Artykuły

Alighieri Dante według Józefa Szajny

XIV-WIECZNY nowelista włoski, dubrowczanin z urodzenia - Franco Sacchetti - wśród wielu bardziej i mniej prawdopodobnych opowieści zapisał dykteryjkę o starszym odeń Alighiere Dantem. Znakomitym poecie florenckim, autorze nieśmiertelnej "Boskiej Komedii", niefortunnym polityku, luminarzu średniowiecznej wiedzy, jednym z najstarszych wzorów romantycznego kochanka. Otóż - opowiadał Sacchetti - Dante przechodząc pewnego razu koło kuźni usłyszał jak pracujący tam rzemieślnik śpiewał jego kanzony. Niestety - śpiewał fałszywie. Poeta, uniesiony gniewem, wpadł do warsztatu i począł rozrzucać narzędzia Bogu ducha winnego kowala.

- Co czynisz? - żachnął się nieszczęśnik bardziej zdumiony. niż oburzony tym co się dzieje.

- Psując twoją robotę, płacę ci pięknym za nadobne - odrzekł Dante - ty bowiem zmarnowałeś mi moją.

Gdyby florencki poeta, przekroczywszy wszystkie kręgi świata pozagrobowego, który tak starannie zaplanował, powrócił między nas, żywych, mógłby ze spokojem przystanąć przed "kuźnią" Józefa Szajny, teatrem Studio, aby przyjrzeć się jego dziełu: spektaklowi "Dante". I nie musiałby rozrzucać dekoracji, spędzać ze sceny aktorów, burzyć skomplikowanych machin, mimo, że nie jedna i nie dziesięć tercyn "Boskiej Komedii" umyka uszom publiczności. Nie musiałby rzucać gniewnej klątwy na szajnowskie niebo, czyściec i piekło, bo z jego własnego, dantejskiego, zostały one zrodzone. Przeniesione ze średniowiecza we współczesność i ofiarowane nam, ludziom końca XX wieku, w rygorach naszej wrażliwości.

Szajna ukazał serię olśniewających, zaskakujących pięknem, pomysłowością, metaforyką, głęboko wnikających w kulturę włoską, obrazów. Jego transpozycja mediewistycznego świata w świat elektroniczny jest absolutnie zborna, konsekwentna i, co najważniejsze, sugestywna. Oczywiście coś niecoś gubi się po drodze. Nie dziwota, że Szajnę mniej niż Dantego interesują teologiczne dywagacje, że to, co Alighieri traktował jako publicystykę, pamflet, rozprawę z konkretnym przeciwnikiem - o ile nie zostaje przetworzone w symbol, uogólniający znak - ginie, wypada poza ramy spektaklu. Przypisy, obciążające tekst poetycki, pozostają w wydaniach krytycznych "Boskiej Komedii" - ten "Dante" jest po prostu wizją poety zrodzoną przez poetę. Józef Szajna, którego powszechnie uważa się za świetnego scenografa, nieokiełznanego inscenizatora, człowieka fascynującego niepokojem intelektualnym, a po trosze i kaznodzieję-moralistę współczesności, jest przede wszystkim poetą. Poetą zamykającym swe dzieła nie w słowach, lecz kreowanej rzeczywistości czasu i przestrzeni, umownie nazywanej teatrem Szajny.

Myślę, że jednym z największych zwycięstw Szajny w jego ostatnim przedstawieniu jest zwycięstwo nad samym sobą. To, że dantejskiego "Lasciate ogni speranza" nie uzupełnił komentarzem "Arbeit macht frei". Słowem, że wyrwał się z obsesji łagrów, klumpów i krematoriów, przenosząc nas w kosmos wyobraźni współczesnej, dzisiejszej, a przecież napiętnowanej Dantem. To co pokazał jest nie tylko głębokie i wstrząsające - jest przede wszystkim niezwykle piękne...

Nie dziś i nie wczoraj Szajna nauczył nas, że w jego teatrze znaczenie może mieć jedynie słowo, nigdy gadanie. Stąd też i po Dantem zostaje Słowo. Nie opowieść. Myślę, że zarówno objętość dzieła włoskiego mistrza, jak i koncepcja teatru polskiego mistrza - nie pozwalały na inne rozwiązanie. Nawet, jeśli wywołało one cień żalu w sercach miłośników "Boskiej Komedii".

Starotestamentowy Bóg tworzył świat z chaosu. Szajna tworzy świat rozbijając organizację. Dlatego tak wielkie sukcesy odnosi inscenizując dzieła zamknięte, sprzężone konstrukcyjnie. Jego antyświaty rodzą się z oporu wobec tradycji, przyzwyczajenia, logiki formalnej. Ale są zbudowane według własnych, konsekwentnie stosowanych reguł Szajny. Zeszły z obozowej rampy i wędrowały ku krematorium. W "Dantem" dokonał Szajna rzeczy niezwykłej: zbudował antyświat akceptacji, życia, wiary w człowieka i piękno. Nie tylko w czyśćcu i niebie. Także w piekle.

W tym, opartym na precyzyjnym zgraniu całej zbiorowości przedstawieniu trudno byłoby (a może nawet nierzetelnie) wymieniać i omawiać jednych wykonawców szerzej niźli innych. Każde kółko było jednako ważne w mechanizmie działającym ze sprawnością "Longine'a".

Znakomity badacz Dantego - Barbi - napisał: "Serce, wielkie serce Dantego, nawet gdy leci on poprzez nieba, należy do tego świata na nizinie, do tego nędznego padołu, do tych, których uwiódł zły przykład; stara się znaleźć lek na niedole, które gnębią ludzkość, chce przywrócić na ziemi ten opatrznościowy ład, który wiedzie do szczęśliwości w życiu doczesnym i wiecznym... Boska Komedia jest walką, ostatnią i najpotężniejszą walką, jaką Dante stoczył w swoim życiu".

Współczesne świadectwo tej walce dał w sposób znakomity Józef Szajna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji