Artykuły

Gdy życie (nie) jest warte przeżycia

Wystawieniu każdej sztuki Sarah Kane towarzyszy aura skandalu. Teraz z jej twórczością zmierzy się bydgoski teatr

Minął rok od czasu, gdy Łukasz Chotkowski wyreżyserował prapremierowe przedstawienie dramatu Elfriede Jelinek "O zwierzętach". Pracę nad tym tekstem, choć ciekawą i satysfakcjonującą, nazwał wówczas "piekłem trudności". Najwyraźniej jednak lubi takie wyzwania, bo właśnie sięgnął po sztukę "Łaknąć" Sarah Kane, o której nawet w teatralnym świecie nie mówi się inaczej, jak skandalistka...

Zdrowa inaczej?

Gdyby żyła, obejrzałaby pewnie "Control" Antona Corbijana, film o zespole Joy Division, którego muzykę uwielbiała. Niestety, podobnie jak lider zespołu - Ian Curtis - Sarah Kane popełniła samobójstwo. Miała dwadzieścia osiem lat i zaczytywała się w poezji Sylwii Plath, która otruła się gazem. Chyba jednak nie warto z tych wyborów wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Jedno jest pewne: poza okresem, kiedy jako dziecko spełniała oczekiwania rodziców - gorliwych ewangelików, Sarah Kane zawsze szła pod prąd. Zresztą i z lektury Biblii wysnuła obrazoburczy dla wielu wniosek, uznając ją za najbardziej okrutną książkę! Potem, sama pisząc, jakby walczyła o przejęcie tego prymatu. Jej dramaty epatowały scenami barbarzyństwa, choć ona uważała, że są "cieniem rzeczywistości, która jest trudniejsza do zniesienia". Bez powodzenia szermowała tym argumentem w 1995 r., gdy Londyn otrząsał się z obrzydzenia po wystawieniu jej "Zbombardowanych". Zrozumienie to nie było to, co miałaby w nadmiarze - w dramatopisarstwie, i w życiu. Gdy wracała na oddział psychiatryczny z trawiącą ją depresją mawiała: "Nie jestem chora, po prostu wiem, że życie nie jest warte przeżycia". Radykalny pogląd pociągnął za sobą radykalne rozwiązanie.

Brzytwą po oczach

Od debiutu Kane dzieli nas czternaście lat. Niby niewiele, ale dla recepcji jej twórczości to cała epoka. Już wkrótce po śmierci dramatopisarki jedna z londyńskich scen poświęciła sztukom Sarah Kane cały sezon! A kiedy nastał czas "nowych brutalistów", jej utwory doskonale wpisały się w nurt teatru, który ma dotykać do żywego, działać, jak "środek odkażający na rany" - nieść ból, żeby uleczyć. Nic dziwnego więc, że w Polsce pierwsi po Kane sięgnęli już w 1999 r. Paweł Łysak i Paweł Wodziński - twórcy Towarzystwa Teatralnego, a jednocześnie ówcześni dyrektorzy Teatru Polskiego w Poznaniu. Tam też zrazu trafiły prawa do wystawiania sztuk Sarah Kane, stąd współpraca przy najsłynniejszych polskich inscenizacjach utworów brytyjskiej autorki. Najpierw przy "Oczyszczonych" Krzysztofa Warlikowskiego, potem przy "4.48. Psychosis" Grzegorza Jarzyny z bardzo cielesną Magdaleną Cielecką. To nieprzypadkowe, że w dramatach Kane szczególne pole do popisu mają aktorki, których gra ma rażenie "brzytwy po oczach"... Taką rolą zapadła w pamięć (i w historię polskiego teatru!) Stanisława Celińska, jako tancerka z peepshow w "Oczyszczonych", dla których inwokacją uczynił Warlikowski przejmujący "skowyt o miłość", zaczerpnięty ze sztuki "Łaknąć".

Kto szuka, ten błądzi

Tak przedostatni dramat Sarah Kane został wywołany na bydgoską scenę, chociaż z materią "Łaknąć" zmagała się już kiedyś uczniowsko-studencka Korporacja Teatralna z Poznania. Teraz kolej na Bydgoszcz... Już na pierwszy rzut oka powody są co najmniej dwa: szefuje naszemu teatrowi ten sam Paweł Łysak, który odkrywał Kane dla polskiego widza, a reżyserujący Łukasz Chotkowski przyznaje, że fascynację tą autorką przywiózł z Wysp. - Człowiek od zawsze szukał boga, dążył do transcendencji - tłumaczy to, co dostrzegł w "Łaknąć" i dodaje, że w pokoleniu, które nie zna pęt i ograniczeń, wynikających z zaborów i wojen, ta potrzeba jest jeszcze silniejsza. Czy ma na myśli pokolenie bez zasad i zakazów? Nieumiejące się porozumieć, żyjące niczym w pustej, ale luksusowej lodówce? Łaknące bliskości i ciepła. - Może źle szukamy, źle tego boga pojmujemy i sami sobie tworzymy "obozy zagłady" - zastanawia się Chotkowski. Dla niego teatr ma widzem wstrząsnąć, zmusić do myślenia. To dlatego w swoim odczytywaniu dramatu Kane nie ucieka od aktualnych i drażliwych odniesień, jak to o prawie do powiedzenia życiu - pas! - Kane mówiła, że jeśli lekarze nie mogą napełnić jej serca - przypomina Chotkowski - niech nie napełniają żołądka. - Nie chciała żyć w ciemności i miała do tego prawo. Czy dlatego, że Sarah Kane krzyczała o tym, o czym inni boją się nawet pomyśleć?

GDZIE, KIEDY?

"Łaknąć" Sarah Kane (przekład Jerzy Korpanty) - premiera 23 stycznia o godz. 19.00. Teatr Polski; reżyseria Łukasz Chotkowski, scenografia Justyna Łagowska, muzyka Piotr Bukowski; obsada (na zdjęciu od lewej): Mateusz Łasowski, Anita Sokołowska, Dominika Biernat, Michał Czachor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji