Teatr bez misji? - Szeptanka kaliska
Michał Lesień, młody aktor, powiązany rodzinnie z Kaliszem udzielił wywiadu magazynowi reklamowemu. Znalazło się tam osobliwe wyznanie na temat sztuki aktorskiej: "Nienawidzę ludzi, którzy traktują ten zawód jako misję" - oburza się Ziemia Kaliska.
Michał Lesień, młody aktor, powiązany rodzinnie z Kaliszem, niegdyś debiutujący na scenie Bogusławskiego w roli Merkucja (oj, szalały za nim wówczas dziewczyny!), a obecnie znany z seriali "M jak miłość" i "Blondynka" - udzielił wywiadu magazynowi reklamowemu,firmowanemu przez supermarket "Galeria-Kalisz". Znalazło się tam osobliwe wyznanie na temat sztuki aktorskiej: "Nienawidzę ludzi, którzy traktują ten zawód jako misję. Właściwie jest to taka profesja trochę pasożytnicza. Mamy zabawiać ludzi i tyle. I z tego żyć - zawsze to na tym polegało. Jedni zabawiają ludzi przez łzy, grając wielkie dramatyczne role, inni przez komedię, zabawiając ludzi do łez." Aż się nie chce wierzyć, żeby syn Zbigniewa Lesienia, aktora i dyrektora min. teatru w Kaliszu, wychowanek renomowanego kaliskiego liceum im. Kopernika, plótł takie bzdury! Czyżby nikt go nie uświadomił, jaką rolę odgrywał w czasach zaborów Teatr Narodowy Wojciecha Bogusławskiego, dlaczego Gustaw Holoubek w "Dziadach" z 1968 roku dzwonił kajdanami przed nosem radzieckiego ambasadora, a całe zespoły aktorskie odmówiły występów na znak protestu przeciwko stanowi wojennemu? A może ten młody człowiek po prostu nie rozumie, jaką misję teatr ma dziś do spełnienia. I to byłby jeszcze smutniejsze...
**
Kościelniak na Broadway!
Wojciech Kościelniak, młody reżyser, który zrobił w Kaliszu dwa niezłe musicale ("Ferdydurke" i "Summertime"), został nominowany do Paszportu "Polityki". Tadeusz Nyczek, uzasadniając tę nominację, tak go określił: "Bodaj najoryginalniejszy w tej chwili reżyser musicalowy w Polsce... Gdybym był producentem na Broadwayu, Kościelniak już by u mnie pracował". Dodajmy, że jego spektakle są zabawne, ale mają też głębszy sens.
