Artykuły

Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna

Reżyserka nie tylko zachowuje komizm wpisany w tekst, ale potęguje go, korzystając z różnego rodzaju gagów i teatralnych chwytów - o "Ożenku" w reż. Justyny Celedy w Teatrze Współczesnym w Szczecinie pisze Ewa Uniejewska z Nowej Siły Krytycznej.

"Tak cię ożenię, że nawet nie poczujesz" - obiecuje Koczkariow w rozmowie ze swoim przyjacielem, już nieco podstarzałym kawalerem, Podkolesinem. Widzowie Teatru Współczesnego poczuli jednak siłę "Ożenku" - błyskotliwość tkwiącego w nim humoru, nieschematyczność akcji oraz wciąż intrygujący temat. Teatralna uczta w reżyserii Justyny Celedy to najlepszy tort, jaki szczeciński teatr mógł zafundować publiczności na obchody swojego 35-lecia.

XIX-wieczna sztuka Nikolaja Gogola to teatralny samograj, pełen przezabawnych sytuacji, inteligentnych dialogów i słownych utarczek. Celeda nie tylko zachowuje komizm wpisany w tekst, ale i potęguje go, korzystając z różnego rodzaju gagów i teatralnych chwytów. Nie traktuje jednak sztuki powierzchownie - jej "Ożenek" daje czystą przyjemność obcowania z komedią na wysokim poziomie, ale stanowi również głębszą refleksję o samotności, niespełnieniu i utraconych marzeniach.

Do Agafii Tichonowny, panny na wiecznym wydaniu, zjeżdżają się zalotnicy. Ani ona piękna, ani oni przystojni. Wszyscy jednak ulegają społecznej presji zawarcia związku małżeńskiego - nie z porywu serca, nie dla korzyści majątkowych. To wypełnienie smutnego obowiązku, który zapewnia otrzymanie statusu pełnowartościowego członka społeczeństwa. Goszczeni przez Agafię absztyfikanci stanowią bardzo zróżnicowaną grupę. Narcyzowaty Anuczkin (ujmujący Wojciech Sandach), przy każdej okazji wdzięcznie poprawiający sobie włosy w podręcznym lusterku, wymaga od przyszłej żony znajomości języka francuskiego (choć sam nim nie włada). Emerytowany oficer Żewakin (Robert Gondek) z zapałem opowiada o zaletach kobiecych krągłości. Nudny i otyły egzekutor Jajecznica (Marian Dworakowski) skrupulatnie podlicza posag Agafii. Do panny przyjeżdża również Podkolesin, nie do końca przekonany o sensowności ożenku. Zamiaru nie pozwoli mu jednak zmienić Koczkariow, który samodzielnym doprowadzeniem przyjaciela przed ołtarz chce utrzeć nosa starej swatce Fiokle Iwanownej.

Gogol stworzył galerię prześmiesznych postaci, które dzięki świetnemu aktorstwu całego zespołu wzbudzają ogromną sympatię. Na pierwszy plan wysuwa się mistrzowski duet Arkadiusz Buszko - Maria Dąbrowska, który dodaje spektaklowi dynamiki oraz zachwyca aktorskim warsztatem poprzez korzystanie z dosadnych gestów. Paskudnie złośliwe, bezkompromisowe przepychanki między Koczkariowem i Fiokłą ujęte zostały w nawias teatralnych konwencji, stanowiący główne źródło komizmu. Buszko udowadnia, że jest aktorem wszechstronnym - może równie dobrze zagrać parowóz, co lampę. I to gaszoną lub zapalaną w zależności od stopnia dyskrecji, jakiego w danym momencie wymaga rozmowa z panną młodą.

Śmiech publiczności wywołuje przede wszystkim scena, podczas której mężczyźni konkurujący o rękę Agafii oczekują na wybrankę. Służąca przypina do gimnastycznej lonży pojawiających się kolejno w korytarzu absztyfikantów, którzy zmuszeni są prowadzić konwersację w powietrzu. Takiego komizmu u Celedy jest znacznie więcej. Reżyserka bardzo odważnie korzysta z całego arsenału teatralnych środków, zapraszając widza do miłosnego cyrku. W przestrzeni kolorowych ścian, do złudzenia przypominających drewniane domki dla lalek, odbywają się liczne pantomimy, tańce oraz śpiewy. Poprowadzony konsekwentnie teatralny misz-masz zachwyca kolorem i różnorodnością, ale też potęguje samotność i tęsknotę bohaterów.

Posiadający niemałe doświadczenie życiowe i teatralne - Beata Zygarlicka i Jacek Piątkowski - dość przewrotnie zostali obsadzeni w rolach singli (w dramacie - młodych), chcących zmienić swój stan cywilny. Z całego komizmu sztuki Justyna Celeda wyodrębnia dramat tych dwojga, borykających się z przymusem miłości. Porzucona przez swojego wybranka Agafia stoi w zdumieniu po środku sceny ubrana w czekającą od dawna suknię ślubną. Podkolesin, uciekając przez okno tuż przed złożeniem małżeńskiej przysięgi, wybrał jednak miłość idealną, nie skrępowaną społecznymi oczekiwaniami. Wybrał swoje Marzenie, spersonifikowane na scenie Teatru Współczesnego przez Dominikę Kimaty. Wbrew nakazom społecznym, pozostał wierny swoim ideałom, skazując się na kolejne docinki spowodowane starokawalerstwem oraz smutek niespełnionej miłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji