Miłość uleczy szaleństwo
Jutro w Teatrze Lalek pojawi się duch Witkacego. W ramach "Sceny dla dorosłych" przygotowano premierę dramatu "Wariat i zakonnica".
Groteskowy świat, absurdalny dowcip Stanisława Ignacego Witkiewicza, takiego wyzwania podjął się Krzysztof Rościszewski, reżyser i dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek. Jutro o godz. 17 uczestnicy premiery "Wariata i zakonnicy" Witkacego przeniosą się w zagmatwany świat szpitala psychiatrycznego "Pod zdechłym zajączkiem". Groteskowy spektakl rozbawi dorosłą widownię - obiecuje reżyser. - Mimo że to "Scena dla dorosłych" zapraszamy również młodzież.
Efektowna i przystępna
Szalony, nieprzystosowany poeta Walpurg trafia po śmierci narzeczonej do zakładu dla obłąkanych. Opiekuje się nim personel szpitalny - lekarze i zakonnice. Ratunkiem i uzdrowieniem na szaleństwo staje się miłość. Uwalniając siły natury namiętność rwie pęta szaleńca i rozrywa habit zakonnicy. Autor kpinę z psychoanalizy doprowadza do absurdu.
- To bardzo efektowna i przystępna sztuka, dlatego zachęcam do obejrzenia młodzież i dorosłych - mówi Rościszewski. - Jedną z ciekawostek będzie trik cyrkowy. Młodzi na pewno odnajdą bratnią duszę w Walpurgu, który uciekał od problemów rzeczywistości w poezję i narkotyki. Dzisiaj oni również wybierają świat ułudy.
Dreszcze emocjonalne
Sztuka napisana w 1923 roku stanowi najprawdopodobniej dwudziestą, powstałą po powrocie Witkacego z Rosji. Krytyka uznaje ją za najlepsze wprowadzenie do teatru tego oryginalnego i wszechstronnego twórcy.
Przyjmując dom wariatów za obraz świata, pisarz przedstawił w niej dręczące go problemy i obsesje - strach przed niezrozumieniem artysty, zniewolenie jednostki, obawy o granice wolności w życiu i w sztuce. Spektakl w sposób czysty i klarowny realizuje to, ukazując siłę wyobraźni i uwodzicielską moc teatru Witkacego.
- Myślę, że Witkacy zbyt rzadko pojawia się na afiszach teatrów - mówi reżyser. - Nie jest popularny wśród swoich rodaków, chociaż to obok Gombrowicza najciekawszy artysta i twórca. Był również filozofem i wiele jego prognoz odnośnie naszego społeczeństwa, roli artysty, sprawdziło się. Jedną z nich jest rosnące zbydlęcenie. Teatr powinien dostarczać dreszczy emocjonalnych. Tutaj widz na pewno nie będzie zawiedziony. Scenografię do przedstawienia stworzyła Ewa Strebejko, ruch sceniczny opracował Juliusz Stańda. W roli poety wystąpił Tomasz Bieńkowski, w roli zakonnicy, siostry Anny - Hanna Baka.