Artykuły

Wielki mag Robert Wilson

Jest nie tylko reżyserem, ale i scenografem, projektantem, twórcą instalacji, oper i baletów, a także wystaw. Pomimo swego umiłowania do aptekarskiej dokładności, laboratoryjnego chłodu na scenie, aktorów, których śpiew i gesty są niczym zaprogramowane, matematycznie wyliczone, zjawiskowych kostiumów, peruk, rekwizytów, to zarazem wzrusza i hipnotyzuje widzów i wnosi do teatru wrażliwość - pisze Patrycja Sitarska w Trendach.

Jest laureatem wielu nagród i wyróżnień, otrzymał m.in. Złotego Lwa na Biennale di Venezia za instalację rzeźbiarską.

Surowa, estetyczna przestrzeń, hipnotyzujące światła, odgłosy z nadmorskich plaż i skandynawskie pieśni ludowe z muzyką na skrzypce tworzą sugestywny nastrój. Minimalistyczna scenografia kojarząca się ze statkiem dryfującym po bezkresnym błękitnym morzu. "Kobieta z morza" [na zdjęciu], niezwykle plastyczne widowisko, które Robert Wilson stworzył w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w październiku 2005 r., to pierwsze przedstawienie, które wyreżyserował w Polsce.

Sztukę na podstawie XIX-wiecznego tekstu Ibsena napisała specjalnie dla niego amerykańska pisarka i eseistka Susan Sonntag, która o jego pracy mówi: "Nie przychodzi mi na myśl żadna inna twórczość tak wielka i tak wpływowa". Praca w Polsce przy "Kobiecie z morza" z naszymi aktorami to trzecia wersja przedstawienia, które wcześniej wystawił w Korei i Mediolanie. Przedstawienie z Danutą Stenką, w roli tęskniącej za morzem młodej kobiety Ellidy, i Władysławem Kowalskim, który wcielił się w rolę jej statecznego, starego męża Hartwiga, magnetyzowało publiczność. Poszczególne sceny, niczym ruchome obrazy, zostawały w pamięci, pochłaniały tak jak morze pochłonęło Ellidę.

Teatr Roberta Wilsona jest określany jako niemy, wizualny, postdramatyczny, plastyczny, eksperymentalny. Sam Wilson ucieka od takich etykietek, którymi go oblepiają teoretycy. "Mój teatr nie podlega interpretacji" - mówi. Najważniejszymi elementami w jego twórczości są światło, ruch, język i mowa. Oświetleniu poświęca bardzo dużo czasu, ma ono własną dramaturgię, buduje pełną kolorów, magiczną, fascynującą rzeczywistość. Eksperymentując na scenie, potrafi wyzwolić ze swoich utworów emocjonalną siłę, a zarazem nie brutalizuje języka i nie ulega pokusie agresji.

Jest perfekcjonistą, w szczególności w kwestii świateł i rekwizytów użytych w przedstawieniu. Wielokrotnie poprawia, udoskonala dany rekwizyt, przywiązując wagę do najmniejszego szczegółu i tworząc zeń unikalne dzieło sztuki. Niektóre z nich są wstawiane do muzeów i sprzedawane na aukcjach za sumy dochodzące nawet do kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Na jednej z konferencji prasowych Wilson powiedział: "W teatrze często brakuje przestrzeni. Chodzi o przestrzeń wirtualną, fizyczną, scenograficzną, rekwizytową, przestrzeń gestów i umysłów". Robiąc w Design Museum instalację poświęconą swemu przyjacielowi, amerykańskiemu designerowi i rzeźbiarzowi Isamu Noguchi, na liście zakupów zamieścił dziewięć ton srebra piasku, sześć ton czarnego piasku, liczne worki tłuczonego szkła, kwadraty wycięte z aluminium, kilkadziesiąt bel słomy ognioodpornej i luźne siano do budowy stogu. Efekt był zniewalający, a prace Isamu Noguchi ukazane zostały w tak wyjątkowy sposób, że zdobyły ogromne uznanie.

Wilson pracował w wielu zawodach, stał nawet na zmywaku, ale wszystko, co zarobił, przeznaczał na realizację swojego teatru. Do pracy zapraszał często zwykłych ludzi z ulicy, z różnorodnych środowisk, często upośledzonych. Prowadził zajęcia z dziećmi z uszkodzeniem mózgu, nadpobudliwymi, autystycznymi, a także z przewlekle chorymi dorosłymi. Wraz z nimi rzeźbił, malował, robił przedstawienia taneczne oraz teatralne. Silny wpływ na jego twórczość wywarła znajomość z autystycznym chłopcem, Christopherem Knowlesem, który go zafascynował swoją poezją. Ta znajomość zaowocowała przedstawieniem pt. "List do królowej Wiktorii", a potem 12-godzinnym widowiskiem "Życie i czasy Zygmunta Freuda".

Opery milczenia

Jest twórcą słynnych "oper milczenia". Na festiwalu w Paryżu w 1971 r. pokazał przedstawienie "Spojrzenie głuchego", inspirowane rysunkami afroamerykańskiego głuchoniemego chłopca - Raymonda Andrewsa, za którego sprawą zyskał międzynarodową sławę. Były to cztery godziny całkowitego milczenia. Potem przyszedł czas na "Życie i czasy Józefa Stalina" - 12 godzin, i "Overture To Ka Mountain" - cały tydzień.

W 1976 r. w Awinionie miała miejsce światowa prapremiera opery pt. "Einstein na plaży", zrealizowanej przy współpracy z kompozytorem Philipem Glassem. Stała się przełomem w dziejach teatru. Wilson rezygnuje z bogactwa i wizyjności w teatrze na rzecz minimalizmu i geometrycznych przestrzeni. To przedstawienie będzie można zobaczyć w styczniu 2012 r. w Ann Arbor w stanie Michigan, w The Power Center, a bliżej Polski - w maju 2012 r. w Londynie, w The Barbican Theatre. "Pracuję nad ruchem, zanim przystąpię do pracy z tekstem. Później złączymy tekst i ruch. Ruch opracowuję na samym początku, żeby mieć pewność, iż nie będzie potrzebował słów, aby być wystarczająco silny i móc utrzymać się na własnych nogach". Tak tłumaczy swoją ciszę.

Wilson studiował malarstwo w American Center w Paryżu, architekturę u Paolo Soleriego w Phoenix, projektowanie wnętrz w Pratt Institute na Brooklynie, interesował się happeningiem i teatrem eksperymentalnym oraz tańcem, który w latach 60. w Nowym Jorku rozwijał się ze zdwojoną siłą. Był to czas, kiedy przyjaźnił się z wybitnymi choreografami, takimi jak Martha Graham (uczył się u niej tańca), Merce Cunningham i George Balanchine. Dzisiaj mówi się, że stoi na czele teatralnej awangardy i bez niego trudno by sobie było wyobrazić współczesny teatr. Współpracował z Jessye Norman przy "Great Day in the Morning", z wielkim kreatorem mody Giorgiem Armanim, z którym przygotowywał "Kobietę z morza", "Giorgio Armani Story" oraz retrospektywną wystawę prac tego włoskiego projektanta w Guggenheim Museum, z takimi postaciami jak Susan Sonntag, Heiner Mul-ler, William S. Burroughs, Allen Ginsberg, Lou Reed, David Byrne i Philip Glass. W obecnej chwili nie pierwszy już razjego współpracownikami przy pracy nad nowym musicalem są muzyk Tom Waits i dramatopisarz Martin McDonagh. Do Polski zawitał już kilkakrotnie. Wielkim przedsięwzięciem, które zrealizował w październiku 2008 r. z zespołem Teatru Wielkiego w Warszawie, był "Faust", opera romantyczna Charles'a Gounoda. 31 sierpnia 2010 r. wyreżyserował spektakl "Solidarność. Twój Anioł wolność ma na imię", który pokazano na terenie Stoczni Gdańskiej. "Solidarność oznacza dla mnie wolność, różnorodność, odmienność", mówi i wspomina, że urodził się w Teksasie, w Waco, w małej społeczności o poglądach rasistowskich, i zawsze bliskie było mu przesłanie Martina Luthera Kinga: "I have a dream". Porównuje działanie "Solidarności" do marszu równości, który odbył się w Stanach na początku lat 60. i, tak jak "Solidarność", wiele zrobił dla wolności.

W młodości Wilson miał problemy z wymową, ponieważ się jąkał. Pewna terapeutka będąca też instruktorką tańca pomogła mu pokonać tę przypadłość. W 1968 r. na jej cześć założył komunę "The Byrd Hoffman School of Byrds" z siedzibą na poddaszu na Spring Street w Nowym Jorku, gdzie mieścił się warsztat i pracownia eksperymentalnej grupy artystów. Teraz Wilson jest dyrektorem Byrd Hoffman Foundation Watermill, w pobliżu Southampton, na Long Island, fundacji, która daje szansę rozwoju młodym artystom, naukowcom badającym sztukę sceniczną i poszukuje nowych kierunków działania w duchu interdyscyplinarnym, odchodząc od tradycyjnych form. Obecnie Instituto Moreira Salles w Rio de Janeiro prezentuje wystawę portretów wideo Roberta Wilsona. Są to portrety znanych i anonimowych ludzi oraz zwierząt. Na wysokich na 1,5 m ekranach zobaczyć można stojącego bez koszulki w strugach deszczu Brada Pitta, siedzącą na wysoko zawieszonej huśtawce Ditę von Teese oraz portrety takich gwiazd jak Winona Ryder, Salma Hayek, Johnny Depp, Jeanne Moreau, Sean Penn, Michaił Barysznikow. "Gwiazdy są bogami naszych czasów", mówi Wilson.

Wilson ze swoimi wizjonerskimi pracami podróżuje po całym świecie, jest zapraszany na prestiżowe festiwale i przeglądy. Pracuje w najbardziej legendarnych teatrach świata: w Nowym Jorku w Metropolitan Opera, w Mediolanie w La Scali, w Paryżu w Palais Garnier, Opera Bastille, Comedie-Francaise. Tworzy inscenizacje w postindustrialnych przestrzeniach, w ruinach po trzęsieniu ziemi w Gibelina, w hali Scharebeek w Brukseli, w Taorminie i Syrakuzach na Sycylii. Jest nie tylko reżyserem, ale i scenografem, projektantem, twórcą instalacji, oper i baletów, a także wystaw. Pomimo swego umiłowania do aptekarskiej dokładności, laboratoryjnego chłodu na scenie, aktorów, których śpiew i gesty są niczym zaprogramowane, matematycznie wyliczone, zjawiskowych kostiumów, peruk, rekwizytów, to zarazem wzrusza i hipnotyzuje widzów i wnosi do teatru wrażliwość. Jest laureatem wielu nagród i wyróżnień, otrzymał m.in. Złotego Lwa na Biennale di Venezia za instalację rzeźbiarską. Robert Wilson niejednokrotnie przyznawał, że bardzo ceni dorobek artystyczny Tadeusza Kantora i Jerzego Grotowskiego. Instalację pt. "Pamięć/ Utrata" poświęcił właśnie Kantorowi. Ostatni raz był w Polsce w grudniu zeszłego roku, zaproszony do udziału w nowym łódzkim festiwalu Nowa Klasyka Europy. Spektakl "Ostatnia taśma Krappa" Samuela Becketta, który wyreżyserował, był kameralny i niezwykle intymny. Nasycony oczywiście typową dla Wilsona estetyką, miał jednak inną formę niż dotychczasowe monumentalne prace. Być może Wilson, tak jak bohater jego przedstawienia, analizuje i podsumowuje swoje życie, bo obydwaj skończyli 69 lat.

Obecnie Instituto Moreira Salles w Rio de Janeiro prezentuje wystawę portretów wideo Roberta Wilsona. Są to portrety znanych i anonimowych ludzi oraz zwierząt. Na wysokich na 1,5 m ekranach zobaczyć można stojącego bez koszulki w strugach deszczu Brada Pitta, siedzącą na wysoko zawieszonej huśtawce Ditę von Teese oraz portrety takich gwiazd jak Winona Ryder, Salma Hayek, Johnny Depp, Jeanne Moreau, Sean Penn, Michaił Barysznikow.

Wilson ze swoimi wizjonerskimi pracami podróżuje po całym świecie, jest zapraszany na prestiżowe festiwale i przeglądy. Pracuje w najbardziej legendarnych teatrach świata: w Nowym Jorku w Metropolitan Opera, w Mediolanie w La Scali, w Paryżu w Palais Garnier, Opera Bastille, Comedie-Francaise. Tworzy inscenizacje w postindustrialnych przestrzeniach, w ruinach po trzęsieniu ziemi w Gibelina. W hali Scharebeek w Brukseli, w Taorminie i Syrakuzach na Sycylii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji