Artykuły

Tom Jones w Oborach

Tom wspomnień o poecie i dramaturgu. Stanisław Grochowiak jest w nim charyzmatycznym redaktorem i fanem rocka. Wobec tej interesującej książki mam tylko jeden zarzut - niektórym tekstom przydałyby się redaktorskie cięcia. Autorzy powielają myśli kolegów i nie wnoszą do porteru poety nic nowego - o książce "Dusza czyśćcowa..." pisze Cezary Polak w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Po Stanisławie Grochowiaku zostały dwie legendy - literacka i menelska. Pierwsza utrwala obraz świetnego poety, dramaturga i redaktora, charyzmatycznego przywódcy "Współczesności", pierwszego powojennego pokolenia, które wchodziło w dorosłe życie w atmosferze wolności - luzu koncesjonowanego, ale po stalinizmie był jak łyk tlenu dla niedoszłego topielca. Zaowocowała erupcją talentów, zjawisk i dzieł, jakich nie wywołał żaden następny przełom na czele z odzyskaniem niepodległości w 1989 roku. Grochowiakowi pozwoliła na debiut - tomik "Ballada rycerska", świetnie przyjęty przez krytykę, który otworzył mu drzwi także do kariery redaktorskiej. Poeta dostał angaż w dwutygodniku "Współczesność", a po dwóch latach objął fotel redaktora naczelnego i z nowej roli wywiązywał się znakomicie.

Druga zaprzecza pierwszej. W narracji menelskiej autor "Menueta z pogrzebaczem", pogrążając się w alkoholowym nałogu, niszczył nie tylko swój organizm, rodzinę i przyjaciół, trwonił pieniądze i tracił pracę. Pod koniec życia pił monstrualne ilości alkoholu (małe tete-a-tete z przyjacielem oznaczało wypicie po litrze wódki na twarz], co nie pozostawało bez wpływu na jego twórczość. "Był poeta przeklętym - bo nie umiał przeciwdziałać nałogowi. Alkohol zawładnął nim tak silnie, że w krótkim czasie położył kres jego poezji" - pisze w "Duszy czyśćcowej" krytyk Jan Marx. Z czasem poeta stawał się coraz bardziej drażliwy na swoim punkcie, łatwo wpadał w furię, był świadom wyjątkowego talentu i domagał się uznania od innych.

Poeta

Jego ostatnie tomy: "Polowanie na cietrzewie" (1972), "Bilard" (1975) i wydane na rok przed śmiercią "Haiku Images" (1975) były cieniem rewelacyjnych zbiorów z młodości. Notabene rozpatrywanie dokonań Grochowiaka przez pryzmat metryki jest zadaniem bezsensownym, zmarł w wieku, w którym niektórzy dopiero zaczynają pisać na serio - miał zaledwie 43 lata, ale wyglądał na starszego o dwie dekady.

Skomponowana przez Annę Romaniuk książka jest rozpięta między tymi dwoma biegunami. Autorka oddała głos oponentom z obu stron barykady: przyjaciołom, kolegom, rodzinie, córce, kochance, wyznawcom fanom i uczniom, a także krytykom i adwersarzom. Autora "Agrestów" wspominają (lub piszą o jego twórczości) m.in. Jacek Łukasiewicz, Roman Śliwonik, Ernest Bryll, Jerzy Krzysztoń, Marek Nowakowski, Erazm Ciołek, Janusz Zaorski. Teksty były pisane na różne okazje - są tu zarówno laudacje popogrzebowe, jak i czysto literackie eseje oraz szkice - duża jest też ich rozpiętość czasowa, opowiadają bowiem o wszystkich etapach biografii i twórczości poety, a także o jego recepcji post mortem.

Z tego kolażu poetyk, metryk nie wyłania się obraz Grochowiaka inny od tego, który utrwaliły legendy. Ale czy mogło być inaczej?

Romaniuk słusznie zauważa w tytule antologii, że pisarz-mimo niekwestionowanej pozycji w panteonie piśmiennictwa polskiego - ciągle przebywa w literackim czyśćcu. Cieniem na jego postaci odbija się koniunkturalizm jego zawodowych wyborów - do dziś wielu nie może mu wybaczyć akcesu do prokomunistycznego PAX-u i korzystania z przywilejów, jaki dawała przynależność do kulturalnego zaplecza rządzącego obozu.

Do pewnego stopnia był pieszczochem władzy, ale w jakimś sensie był nim każdy artysta, który przyjmował urzędowe beneficja. W czasach PRL pisarze dostawali mieszkania na pracownie, artyści gremialnie korzystali ze stypendiów i pobytów domach twórczych. Literaci jeździli do pałacyku Oborach, gdzie mogli łączyć pożyteczne z przyjemnym, czyli pisać i pić. "Dusza czyśćcowa" przynosi interesujący portret obyczajowy intymnej obrzędowości tego środowiska - w tym zakrapianych melanży, w knajpach, hotelach i prywatnych domach. Tu polecam relację z donżuańskich prób Grochowiaka. Poeta próbował poderwać pewną niewiastę, głusząc jej morale pięknymi strofami. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Znudzona dziewoja uległa dopiero wtedy, gdy poeta posłużył się dosadnymi związkami frazeologicznymi.

Nowością są relacje o otwartości Grochowiaka na nowinki muzyczne. Podczas pobytu w Oborach poeta odwiedzał knajpę, gdzie nastawiał w szafie grającej płytę z songiem "Delilah" Toma Jonesa. Jego córka przekonuje, że słuchał Doorsów, ale tych bez Morissona.

Wobec tej interesującej książki mam tylko jeden zarzut - niektórym tekstom przydałyby się redaktorskie cięcia. Autorzy powielają myśli kolegów i nie wnoszą do porteru poety nic nowego.

"Dusza czyśćcowa. Wspomnienia o Stanisławie Grochowiaku", zebrała i opracowała Anna Romaniuk, PIW.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji