Artykuły

Lublin. Oszczędności na kulturze

Władze województwa utrzymują finansowanie jednostek kultury na obecnym poziomie. Jednak i tak przyszły rok będzie naznaczony oszczędnościami w kulturze. Teatr Muzyczny już odwołał część spektakli. Odpowiedź województwa? Wniosek o odwołanie dyrektora.

Urzędowi Marszałkowskiemu podlegają największe instytucje kultury w regionie i Lublinie. Marszałek nadzoruje m.in. Filharmonię Lubelską, Teatr Muzyczny, Muzeum Lubelskie, Teatr im. Osterwy czy Bibliotekę Wojewódzką. Jeszcze we wrześniu wszyscy dyrektorzy tych placówek dostali pisma, że ich przyszłoroczne budżety zostaną zmniejszone o 5 proc. w stosunku do obecnych.

- Udało się wygospodarować dodatkowe pieniądze. Utrzymamy budżety na obecnym poziomie, nie będzie cięć - mówi Arkadiusz Bratkowski, członek zarządu województwa, który odpowiada za kulturę.

- To nie będzie dostatni rok, ale musimy sobie poradzić - mówi Zygmunt Nasalski, dyrektor Muzeum Lubelskiego. - Część ekspozycji w przyszłym roku będzie zamknięta, ale to wynik dużego remontu, który realizujemy za środki unijne. To niestety nie poprawi sytuacji, bo będą mniejsze wpływy z biletów - dodaje. - Nie będzie zwolnień, zmniejszenia pensji i wysyłania pracowników na urlopy - jednak dyrektor przyznaje, że pracownicy muszą liczyć się z tym, że nie dostaną premii.

Zadowolony jest Krzysztof Babicki, dyrektor artystyczny Teatru im. Juliusza Osterwy, który na deskach dużej sceny ma cztery premiery rocznie. Koszt produkcji jednej to około 150 tys. zł. - Dla nas obcięcie 5 proc. oznaczałoby rezygnację z dwóch premier, a na to nie możemy sobie pozwolić. Być może władze województwa przekonało to, że mamy obłożenie na widowni 94 proc. - mówi i zastrzega, że będzie trzeba oszczędzać np. na tańszej scenografii do spektakli.

Oszczędzać musi także Jan Sęk, dyrektor Filharmonii Lubelskiej. Przyznaje, że budżet jest mały. - Moim problemem nie jest brak pieniędzy, bo zamykam się w budżecie, ale to, że filharmonia nie może się rozwijać - mówi i dodaje, że nie może płacić artystom tyle, ile powinien i ma szereg innych problemów. - Potrzebujemy nowego fortepianu. Samochód nam się zużył i nie mamy nowego - wylicza. Dochodzi do tego, że jeśli filharmonikom potrzebny jest flet, to trzeba wypisywać delegację i przywozić pożyczony z Rzeszowa. - Ale Rzeszów i Białystok to miasta pretendujące do miana metropolii i mają filharmonię na tę skalę - dodaje Sęk.

W najgorszej sytuacji jest Teatr Muzyczny. Jego dyrektor Krzysztof Kutarski (w tym roku miał do wydania około 7,3 mln zł) mówi dziś, że w kasie brakuje mu 300 tys. zł na zaplanowane przedstawienia. To oznacza, że z afisza w grudniu spadają dwa spektakle: "Hrabia Luxemburg" i "Ptasznik z Tyrolu". Odwołane są także dwa koncerty kolęd i dwa chopinowskie. Cięć może być więcej. Teatr zalega też z czynszem, a pracownicy wczoraj usłyszeli, że nie dostaną całej, grudniowej pensji.

Tej sytuacji nie może zrozumieć Bratkowski, który zarzuca Kutarskiemu nieumiejętne zarządzanie. - Na najbliższym posiedzenia zarządu województwa zgłoszę wniosek o odwołanie dyrektora - zapowiada.

Przypomnijmy, że takiej stanowczości Bratkowski nie miał w 2008 r., kiedy z funkcji dyrektora Filharmonii Lubelskiej władze województwa odwołały Mirosława Ziomka. Nie został on zwolniony ze świadczenia pracy w czasie wypowiedzenia. Przez ten czas związkowcy wywalczyli z Ziomkiem podwyżki oraz rzadsze koncerty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji