Artykuły

Wiosenne niepokoje

TEATR Garcia Lorki, film Antonioniego, publicystyka międzynarodowa i poświęcone problematyce krajowej "Miniatury", Teatr Sansacji i telewizyjne "Matysiaki", czyli "Dzwonić 4 razy" - oto na chybił trafił wypełnione tytuły programów telewizyjnych z minionego tygodnia. Programów, które jako całość nie mogą zadowolić wszystkich widzów, ale z których każdy ma szansę wybrać coś dla siebie.

Świadomy wybór programów, czyli umiejętność korzystania z telewizji - oto droga, która stoi przed widzem telewizyjnym.

Czy jednak świadome korzystanie z programów telewizyjnych jest możliwe przy ciągłym braku dostatecznej informacji o nich, częstych zmianach planowanych pozycji, opóźnieniach poszczególnych widowisk, późnych godzinach nadawania spektakli i filmów? Oczywiście, niektóre fakty tłumaczą - jak długo jeszcze? okoliczności obiektywne (np. brak ampeksu uniemożliwia uprzednie przygotowanie widowisk), ale czy wszystkie? Czy doprawdy nie doczekamy się wreszcie pisma telewizyjnego z prawdziwego zdarzenia, mającego możliwości wszechstronnego informowania o programie, czego "Radio i Telewizja" nie jest w stanie robić?

I tak z opóźnieniem, aż o godzinie 22 rozpoczął się spektakl poetyckiej sztuki Garcia Lorki "Miłość don Perlimplina do Belisy". Spektaklu trudnego w swej poetycko-fantastycznej konwencji, na pewno zbyt męczącego o tak późnej godzinie. A przecież przedstawienie urzekało trafną stylizacją i znakomitą grą Bronisława Pawlika oraz Barbary Wrzesińskiej.

Tylko brakiem wyczucia oczekiwań sobotniej widowni można tłumaczyć wyświetlenie o godz. 22.40 na pewno wybitnego, ale okrutnego filmu amerykańskiego "Czas pogaństwa". W końcu obowiązują pewne niepisane umowy między widzem a telewizją, polegające na respektowaniu przyzwyczajeń i nawyków telewidza. Film ten, wyświetlony innego dnia, zostałby przyjęty z o wiele większym zrozumieniem i aplauzem. A tak... telewizja zapowiadała przecież, że sobotnio-niedzielny program będzie miał charakter świąteczno-relaksowy...

W minioną niedzielę relaks ten reprezentowały, oprócz bardzo słabego filmu francuskiego "Defraudant", kolejny odcinek cyklu teatralnego z Krakowa - "Święto wiosny" - oraz program "Przy kominku".

Do bohaterów - (sympatycznych i "życiowych", a to ważne) krakowskiego cyklu zdążyliśmy się przyzwyczaić. Cykl da się niewątpliwie "lubić", zawiera sporo obserwacji obyczajowo-psychologicznych. Ostatni odcinek, choć nieco słabszy od poprzednich, warunki te spełniał.

Chyba natomiast jest sprawą dyskusyjną koncepcja ostatniego programu "Przy kominku". Od jego wykonawców oczekujemy przede wszystkim opowiadania uroczych anegdot, a nie, choćby najbardziej słusznych - i nieco żartobliwych dyskusji o stanie polskiej piosenki. W ostatnim programie za wiele było merytorycznej dyskusji, a za mało humoru i żartu, chociaż gośćmi pana Rudzkiego były asy naszej estrady ze Starszymi Panami na czele.

W publicystyce telewizyjnej odzywają się od czasu do czasu stare grzechy mętnego gadulstwa. Cenię bardzo cykl publicystyczny "Na wielkim ekranie", z tym większym rozczarowaniem wysłuchałam dyskusji o twórczości Antonioniego. Wiele tam padało słów i to z ust znawców - nie wszystkie były jednak "złotem". Dobrym pomysłem była ankieta na temat twórczości wybitnego reżysera, przeprowadzona wśród młodzieży, choć ogólnego wrażenia nie zdołała zmienić...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji