Artykuły

Gdańsk. Premiera "Memo" w Żaku

"Memo" to multidyscyplinarny projekt kolektywu Polka dot, który założyli tancerka Ula Zerek, aktorka Teatru Wybrzeże Justyna Bartoszewicz, dramatopisarz i dramaturg Starego Teatru w Krakowie Szymon Wróblewski i Michał Gos, perkusista, aktywista trójmiejskiej sceny muzycznej oraz odpowiedzialne za stronę wizualną spektaklu Ula Wasielewska i Julia Cyrzan.

To kolejny, po "Humuli Lupuli" taneczny projekt wywodzącej się z Teatru Dada von Bzdülöw Uli Zerek. Tym razem wszystko zaczęło się od lektur - tekstów neurobiologa Olivera Sacksa (m.in. autora słynnej książki "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem") oraz historyka psychologii Douwe Draaismy. Zainspirowani nimi Zerek i Wróblewski postanowili zmierzyć się z fenomenami działań ludzkiego mózgu. Czy można odkroić nawarstwiające się historie skalpelem? Albo dokleić brakujące elementy? Czy można wymazać wspomnienia, które - jak tatuaże na skórze bohatera filmu "Memento" - pozwalają ciału zapamiętać historię? A może - jak w bajkowych rytuałach - przepisem na odczynianie wspomnień jest odwracanie biegu wydarzeń i powrót do początku?

- W książkach Sacksa i Draaismy znaleźliśmy wiele punktów, do których odnosiliśmy się tworząc poszczególne sceny "Memo". Nie cytujemy ich jednak bezpośrednio, ale traktujemy jako punkt wyjścia - dla mnie do warsztatu ruchowego, a dla Szymona do słowa. - opowiada o projekcie Ula Zerek.

Szymon Wróblewski: - Neurobiologią zajmuję się od dawna. Działa ona właśnie na tym styku, gdzie spotyka się ciało z umysłem, ruch ze słowem. W rozmowach nad "Memo" spotykaliśmy się więc w pół drogi. Tekst, który napisałem, przechodził metamorfozę podczas prób z Justyną Bartoszewicz. W konsekwencji jest on naszym wspólnym dziełem. Całość składa się z trzech części - pierwsza pokazuje deficyty, niedobory, naszej pamięci, w drugiej zajmujemy się jej nadmiarem - kiedy pamięć zaczyna hiperpostrzegać i przeładowywać się, przegrzewać.

W trzeciej części staramy się powrócić do momentu, w którym pamięć działa w harmonii. Ten spektakl jest próbą wejścia w ciało czasu - w moment, w którym zapamiętujemy i który potem staramy się odtworzyć. - opowiadają zgodnie twórcy "Memo".

A skąd nazwa Polki dot? - Niektórym będzie się kojarzyła z polskością, innym z wzorem w grochy albo z tańcem narodowym. Wszystkie skojarzenia są dobre. Właśnie ten kierunek - tradycji, swoich korzeni - chciałabym dalej badać. - mówi Zerek.

Projektowi towarzyszy niezwykła improwizowana muzyka, na żywo grana przez perkusistę Michała Gosa.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji