Artykuły

Skażeni i zapętleni

Mark Ravenhill, brytyjski pisarz, autor głośnej i granej w Polsce sztuki "Shopping and Fucking", jest jednym z głównych reprezentantów dramaturgii należącej do nurtu "brutalistów". A dramaturgia ta pełna jest przemocy i obscenów. Również w "Polaroidach" są sceny drastyczne, łamiące przyzwoitość, ich świat jest okrutny i brutalny. "Polaroidy", przygotowywane aktualnie przez Stary Teatr, są kolejnym przykładem łamania tabu przez autora, prowokowania widza, który wyrywany jest z poczucia ciepłego bezpieczeństwa. Sztuka ma podtytuł "Kilka ostrych zdjęć" i niewątpliwie ostrość w oglądzie otaczającej autora rzeczywistości jest w tym dramacie dominująca. Ta ostrości i brutalność zarazem służy autorowi do pokazania złożoności naszego świata.

Rzecz dzieje się współcześnie w Londynie. Para głównych bohaterów - Nick i Helen - to kochankowie sprzed lat, z buntowniczą przeszłością lewacką. Rozrabiali i demonstrowali na ulicach, sprzeciwiając się ówczesnemu establishmentowi. Nick, posądzony o morderstwo, przesiedział w więzieniu 15 lat, właśnie z niego wyszedł. W jaki świat wchodzi? W taki, z którego niczego nie rozumie. Jest zaszokowany tym, co widzi na wolności. Helen, jego dawna dziewczyna, sprzedała się obecnemu politycznemu establishmentowi. Wymieniła rewolucyjne ideały sprzed lat na karierę polityczną: jest radną i zamierza kandydować do parlamentu.

Natomiast nowych, młodych przyjaciół mało obchodzi polityka i szumnie głoszone ideały. Ravenhill, zderzając młodych wczorajszych z młodymi dzisiejszymi, jest bezlitosny; jednych i drugich kompromituje z jednakową siłą. Seks, narkotyki, kupowanie kochanka przez Internet, szukanie w życiu jedynie przyjemności stają się dla bohaterów wyzwaniem. Dwa oddalone od siebie pokolenia poddane są w dramacie konfrontacji, będącej testem dla ich przekonań i wyborów.

- Dla mnie ten tekst mówi o ludziach, których widzę obok siebie - powiedział nam reżyser Michał Kotański. - Dla nas w dalszym ciągu pewną nowością jest fakt, że o takich sprawach opowiada się w teatrze. Nie należy natomiast przywiązywać się do efektownej, choć mało treściwej etykietki - "brutaliści". Ona dla mnie jest nieistotna, natomiast istotny jest świat, jaki opisuje Ravenhill, i język, którym go opisuje. Błędem jest zwracanie uwagi na folklor tej sztuki: niektórzy bohaterowie są homoseksualistami, inni biorą narkotyki. Dla mnie najważniejsza jest ich kondycja. Ta sztuka jest przede wszystkim o ludziach, którzy nie potrafią dojrzewać. I nieważne, czy są to ludzie młodzi, robiący cnotę ze sposobu swojego życia, czy też starsi, którzy nie umieją rozliczyć się ze swoją przeszłością. Jedni i drudzy nie potrafią dojrzewać i to prowadzi ich do pustki, którą w desperacki sposób próbują wypełniać. Ravenhill, konfrontując dwa pokolenia, pokazuje, że oba są w jakimi sensie skażone i zapętlone. Sądzę, że przyjrzenie się temu co opisuje Ravenhill, tak w sferze obyczajowości, jak i polityki, może być dla nas bardzo pouczające. Nie jest to przyjemna refleksja nad światem nas otaczającym, ale czasami i taka jest nam potrzebna.

Mark Ravenhill "Polaroidy", przekład - Małgorzata Semil, reżyseria - Michał Kotański, scenografia - Katarzyna Borkowska, muzyka - Jakub Ostaszewski. Występują: Sandra Korzeniak, Dorota Segda, Michał Czernecki (PWST), Ryszard Łukowski, Adam Nawojczyk, Jacek Romanowski. Premiera - 18 stycznia, godz. 19.30, Stary Teatr, Nowa Scena.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji