reżyser ani scenograf. Oprawa plastyczna Antoniego Tośty bardzo tradycyjna w swej umowności (pomost, schody), żeby nie powiedzieć wręcz dziś trącąca schematem w wystawianiu Szekspira owszem jest, funkcjonalna, ale całkowicie "obojętna", nie współgra w wytworzeniu nastroju i klimatu przedstawienia.

A Harrison? W swej wypowiedzi zamieszczonej w programie stwierdza wprawdzie, że niezależnie od aktualnych koncepcji teatru Szekspir zawsze zachęca nas, "byśmy szukali realnej prawdy o nas samych" - a jednak w omawianym spektaklu nie widać, aby szczególnie interesowała go analiza przeżyć wewnętrznych bohaterów. Dba przede wszystkim o klarowne oddanie perypetii intrygi.

Pozostawieni sami sobie aktorzy nie potrafili stanąć na wysokości zadania. Dotyczy to zwłaszcza głównego wykonawcy. Otello Marka Jasińskiego jest młody, przystojny. Wyróżnia się na scenie wzrostem i sprężystością postaci. Najpierw prezentuje się jako człowiek dobroduszny i pewny siebie - i tu nie mielibyśmy do niego większych zastrzeżeń. Gorzej gdy przyjdzie grać namiętności. Przekonany bez większych trudów przez Jagona o zdradzie Desdemony tarza się po ziemi, albo klęka i z błyskiem w oku przysięga zemstę, albo płacze, zakrywszy twarz rękoma - ale całe to "rozpętanie uczuć" jakoś nie przekonuje, wyczuwamy bowiem udaną tylko gwałtowność czy dzikość. I rzeczywiście: zabija Desdemonę jakby na chłodno - za mało w tym akcie rozpaczy, zapamiętania. Owszem, mogłaby taka obojętność stanowić nawet interesującą propozycję jako maska, pod którą kryje się wulkan namiętności, ale tego Jasiński nie sugeruje. Dlatego finałowe sceny nie mają w sobie spodziewanego napięcia. Jakiś rys dramatyczny wnosi tu jedynie Emilia Marzeny Tomaszewskiej-Glińskiej, która tworzy postać pełną sprzeczności, mieszaniny dobra i zła, w kilku momentach, wzruszającą, prawdziwą, zwłaszcza pod koniec spektaklu.

Desdemonę Gabrieli Sarneckiej cechuje łagodność, pokora, radosny, pogodny wdzięk. W I części sztuki wierzymy, że "śpiewem mogłaby oswoić niedźwiedzia", w drugiej natomiast nie możemy do końca wczuć się w jej dramat, bowiem aktorka zdaje się zbyt rozumowo podchodzić do swojej roli, co pozbawia ją odpowiedniego ładunku tragizmu. Jednak Sarneckiej należą się słowa uznania: obroniła ona postać Desdemony od czułostkowości, a to bardzo dużo, bowiem częstokroć aktorki grające tę niełatwą rolę wpadają w ckliwość czy sentymentalizm.

Jagon kreowany przez Jerzego Glińskiego, wybija się w tym spektaklu jako człowiek silny wewnętrznie, mściwy, chytry, bystry. Szkoda, że reżyser nie wydobył z tego zdolnego i wszechstronnego aktora więcej - nie położył nacisku na przemyślenia Jagona, jego życiową filozofię, wtedy może by przedstawienie zyskało jakiś wymiar intelektualny.

W sumie o czym jest to spektakl? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. "Morał tej powieści jest bardzo budujący - ironizował Thomas Rymer w XVII wieku - primo: Jest to, być może, ostrzeżenie dla panienek z dobrych domów, żeby nie uciekały z Murzynem bez zgody rodziców. Secundo: Może być również ostrzeżeniem dla wiernych małżonek, aby bacznie strzegły swojej bielizny. Tertio: Może być również lekcją dla mężów, aby zanim zazdrość doprowadzi ich do tragicznych skutków, postarali się o matematyczne dowody niewierności".

Może nie jest aż tak źle z wymową toruńskiego "Otella", ale poprawnie podana, ogólnie znana fabuła - to jak na Szekspira trochę mało. Zresztą nawet samemu podaniu owej fabuły moglibyśmy wiele zarzucić, mianowicie brak atmosfery, narastającego napięcia, spiętrzenia wydarzeń, punktu kulminacyjnego... Na plus reżyserowi można by zapisać pewną skromność. Nie starał się on olśnić nas formą, jakimś modnym "pomysłem na Szekspira". Słusznie wyszedł z założenia, że "teatralne mody zmieniają się tak szybko, jak stroje i inne gusty publiczności". Zapomniał tylko o jednym: że niezależnie od mody nie ma Szekspira bez pogłębionej prawdy o ludzkim sercu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji