Artykuły

Festiwal Fringe 2011 odbędzie się w Sopocie

Dwudziestoczterogodzinnym artystycznym maratonem będzie pierwsza polska edycja Festiwalu Fringe. Impreza ma ponadpółwieczną tradycję, odbywa się m.in. w Sztokholmie, Pradze i Budapeszcie. Do Edynburga, gdzie festiwal narodził się w 1947 roku, na Fringe przyjeżdża nawet 20 tysięcy artystów i widzów. Rozmowa z Joanną Petkiewicz, przedstawicielką Festiwalu Fringe w Brighton.

Z Joanną Petkiewicz, przedstawicielką Festiwalu Fringe w Brighton, rozmawia Jarosław Zalesiński:

Fringe urodził się w Edynburgu, na poboczu słynnego festiwalu teatralnego. Ale dzisiaj odbywa się w wielu miastach.

- Działa bardzo prężnie w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych oraz na Wyspach Brytyjskich. Trzy największe edycje organizowane są w Edynburgu, Brighton oraz w Adelaide w Australii. Jeśli chodzi o miasta europejskie, Fringe organizują między innymi Budapeszt, Praga, Sztokholm i Amsterdam.

Same stolice. Czemu w Polsce po raz pierwszy Fringe odbędzie się nie w Warszawie, tylko w Sopocie?

- Szukając patronatu dla festiwalu Fringe w Polsce, zwróciliśmy uwagę na sopocką inicjatywę pod nazwą Fundacja MCKA Zatoka Sztuki, która powstaje jako niezależnie finansowane centrum artystyczne, gdzie ideą jest promowanie sztuki niepoddawanej cenzurze ani naciskom zewnętrznym. To bardzo ciekawe przedsięwzięcie, odpowiadające duchowi Fringe, który polega na wolnych artystycznych działaniach, niepodlegających ani krytykom, ani politykom.

Klimat niezależności przekonał Państwa do Sopotu?

- Klimat niezależności Zatoki Sztuki. Jeśli chodzi o Sopot, to przekonuje mnie jego kompaktowość - Festiwale Fringe z natury mają to do siebie, że wydarzenia dzieją się w wielu miejscach w tym samym czasie, więc powinny być łatwo dostępne, jeżeli chodzi o przemieszczanie się z jednego miejsca na drugie. Kolejnym czynnikiem są tradycje artystyczne Sopotu, jego położenie, fakt, że jest częścią Trójmiasta.

Które staje się jedną metropolią.

- Mamy nadzieję, że z czasem Fringe będzie kojarzony nie tylko z Sopotem, ale będzie także promowało Trójmiasto. Kolejny czynnik to zaplecze turystyczne Sopotu. Większe festiwale Fringe przyciągają rzesze turystów, więc warto mieć pod ręką dobrze rozwiniętą bazę noclegową. Wracając jeszcze do tej niezależności - chcemy, żeby festiwalowi patronowało miejsce, które zapewni artystom grunt pod rozmach działań twórczych, bez zbędnego balastu krytyki, bo chodzi też o zabawę, jak to się mówi "radość tworzenia". Chcemy tę tradycję i misję eksperymentu z pomysłem tutaj kultywować.

Ale to nie prowadzi, z tego co słychać o Fringe, do hermetycznych, artystowskich pomysłów.

- Absolutnie nie. Wydaje mi się, że Fringe proponuje działania, których w Polsce bardzo brakuje. Nie trzyma się tak zwanej sztuki wysokiej, często dla wielu nieprzystępnej i niedostępnej, ale też nie hołduje komercjalnej popkulturze. Jest to twórczość pomiędzy tymi sferami, również pomiędzy konkretnymi gatunkami. W festiwalu udział może wziąć każdy, bo w jakimś sensie każdy jest twórcą. Fringe to świetne pole do poszukiwań nowej formy wyrazu, eksploracji, badania reakcji publiczności na czasem półgotowe projekty, które dzięki takim poszukiwaniom mogą zaistnieć w pełni. Jest to również uczta dla poszukiwaczy talentów.

Możemy już powiedzieć, co będzie się działo w sierpniu na ulicach Sopotu na pierwszym Festiwalu Fringe?

- Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o jakimś szczegółowym programie. Ale mogę powiedzieć tyle, że będzie to dwudziestoczterogodzinny maraton, otwarty dla przeróżnych przedsięwzięć, dla tych, które nie mieszczą się w jednej kategorii sztuki, a przynależą do różnych form i płynnie przechodzą w życie codzienne (lub nie!) oraz tych dobrze nam znanych, jak teatr, film czy parady uliczne. W Edynburgu na Fringe możliwe jest wszystko, od parad orkiestr wojskowych po artystyczne performance.

Mogę zapewnić, że równie różnorodnie będzie wyglądał Fringe w Sopocie. Wszystkie zgłoszenia artystów, cokolwiek zostanie zaproponowane, stanie się częścią festiwalu.

Fringe odbędzie się w Sopocie po raz pierwszy. Ale chyba nie po raz ostatni?

- Ten pierwszy, dwudziestoczterogodzinny maraton festiwalowych wydarzeń ma być sygnałem, wysyłanym z Sopotu, informującym wszystkich o tym, że Fringe już istnieje w Polsce. Chcemy dotrzeć do jak najliczniejszej grupy ludzi, z takim przesłaniem, że Fringe jest dla każdego. Tegoroczny festiwal to nasz test. Przygotowujemy wieloletni plan rozwoju Fringe w Polsce. Chcielibyśmy, żeby festiwal rozwinął się może nawet do ram dwóch-trzech tygodni, kiedy zarazimy entuzjazmem naszych rodaków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji