Artykuły

Cygańska maszynka

"Baron cygański" w reż. Janiny Niesobskiej w Operze Nova w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Bydgoska inscenizacja "Barona cygańskiego" zachwyca. W starciu z niezwykle życzliwą publicznością premierowy spektakl nie mógł zakończyć się inaczej niż owacją na stojąco. I tak będzie z każdym kolejnym, bo Opera Nova zapewniła sobie wielki finansowy i artystyczny sukces

Wspaniale było oglądać dopieszczoną realizację, zachwycać się nie tylko śpiewem, aktorską grą, wspaniale spisującą się orkiestrą, ale także światłem, doskonalą scenografią, tańcem i kostiumami. Niedzielnego wieczoru moją uwagę skupiała jednak i sama publiczność. Choć w repertuarze Opery Nova nie brakuje lżejszych pozycji, widać było, że goście zdecydowanie wygłodniali byli "Barona cygańskiego". Apetyt wśród starszej widowni był tym większy, że podsycany ciekawością i tęsknotą - tytuł ten gościł w Bydgoszczy 30 lat temu.

Ale wiek nie miał nic do rzeczy, gdy zabrzmiała aria "Wielka sława to żart" w wykonaniu wcielającego się w rolę Sandora Barinkaya Tadeusza Szlenkiera. Wtedy wybuchły pierwsze, nieśmiałe jeszcze oklaski. I widownia, i wykonawcy przyzwyczaili się do nagradzania solistów, tancerzy czy chóru po co bardziej udanych fragmentach spektaklu muzycznego. Narastały one z każdym aktem. Dokładniej: im był krótszy, rym braw było więcej. Zdawałoby się, że publiczność czeka tylko, by nagradzać: to wirujące w tańcu baletnice (a choreografia Janiny Niesobskiej sprawiała, że w tym widowisku ruszał się swobodnie każdy, doskonale oddając nie tylko charakter głównych ról, ale i -jakże barwnego - tła), to małe przeurocze dziewczynki ganiające po scenie, to kolejne kuplety, żarty Żupana (fenomenalny, swobodny, świetnie przygotowany aktorsko Przemysław Rezner), to wreszcie westchnieniem czy oklaskami reagować na samą scenografię.

III akt skończył się brawurowo, zarówno dla artystów, jak i widowni. Niezupełnie do rytmu, ale nie tracąc werwy, goście klaskali przez ostatnie parę minut operetki. Później już okrzykami i owacjami na stojąco nagradzali tych, którzy w pełni na wyróżnienie zasłużyli: dostojną Cziprę (wspaniały mocny głos Anetty Szczesik-Wakarecy), Arsene (intrygująco urocza i dzika jednocześnie Julia Iwaszkiewicz - najlepszy głos tego wieczoru), Saffi (dopiero w połowie II aktu wyniosłość zamieniła na lekką grę, w której skutecznie oddać potrafiła uczucia przypisane jej postaci; natomiast jej śpiew niezwykle ciekawie oddawał pełną tajemnic i emocji atmosferę), a także wspomnianego Szlenkiera oraz Reznera.

"Barona cygańskiego" słucha się z przyjemnością - dyrygujący Orkiestrą ON Maciej Figas czuje lekkość tej muzyki, jej temperament i czar, jaki rozsiewała nad widownią. Bajkowej scenografii autorstwa Marii Balcerek nie brakowało świetnie wykonanych detali. Nie sposób jednak pozbyć się jednej myśli. Artyści ogrom pracy włożyli w przygotowanie świetnego widowiska, którego podstawą była operetka jedynie od strony muzycznej zachwalana przez realizatorów (fabuła jest raczej naiwna - mówili zgodnie). Świadomie postawili na maszynkę do robienia pieniędzy. Czy starczy im sił i odwagi, by doprowadzić do skutku dzieło dużo bardziej ambitne - choćby zaplanowany na początek przyszłego roku balet wg "Zniewolonego umysłu" Czesława Miłosza? Dopinguję z całego serca!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji