Artykuły

Wrocław. Sprostowanie Marcina Czarnika

Pani Joanna Szczepkowska, w swoim tekście polemizującym z artykułem Romana Pawłowskiego "Umowa na teatr", była łaskawa zacytować moje zdanie wypowiedziane w rozmowie z jego autorem.

Zdanie dotyczyło kredytu i ew. możliwości wzięcia owego, po zmianach przepisów o umowach zawieranych między młodym aktorem a jego pracodawcą.

Pani Joanna pisze: "Czarnik lubi niepewność, nie jest to jednak powód, żeby uznać, że całe młode pokolenie aktorów też lubi". Otóż nie, nie lubię niepewności - w życiu (lubię niepewność na scenie - tu na pewno się różnimy z Panią Joanną) i sam nie jestem zwolennikiem mieszkania "po garderobach". Mieszkałem tak z żoną i dzieckiem przez kilka lat, a od dwóch lat jestem "szczęśliwym" posiadaczem kredytu hipotecznego i mieszkania kupionego w ten sposób. Jednak. Wiem z własnego doświadczenia, że w tej chwili - mimo umów podpisywanych "bezterminowo" nie ma w Polsce banku który przy obecnych płacach w teatrach przyznałby kredyt hipoteczny młodemu adeptowi szkoły teatralnej - więcej - po 10 latach intensywnej pracy (byłem na etacie w 2 teatrach - współpracowałem z 7), kredyt i tak musiałem wziąć z pomocą brata (który - szczęśliwie - wybrał sobie inną niż artystyczna życiową drogę).

Ale nie o tym. Zmiany są konieczne. Teatr trzeba reformować, teatr mający za cel uprawianie sztuki musi być bezkompromisowy, niezależny i... oczywiście objęty finansowym protektoratem państwa. Bez tego - bez mecenatu - sztuka umiera. Gusty trzeba kształtować - zwłaszcza w kraju gdzie po wojnach i czystkach różnego rodzaju, elita została przetrzebiona. Gusty mogą kształtować artyści - artyści docenieni i DOFINANSOWANI. Dlatego - powtarzam - zmiany są niezbędne. Ale boję się. Choć z fragmentów mojej wypowiedzi w tekście "Sezon na umowy" wynikałoby, że myślę "czarno - biało" - tak nie jest. Oczywiście, że się boję, że - jak to często bywa - dobre intencje zostaną wypaczone i zmiany uderzą przede wszystkim w tych najsłabszych, a nie w tych, których powinny dotyczyć np. rentierów od dziesięcioleci okupujących etaty aktorskie, czy DYREKTORSKIE, mogących się pochwalić sukcesami sprzed lat dwudziestu, lub, po prostu, przesiadujących w bufecie w oczekiwaniu na ubezpieczenie tak niezbędne przy niestabilnej sytuacji w świecie seriali.

Sam gram w serialu. Nie wstydzę się. Taka praca. Taki kredyt. Takie życie. Ale swoje życie zawodowe wiązałem i wiążę przede wszystkim z teatrem - spędzam w nim czasem 12 godzin (bez słowa sprzeciwu i inkasowania "nadgodzin") - nieraz przynoszę go ze sobą do domu. Zależy mi na teatrze. Dlatego rozmawiajmy jak go uzdrowić, jakie warunki muszą zostać spełnione, aby przyjmując gratulacje po spektaklu zagranym w Berlinie, Dublinie czy nawet Moskwie nie było nam wstyd, że za taką pracę, nie można utrzymać w Polsce rodziny i płacić tych swoich "kredytów".

Marcin Czarnik

Aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji