Artykuły

Poznań. Jak kręci na Syberii poznański producent

Aktorzy bez honorariów i nierozliczone 3 mln zł publicznej dotacji - tak "Syberiadę polską" w reż. Janusza Zaorskiego produkuje Mirosław Słowiński, były komunistyczny działacz z Poznania i członek Komitetu Wojewódzkiego PZPR.

"Syberiada polska" opowiada o losach polskiej rodziny deportowanej w 1940 r. przez radzieckie NKWD na Syberię. Ale to, co dzieje się za kulisami superprodukcji, mogłoby posłużyć za scenariusz kolejnego filmu.

"Syberiadę" z 9-milionowym budżetem reżyseruje Janusz Zaorski. Aż 5 mln zł, czyli ponad połowę budżetu, obiecał Polski Instytut Sztuki Filmowej. W ostatnim roku więcej dostała tylko "Bitwa warszawska 1920" Jerzego Hoffmana. Zdjęcia do filmu ruszyły przed rokiem i jeszcze się nie zakończyły. Zaorski twierdzi, że to wyzwanie jego życia: plenery na Syberii, dziesiątki aktorów i statystów, epicki rozmach. Współpracę zaproponował mu Mirosław Słowiński, pochodzący z Poznania producent, który kupił prawa do scenariusza.

58-letni Słowiński zrobił błyskawiczną karierę w PRL: od działacza kulturalnego Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, przez komitet wojewódzki PZPR w Poznaniu, do rządu Mieczysława Rakowskiego, w którym był wiceministrem kultury. Głośno było o jego sporach z opozycyjnym Teatrem Ósmego Dnia. Jacek Jaroszyk, były szef poznańskiej Sceny na Piętrze, opowiadał kiedyś "Gazecie" o reakcji Słowińskiego na wystawiony w 1986 r. spektakl "Paranonia" Krzysztofa Jaślara, współzałożyciela kabaretu TEY. "Paranonię" przepuściła cenzura. - Towarzysze z KW, z panem Słowińskim na czele, za tę "kontrrewolucję" besztali szefów cenzury i kultury, wymyślając im od najcięższych idiotów - wspominał Jaroszyk.

Słowiński zasłynął, gdy 10 lat temu, już jako poznański restaurator bez doświadczenia w branży filmowej, zdobył ogromny kredyt na "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza. Film kosztował ponad 70 mln zł, ale krytycy twierdzili, że tych pieniędzy nie widać na ekranie. Dziennikarze "Wprost" i "Polityki" sugerowali, że część pieniędzy poszła na kampanię wyborczą SLD w 2001 r. Słowiński nigdy się na ten temat nie wypowiedział, ale też nie pozwał dziennikarzy. Sam z ramienia SLD trafił natomiast do rady nadzorczej publicznego Radia Merkury w Poznaniu.

Jeden z filmowych producentów: - Mirek kupił scenariusz do "Syberiady", bo po sukcesie "Katynia" Wajdy zobaczył, że można na tym temacie zarobić.

Aktorzy "Syberiady" opowiadają, jak od początku boleśnie odczuwali oszczędności. Gdy na dworze był 20-stopniowy mróz, kręcili zdjęcia w nieogrzewanym baraku. Słowiński nie zapłacił aktorom i statystom w sumie kilkuset tysięcy złotych honorariów. Niektórzy czekają na wypłatę już trzeci miesiąc.

Tomasz Matusiak, szef agencji aktorskiej Grupa XXI, który zaangażował do filmu kilkunastu statystów, musiał zapłacić im z własnej kieszeni.

Podczas zdjęć zastrajkowali oświetleniowcy, dźwiękowcy i operatorzy kamer, którym Słowiński także nie zapłacił. Strajk załagodził osobiście reżyser, tłumacząc, że zależy mu na dokończeniu filmu.

W trakcie zdjęć zrezygnował z pracy kierownik produkcji Jerzy Rutowicz. - Nie mogłem znieść pogardliwego stosunku Słowińskiego do ludzi. Mówił, że film to biznes, a w biznesie czeka się na pieniądze - mówi Rutowicz.

Matusiak: - Po raz pierwszy widzę film, który powstaje bez kierownika produkcji.

Przed rokiem Słowiński wyprodukował dokument Wandy Różyckiej-Zborowskiej "Przyjaciółki". Film miał kosztować niecałe 100 tys. zł, połowę dał Wielkopolski Fundusz Filmowy. Członkowie ekipy skarżyli się w internecie, że nie dostali pieniędzy.

Rutowicz: - Zapytałem, czy to prawda? Odpowiedział: "Niech idą do sądu, i tak im nie zapłacę".

Aktorom "Syberiady" Słowiński miał tłumaczyć, że nie dostał pieniędzy z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Ale PISF twierdzi, że pierwsza rata dotacji - prawie 3 mln złotych - trafiła na konto firmy Słowińskiego w grudniu ub.r.

Co się stało z pieniędzmi? W PISF nie wiedzą, bo Słowiński nie rozliczył się z wydatków. Powinien przedstawić umowy, rachunki i faktury. Nie przedstawił.

Słowiński nie odbiera telefonów ani od aktorów, ani od dziennikarzy. W PISF słyszymy, że też nie mogą skontaktować się z producentem. Na razie wysłali mu oficjalne pismo nakazujące rozliczenie się z dotacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji