Artykuły

Rosyjski Kaligula

Gdzie mogą spotkać się Natalia Sołżenicyna, wdowa po wielkim pisarzu i krytyku rosyjskiego systemu władzy, i Ałła Pugaczowa, diwa sowieckiej estrady, ulubienica Kremla? Tylko na premierze w moskiewskim Teatrze Narodów - o premierze "Kaliguli" w reż. Eimuntasa Nekrošiusa pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Założony w latach 80. jako teatr republik Związku Radzieckiego Teatr Narodów nie zdążył wtedy odegrać żadnej roli, bo kraj się rozpadł. Dzisiaj wskrzeszony po latach zastoju przyciąga zarówno środowiska dawnych i obecnych dysydentów, liberalnych dziennikarzy i artystów, jak i ludzi z kręgu administracji prezydenckiej, biznesu i polityki. To zasługa Jewgienija Mironowa, dyrektora artystycznego i wybitnego aktora ("Idiota", "Spaleni słońcem 2"), który umie trafić w gusty ludzi władzy i nastawionej opozycyjnie inteligencji. Dla tych pierwszych ma gwiazdy pierwszej wielkości, takie jak Czułpan Chamatowa, znana z serialu "Dzieci Arbatu" i filmu "Goodbye Lenin". Dla środowiska intelektualnego - zagranicznych reżyserów, którzy realizują z jego zespołem nowatorskie koncepcje artystyczne.

Przykładem takiej symbiozy były "Opowiadania Szukszyna", które zrealizował dwa lata temu wybitny łotewski reżyser Alvis Hermanis. Opowieść o życiu kołchoźników z Ałtaju opartą na twórczości klasyka epoki sowieckiej Wasilija Szukszyna przyjęli zgodnie owacjami nowi Rosjanie, polityczny establishment i zwykła teatralna publiczność. Sponsorami spektaklu byli Roman Abramowicz i Michaił Prochorow, a Michaił Gorbaczow, ostatni przywódca ZSRR, w nocy dzwonił do reżysera, aby mu pogratulować.

Starsi widzowie pamiętający epokę sowiecką porównują Teatr Narodów z dawnym Teatrem na Tagance, w którym obok siebie siadywali artyści, intelektualiści i aparatczycy z Komitetu Centralnego, by podziwiać Władimira Wysockiego w roli Hamleta. Zmienił się teatr i władza, ale coś z tej atmosfery pozostało. Oglądam najnowszą premierę Teatru Narodów - "Kaligulę" Alberta Camusa w reżyserii litewskiego mistyka i wizjonera Eimuntasa Nekrošiusa. Po lewej mam krytyków i wykładowców ze szkoły teatralnej, po prawej - urzędników z administracji prezydenckiej, którzy po spektaklu odjadą spod teatru terenowymi samochodami z "migałkami" na dachu. W środku siedzi Ałła Pugaczowa ze swym nowym partnerem, prezenterem telewizyjnym, który ukradkiem przegląda wiadomości na iphonie. W przerwie wszyscy spotkają się w salonie dla VIP-ów.

Pomysł, aby w takim teatrze, przed taką publicznością wystawić właśnie "Kaligulę", był diabelsko przebiegły. Sztuka Camusa z 1944 r. opowiada o patologii władzy - bohaterem jest najbardziej okrutny z rzymskich cezarów, który urządzał perwersyjne uczty i krwawe igrzyska, zanim w roku 41 n.e nie zamordowali go jego oficerowie. Camus analizuje psychikę despoty, który tyranizuje poddanych, odbierając im godność i majątek. Zarazem w jakimś sensie rehabilituje tyrana, tłumacząc jego szaleństwo śmiercią ukochanej i poczuciem absurdu życia. Jego obsesyjnym działaniom nadaje nowy wymiar, pokazuje cezara jako nihilistę.

Nie trzeba specjalnych zabiegów inscenizacyjnych, aby tekst Camusa uderzał w to, co dzieje się dzisiaj w Rosji. Wystarczy pozwolić mu wybrzmieć ze sceny. "Rządzić to znaczy kraść, każdy to wie", "Pieniądze są wszystkim", "Wszystko wokół mnie jest zakłamane, ja chcę żyć w prawdzie", "Nastał cesarz, który nauczy was wolności" - po każdej takiej kwestii Kaliguli sala na sekundę zamiera. Ludzie oglądają się na siebie, jakby się dziwili - to tak można? Okazuje się, że można.

A jeszcze przed nami scena, w której Kaligula w wyreżyserowanym przez siebie widowisku odgrywa boginię Wenus piorącą brudy w boskiej pianie. I scena konkursu poetyckiego, w którym o nagrodę cezara rywalizują rzymscy poeci. Patrząc na Kaligulę - kabotyna przekonanego o swoich artystycznych talentach - nie da się nie pomyśleć o niedawnej premierze w Teatrze Olega Tabakowa, gdzie Kirył Serebrennikow wystawił adaptację powieści "Okolonulya" ("Bliskozera"), którą pod pseudonimem napisał główny ideolog Kremla, zastępca szefa administracji prezydenckiej Władysław Surkow. To mniej więcej tak, jakby Grzegorz Jarzyna wystawił powieść Grzegorza Schetyny. Premiera wywołała w Rosji gorącą dyskusję o granicach kolaboracji artystów - Surkow jest jednym z mecenasów rosyjskiej kultury, finansuje z państwowego budżetu wiele imprez. Kiedy więc Kaligula błaznuje na scenie przed tłumem pochlebców, widownia jest jak naelektryzowana.

Ale Eimuntas Nekrošius nie byłby sobą, gdyby zatrzymał się na poziomie politycznej aluzji. To publiczność nadaje polityczny sens jego przedstawieniu. Reżyser sięga głębiej w tragedię człowieka, który odkrywa absurd życia. Jewgienij Mironow w roli Kaliguli jest buntownikiem, który łamie normy moralne z rozpaczy. Śmierć jest dla niego przedłużeniem miłości. Wstrząsająca jest scena zabójstwa jego kochanki, Cesonii (Maria Mironowa), którą dusi, jakby się do niej przytulał. Śmierć wyzwala z absurdalnej egzystencji, dlatego Kaligula zabija kolejnych ludzi ze swego otoczenia, aż w końcu zabije i siebie.

To jedno z najmroczniejszych przedstawień Litwina, który od lat drąży temat umierania. Scenografia Mariusa Nekrošiusa (syna reżysera) utrzymana jest monochromatycznych szarościach, od których odcina się tylko pomarańczowa szata cezara. Rzym zbudowany jest z falistego eternitu, który gdzieniegdzie łamie się i odpada, co jest ironicznym komentarzem do trwałości Wiecznego Miasta. W tle przez cały czas słychać elegijną muzykę Brucknera i Wagnera.

Czterogodzinną inscenizację spaja symbolika ognia: aktorzy syczą, dotykając swoich ciał, jakby były rozgrzanymi kamieniami. Patrycjusze strzepują popiół z papierosów na skazanego na śmierć Mucjusza, który trzyma już w rękach urnę z własnymi prochami. W finale Kaligula skacze w teatralne płomienie zrobione z lusterek drgających w rękach aktorów. Ogień pochłania ludzi, zostaje eternitowy, ognioodporny Rzym jako świadectwo ludzkiej klęski.

Sztuka Camusa wystawiona w Warszawie czy Berlinie byłaby pewnie ostrzejsza politycznie, w bardziej jawny sposób atakowałaby władzę. Spektakl Teatru Nacji ukrywa polityczny przekaz pod egzystencjalizmem i poezją. Być może jednak nie ma dzisiaj silniejszej broni przeciw tyranom niż poezja.

Teatr Narodów w Moskwie: Albert Camus ''Kaligula", reż. Eimuntas Nekrošius, premiera 1 lutego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji